30 sierpnia 2013

Kiedyś będę jednym z aniołków, ale muszę nad tym jeszcze trochę popracować.



Kochana mamo!


Piszę do Ciebie, chociaż wiem, że listu nie przeczytasz, a nawet go nie otrzymasz, bo przecież nie znam odpowiedniego adresu. I to nie pierwszy taki list, podobnych mam całkiem sporo, wypełniają bowiem prawie całe pudełko po butach, które znajduje się pod moim łóżkiem. Bardzo za Tobą tęsknię i chciałabym wiedzieć jak jest tam, u Ciebie.
U mnie wszystko w porządku. Ostatnio musiałam się tylko przeprowadzić, bo zalegałam z czynszem. Mieszkałam kilka tygodniu u mojej dziewczyny, ale ona uznała, że jestem w naszym związku pasożytem, więc wyrzuciła mnie od siebie, a w ślad za mną wypadły moje rzeczy (zapomniała oddać mi szczoteczki do zębów). Kupiłam nową szczoteczkę, bo do tamtej nie byłam aż tak przywiązana, żeby się upomnieć i kilka dni korzystałam z dzielnicowej sali tanecznej, bo tamtejszy woźny to starszy pan, który mnie lubi (dzielę się z nim swoim śniadaniem kiedy przychodzę poćwiczyć). Wyrzucili mnie z pracy w kawiarni, ale kilka dni temu znalazłam nowe mieszkanie. Mam jeszcze trochę oszczędności i rozglądam się za nową pracą, więc nie musisz się martwić. Moi nowi sąsiedzi są głośni, a przy tym nie są ludźmi, do których poszłabym po cukier. Przy braku większości mebli i tak nie mam w nowym mieszkaniu zbyt dużo miejsca dla siebie i to jest chyba największa tragedia. 
Nie mam zbyt wielu pomysłów na przyszłość. Doskonale wiesz, że zawsze chciałam tańczyć, już od dziecka poruszałam się nieporadnie w rytm muzyki. Teraz nachodzą mnie wątpliwości, boję się, że dopadnie mnie na zajęciach jakaś kontuzja i po mojej karierze, ale może mi zabraknąć pieniędzy na opłacenie szkoły, to też opcja. 
Nie sypiam ostatnio zbyt dobrze, dużo płaczę i trochę chce mi się umrzeć, ale tylko troszeczkę, więc umiem to pragnienie zdusić w zarodku. Naprawdę nie musisz się martwić, w końcu odeszłaś po to, żeby już nie odczuwać zmartwienia i smutku… byłaś bardzo wrażliwa. Będzie dobrze, czuję to  i tego się trzymam, bo nie mam niczego innego, czego mogłabym się pochwycić. 
Wiem, że nie lubiłaś życia tutaj, ale mimo wszystko bardzo mi Ciebie brakuje. Mam nadzieję, że wróciłaś na swoje miejsce i nie mieli Ci tam za złe Twoich pociętych nadgarstków… i że nie musisz już cierpieć z powodu bólu innych ludzi. Ja jeszcze trochę tu pobędę, muszę odwlec w czasie nasze spotkanie. 

PS. Jesteś i zawsze byłaś aniołem, mamo. Mam nadzieję, że w Niebie jest dobrze, czekaj tam na mnie.

Twoja kochająca córka




Robyn Mildred O'Shea
21 lat
Uczennica szkoły artystyczniej na wydziale tanecznym.
Nie ma kota, psa, większości mebli, konta w banku, rodziny i przyjaciół. 

5 komentarzy:

  1. Dziś postanowiła, że zrobi sobie dzień wolny od wszystkiego i wszystkich, włączając w to nawet Ricka, jak i resztę zespołu. Nie miała głowy do niczego, najchętniej przeleżałaby całą dobę w łóżku i o niczym nie myślała. Jednakże wszystko w jej życiu odbywało się raczej spontanicznie, począwszy od bzdetów, czy wpadania na pomysły do nowych piosenek, skończywszy na większych wypadach, chociażby jak ten ostatni, kiedy spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i wraz z chłopakami przyleciała tutaj prosto z Londynu. I tak teraz wystarczył jej właściwie jeden telefon od Sarah – nowej znajomej, by po kilku minutach rozmowy wreszcie ulec jej namowom i ruszyć się z miejsca, ogarnąć i po jakimś czasie zjawić się w jej mieszkaniu z butelką wódki i czymś specjalnym.
    Czas mijał im zadziwiająco szybko, tak samo, jak znikał alkohol. Przyszła też pora na coś mocniejszego, więc obydwie wciągnęły po kresce kokainy, którą Sarah znalazła u siebie i mogłoby być całkiem w porządku, gdyby na tym poprzestały.
    W chwili, gdy do mieszkania wtargnęła nieznajoma dziewczyna o niebieskich włosach, dziewczyny były już nieźle sponiewierane przez to wszystko, czym zdążyły się nafaszerować. Sarah leżała rozłożona na kanapie i wyraźnie nieobecnym wzrokiem wodziła po suficie, a Leah podpierała głowę ręką i uśmiechała się pod nosem. Potrafiła jednak wyrwać się na moment z tego całego otępienia i przeniosła spojrzenie na przybyłą dziewczynę. Nie dosłyszała tej prośby, czy też nie zrozumiała jej, bo dźwięki nachodziły na siebie, mieszały się i robiły spustoszenie w jej głowie. Nie wiedzieć czemu ubzdurało jej się, że ta najpewniej została zaproszona i wreszcie się zjawiła, więc zebrała się w sobie, żeby ją przywitać i podniosła się do pionu, by kolejno wykonać ledwie kilka kroków w jej kierunku i wreszcie upaść na podłogę, momentalnie tracąc przytomność.

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebudziła się gwałtownie w chwili, gdy ludzie w szpitalnych uniformach zajmowali się przepłukiwaniem jej żołądka. I wolałaby, żeby to był jedynie sen, cholerny koszmar, bo to było przerażające i okropne. W pierwszym odruchu ubzdurało jej się, że porwali ją kosmici, ale nie zdążyła zastanowić się nad tym głębiej, bo jasne światło boleśnie ją oślepiało, do oczu wciąż wzbierały łzy, wszystkie dźwięki zlewały się w jeden, a cały przełyk strasznie piekł. Najpewniej z powodu tych wszystkich bodźców znów straciła przytomność, czym ratownicy niezbyt się przejęli, bo zajęci byli kontynuowaniem oczyszczania jej żołądka z przyjętych toksyn.
    Całkowicie trzeźwa obudziła się dopiero po południu. Odruchowo przyłożyła rękę do ust, by upewnić się, że nie ma w nich żadnej, pieprzonej rurki. Odetchnęła z ulgą, ale zaraz i tak skrzywiła się z niezadowoleniem, czując potworny ból gardła, nie tylko przy przełykaniu. Dopiero później omiotła pomieszczenie wzrokiem, zwróciła uwagę na kroplówkę, której wężyk podłączony był do zgięcia w łokciu. Wciąż musiała mrużyć oczy, bo drażnił ją każdy jaśniejszy element. I obiecała sobie, że więcej nie doprowadzi się do takiego stanu, automatycznie ignorując uporczywą myśl o tym, że i tak jej nie dotrzyma.

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzała w kierunku drzwi dopiero, gdy usłyszała czyjś głos.
    - Znam cię? – zapytała od razu, praktycznie wchodząc dziewczynie w słowo i dopiero po tym dotarło do niej, jak głupio musiało zabrzmieć to pytanie, skoro ta właśnie jej się przedstawiła. Ściągnęła brwi odruchowo i dalszym ciągu mrużyła oczy lekko, na moment skupiając całą swoją uwagę na rzeczonej Robyn. Imię słyszała po raz pierwszy, tego mogła być pewna, a i niewiele ludzi zdążyła poznać, odkąd się tutaj zjawiła, skoro większość czasu spędzała w gronie swoich zaufanych znajomych.
    Dopiero po dłuższej chwili zwróciła uwagę na nietypowy kolor włosów dziewczyny, przez co jak na zawołanie doznała swoistego olśnienia, przebłysku w pamięci, w którym przez ułamki sekund mogła zobaczyć tą samą twarz, włosy i sylwetkę. I uśmiechnęła się lekko, może trochę zagadkowo, choć w rzeczywistości czuła się naprawdę głupio, skoro pozwoliła tak uroczej i obcej dziewczynie się o siebie martwić.
    Chciała powiedzieć coś jeszcze, najlepiej przeprosić za to, że dała się oglądać w tak okropnym stanie, ale słowa nie chciały jej przejść przez obolałe gardło. Uniosła się lekko, by usiąść i poklepała miejsce obok siebie, dając Robyn do zrozumienia, by nie stała dłużej w miejscu i je zajęła.
    - Byłaś u Sarah – stwierdziła krótko i cicho, starając się ignorować ten dyskomfort odczuwany w przełyku.

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  4. Odprowadziła ją spojrzeniem pod okno, by dowiedzieć się, w jakim celu się tam kierowała. I uśmiechnęła się zaraz lekko, kiedy światło słoneczne przestało jej już tak bardzo dokuczać. Przez cały czas, gdy obserwowała dziewczynę, starała się przypomnieć sobie cokolwiek więcej z poprzedniej nocy, jednak jak na złość nic konkretnego z udziałem niebieskowłosej nie przychodziło jej do głowy, oprócz tego że widziała ją w progu.
    Przyjęła od niej szklankę, biorąc ją w obie dłonie i kiwnęła głową z wdzięcznością. Upiła kilka dużych łyków, prawie od razu ją opróżniając i odczuwając niejaką ulgę. Była naprawdę mile zaskoczona tym, że właściwie nie musiała niczego mówić, ani o nic prosić, by po chwili to dostać.
    Machnęła ręką na spostrzeżenie Robyn, które dotyczyło Sarah. Fakt, dziewczyna czasem lubiła się zabawić nieco bardziej, ale to wszystko. Na pewno nie byłaby w stanie zniszczyć Leah bardziej, bo sama już od dawna tkwiła w niezłym syfie.
    - Zgłaszają – potwierdziła krótko, bo tak się złożyło, że coś już o tym wiedziała i sytuacja nie była jej szczególnie obca, ani tym bardziej miła. – Co im powiedziałaś? – zapytała niemal od razu. Musiała się tego dowiedzieć i potrzebowała szczegółów, żeby nie zaplątać się za bardzo, jeśli odpowiednie służby miałyby pojawić się tu jeszcze w przeciągu paru dni i zacząć drążyć.

    Leah

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuchając odpowiedzi dziewczyny, nie wiedzieć czemu miała ochotę się śmiać. Może dlatego, że wyobrażenie sobie, jak widowiskowo musiała upaść na podłogę i przypominać nieżywą, tak bardzo ją rozbawiło... Jednak powstrzymała się od śmiechu i zdusiła w sobie jedno parsknięcie, na całe szczęście, bo kolejne słowa Robyn wypadało już wziąć na poważnie. I dopiero wtedy też wreszcie doszło do niej to, że dziewczyna musiała być sąsiadką Sarah i wcale nie była przez nią zapraszana. Tyle mogła wywnioskować z tego, co przed chwilą powiedziała. Tylko nadal nie miała pojęcia, dlaczego zrozumiała to całkowicie po swojemu i przyjęła to za prawdę, skoro sobie w to uwierzyła. Nie skomentowała tej wypowiedzi w żaden sposób, milknąc na dłuższą chwilę. W tym momencie potrzebowała wielu rzeczy, ważniejszych i mniej ważnych. O tych pierwszych wolała nie myśleć, póki nie władowała się jeszcze w większe kłopoty.
    - Palić mi się chce i to cholernie – powiedziała wreszcie, spoglądając na dziewczynę typowo proszącym wzrokiem. Jej głos wciąż był zachrypnięty bardziej, niż zazwyczaj, jednak teraz, po tym jak wypiła szklankę wody, brzmiał on odrobinę mniej chropowato i zdecydowanie prościej jej się mówiło. I to była jedna z tych bardziej błahych potrzeb, ale jednocześnie była ona bardzo paląca i ciężka do zignorowania.

    Leah

    OdpowiedzUsuń