1 lipca 2012

Historia, czyli urywki z dziennika Miszy

(…)
12. czerwca, mam trzynaście lat
Dzisiaj wszystko powiedziałem tacie, oznajmiłem, że chyba wolę chłopców. Tata wyglądał na załamanego, kazał spakować mi swoje rzeczy i powiedział, że kilka dni spędzę u dziadków.
Wolałem się z nim nie sprzeczać, już i tak miałem wyrzuty sumienia. Mogłem mu nie mówić, może wtedy nie wyglądałby na kilka lat starszego i jeszcze bardziej zmęczonego.
Babcia mówiła, że nic się nie stało, pocieszała mnie, a mimo wszystko ja ryczałem.
Ostatnio dookoła mnie bardzo dużo ludzi płacze.

(...)
19. czerwca, mam trzynaście lat
Dzisiaj nic się nie działo, tylko jakaś dziewczyna powiedziała mi, że bardzo przypominam jej ducha z jakiejś książki.
Wydało mi się to całkiem zabawne, ponieważ duchów się boję, a sam siebie nie przerażam.
Mama w nocy dużo krzyczała.

(…)
27. lipca, mam trzynaście lat 
Dziś wróciłem później do domu, zasadniczo od kilku dni przychodzę ze szkoły później, bo wolę zostać w bibliotece niż zasmucać tatę.
W salonie było cicho, tata powinien być już w domu, więc zdziwiłem się, że nie słyszę odgłosów włączonego telewizora, albo huku zamykanych w kuchni szafek. Pomyślałem jednak, że po prostu został dłużej w pracy i postanowiłem skorzystać z okazji, że go nie ma i wejść na strych, bo tam były zdjęcia mamy, których nie mogłem zbyt często oglądać.
Wszedłem po schodach, drzwiczki były uchylone, pamiętam, że bardzo głośno krzyczałem.
Ciało mojego taty zwisało z belki, a obok leżał przewrócony stołek.
Powiesił się…

(…)
30. lipca, mam trzynaście lat
Wróciłem z pogrzebu taty. Nie zastałem mamy w domu, ale babcia powiedziała, że jest w dobrym miejscu.
Nie chcę już tego opisywać, czuję się jakbym miał kilkanaście lat więcej niż liczę sobie w rzeczywistości.

(…)
27. lipca, mam czternaście lat
To już rok od śmierci mojego taty, mam wrażenie, że to wszystko, co miało miejsce jest moją winą. 
Chciałbym móc być przekonanym, że wszystko będzie dobrze. 

28. lipca, mam czternaście lat
Smutno. 
Babci udało się sprzedać dom w którym mieszkałem z rodzicami, a dziadek proponował, że odwiedzimy mamę w szpitalu. Nie chciałem nigdzie iść, ogólnie nie chce mi się nigdzie ruszać, chyba zostanę w łóżku do czasu aż się mną ktoś nie przejmie. 

(…)
11. września, mam czternaście lat
W naszej klasie jest nowa dziewczyna, bardzo ładna i szczuplutka na dodatek. 
Siedzi ze mną w ławce na chemii i matematyce, ma na imię Wiera. 

13. września, mam czternaście lat
Wiera zemdlała dziś na przerwie. Poszedłem ją odwiedzić, przy okazji pomogłem jej z lekcjami, które ominęła. 
Okazuje się, że Wiera jest bardzo wesołą osobą, dużo się śmieje, a mówi bardzo szybko. 
Babcia się zdziwiła, kiedy powiedziałem, że byłem u koleżanki z klasy, a później zaczęła się śmiać. 
Nadal utrzymuję stanowisko, że bardziej podobają mi się chłopcy, gdyby Wiera była chłopcem zakochałbym się w niej.

(…)
16. października, mam czternaście lat
Właśnie wróciłem od Wiery. Ostatnio spędzam z nią bardzo dużo czasu. Siedzimy razem na przerwach, lekcjach, często idziemy do niej, albo do mnie po zakończeniu zajęć.
Powoli zaczynam jej ufać, a i ona wydaje przyzwyczajać się do mnie.
To całkiem miłe mieć kogoś takiego jak ona.

(…)
27. lipca, mam piętnaście lat
Kolejna rocznica taty, już nawet nie płakałem przy jego grobie, bo trochę przywykłem do myśli, że nie ma go ze mną. Chciałbym jednak wiedzieć, iż twierdził, że dam sobie radę i dlatego mnie zostawił nic nie tłumacząc.
Czuję się podle.
Chyba nigdzie się jutro nie ruszę.

28. lipca, mam piętnaście lat
Wiera przyszła dziś do mnie, a kiedy zastała mnie w łóżku położyła się obok i milczała.
Może czekała aż się odezwę, ale ja nie miałem wtedy zamiaru czegokolwiek mówić.
Spędziliśmy tak może dwie godziny, aż babcia nie przyszła wołać nas na obiad. Chyba oboje nie mieliśmy ochoty na jedzenie, bo Wiera się wymigała mówiąc, że jadła w domu, a ja pomieszałem chwilę w talerzu i doszedłem do wniosku, iż jednak tego nie zjem.

(…)
24. grudnia, mam piętnaście lat
Wiera miała dziś urodziny, dopiero dziś kupiłem dla niej prezent, ponieważ wcześniej nie mogłem wpaść na żaden pomysł.
Dałem jej w prezencie zdobioną szkatułkę, wydałem na nią sporą część należących do mnie pieniędzy, ale Wiera bardzo się cieszyła i to było najważniejsze.

(…)
7. stycznia, jeszcze mam piętnaście lat
Dziś pierwszy dzień Bożego Narodzenia, chyba nie mam ochoty wychodzić z łóżka.
Babcia wydaje się zmartwiona, próbowała ze mną rozmawiać, powiedziałem, że to przez wczorajszą wizytę u mamy, która nie była zbyt przyjemna.
Odwiedziny w szpitalu psychiatrycznym nie działają na mnie zbyt dobrze.

(…)
27. lipca, mam szesnaście lat
Poszedłem z Wierą na cmentarz, położyła na grobie mojego taty bukiecik z kolorowych kwiatów.
Siedzieliśmy przed nagrobkiem i opowiadaliśmy o wszystkim co się z nami dzieje. Zupełnie tak, jakby mój ociec siedział teraz przed nami i nas słuchał z zainteresowaniem.
Wiera poczuła się słabo, więc musieliśmy skończyć rozmawiać.
Poszliśmy do mnie, dziadek zasmrodził papierosami cały przedpokój, więc Wiera poczuła się jeszcze gorzej.
Babcia świergotała o daniu, które dziś przygotowała, ale my skłamaliśmy, że przekąsiliśmy coś w drodze powrotnej z cmentarza.

28. lipca, mam szesnaście lat
Ganialiśmy dzisiaj z Wierą po parku do czasu, aż nie opadliśmy z sił.
Dziś nocuję u niej. Zaraz idziemy spać, tylko czekam, aż wyjdzie spod prysznica.

(…)
19. sierpnia, mam szesnaście lat
Nie jemy.

(…)
14. stycznia, jeszcze mam szesnaście lat
W tym roku mam jedno postanowienie noworoczne – schudnąć.
Poza tym od wiosny będę uczęszczał na dodatkowe lekcje języka angielskiego.

(…)
27. lipca, mam siedemnaście lat
Siedzę teraz przed grobem taty, który nie byłby raczej zadowolony z faktu jak bardzo gruby się stałem. Kto by chciał takiego syna – nie dość, że gej, to jeszcze paskudny i obleśnie tłusty.
Wiera nie miała siły tu ze mną przyjść.
To już czwarta rocznica. Dziś chce mi się płakać, ale się powstrzymuję.

(…)
18. października, mam siedemnaście lat
Dziś zasłabłem i jestem w szpitalu. Zdarzyło mi się mdleć już wcześniej, ale pierwszy raz jestem z tego powodu w sali szpitalnej.
Wiera przyniosła mi mój dziennik, ale nie mam siły pisać.
Chyba się prześpię.

19. października, mam siedemnaście lat
Babcia bardzo się zmartwiła, nagadała coś lekarzom i teraz robią mi chyba wszelkie, możliwe badania.
Nie lubię szpitali, ale jutro mają mnie już stąd wypuścić.

20. października, mam siedemnaście lat
Przyszła dziś do mnie kobieta, psycholog. Starała się ze mną porozmawiać i chyba pilnowała mnie, bo miałem zjeść obiad.
Czuję się paskudnie, jakbym zjadł bardzo dużo obrzydliwych, kalorycznych rzeczy.
Czekam aż raczą mnie stąd wypuścić i pozwolą wrócić do domu. Inaczej zwariuję, to niemalże pewne w tak klaustrofobicznym pomieszczeniu.
Plus jest taki, że jest tutaj czysto.

(…)
30. listopada, mam siedemnaście lat
Dziś znów byłem u mojej psycholog, ale kiedy wychodziłem z jej gabinetu poczułem się słabo.
Chyba domyśliła się, że unikam jedzenia, że kłamię.
Wszyscy dookoła wydają się załamywać moją tłustą osobą.

1. grudnia, mam siedemnaście lat
Gruby. Gruby. Gruby. Gruby…
Wróciłem od Wiery. Idę się położyć.

(…)
15. grudnia, mam siedemnaście lat
Szpital psychiatryczny zawsze wydawał mi się niesamowicie przerażającym miejscem. Nie lubiłem odwiedzać tam mamy, zawsze miałem wrażenie, że jestem tam pod swoistym ostrzałem.
Teraz natomiast to mnie przypada w udziale pobyt w tym miejscu.
Dobrze, że nie jestem w tym samym zakładzie co mama, zwariowałbym.

16. grudnia, mam siedemnaście lat
Czuję się dziwnie. Czulę się źle.
Czuję się gruby przez spożyte jedzenie.

17. grudnia, mam siedemnaście lat
Ktoś dziś wywołał w szpitalu straszne zamieszanie. Postawił nad ranem cały personel na nogi. Krzyczał niesamowicie głośno, chyba wszystkich obudził.
Wyjrzałem z pokoju i zobaczyłem szarpiącego się z pielęgniarzem młodego mężczyznę. Musiał się skaleczyć, z jego ręki płynęła krew.

(…)
20. grudnia, mam siedemnaście lat
Babcia do mnie przyszła. Przyniosła mi rzeczy, które uznała za potrzebne, a które wcześniej sprawdzono.
Mam wrażenie wyobcowania wśród ludzi.
Pilnują, czy jem. Nadal.

(…)
22. grudnia, mam siedemnaście lat
Chłopak od krwawiącej ręki wykłócał się z pielęgniarką o papierosy.
Chcę nie jeść.
Tyję w oczach.

23. grudnia, mam siedemnaście lat
Nazywa się Lew Szulgin.

24. grudnia, mam siedemnaście lat
Obaj nie chcemy być tutaj tak samo. Czułem to kiedy siedział obok mnie na kanapie i palił papierosa za papierosem. Myślałem, że zacznę się dusić z powodu dymu o nieprzyjemnym zapachu.
Miałem uczucie jakbym siedząc z nim w ciszy zawierał z nim jakieś przymierze, umowę.
Milczeliśmy do późna.

(…)
22. marca, jeszcze mam siedemnaście lat
Przyszła Wiera i była piękna jak zwykle.
Kilka razy całowałem jej zapadnięte policzki, a ona posyłała mi zmęczone uśmiechy.
Dużo sobie opowiadaliśmy. Mówiła co mnie omija w szkole, co się dzieje u wszystkich, powiedziała też, że odwiedziła grób mojego taty i zostawiła tam kilka kwiatków. Jest kochana.

(…)
27. lipca, mam osiemnaście lat
Lew, Lew, Lew… Ilekroć nie wymawiałbym tego imienia czuję się szczęśliwy, a powtarzanie go w kółko wcale nie sprawia, że traci ono sens.
Kocham go. Wielbię. Ubóstwiam.
Rocznica taty. Nie byłem przy jego grobie, bo nie mogłem.
Śpię z Lwem.

28. lipca, mam osiemnaście lat
Przesuwając wzrokiem po twarzy Lwa tylko bardziej się zakochuję.
Kiedy całuję jego nos on marszczy brwi. Gdy całuję jego usta odpowiada. Jeśli kładzie dłoń na moim biodrze zaraz chowa twarz w moich włosach i oddycha głęboko.

(…)
3. sierpnia, mam osiemnaście lat
Jestem chory, kiedy mówię, że go kocham, a on sięga po kolejnego papierosa.
Tkwię przy nim, bo wiem, że nie zwraca uwagi na to, że tyję, a do tego mówi mi, że to dobrze, bo teraz nie  ma wrażenia, że mnie połamie. Zawsze śmieję się z tego stwierdzenia, bo jest nieprawdą, ale to nic.

4. sierpnia, mam osiemnaście lat
Chcę być dymem wydychanym przez jego usta.

5. sierpnia, mam osiemnaście lat
Nie jestem gruby.
Wyglądam tak, jak wszyscy inni. Posturą jestem tylko trochę drobniejszy od Lwa.
Nie jestem tłusty.

(…)
12. sierpnia, mam osiemnaście lat
Boję się, że Lew zniknie, że okaże się być jedynie mgłą, którą ja staram się zatrzymać.
Mam wrażenie, że rozpłynie się, że oddalą się ode mnie jego szorstkie dłonie, jego zniszczone od wypalonych papierosów płuca, jego serce, w którego jednostajnie bicie wsłuchuję się nocami z lubością.

(…)
17. sierpnia, mam osiemnaście lat
Obudziłem się dziś sam. Szpital aż huczał od jednej informacji…
Lew Szulgin popełnił samobójstwo.

18. sierpnia, mam osiemnaście lat
Nie idź. Wracaj tu. Nie zgadzam się.
Nie. Nie. Nie. Nie.
Nie...

19. sierpnia, mam osiemnaście lat
Nie pozwól mi za sobą tęsknić. Nie każ mi bez siebie żyć. Śpij ze mną. Powiedz to, czego nie powiedziałeś. Pal przy mnie, wytrzymam. Tylko się stąd nie ruszaj, błagam…
Mam wrażenie rozpadania się w każdym miejscu, w którym Go czułem. Cały się kruszę.

(…)
30. sierpnia, mam osiemnaście lat
Opuściłem szpital dziś o dziewiątej pięćdziesiąt sześć.
Siedzę na łóżku w domu dziadków. Zjadłem część obiadu, babcia była zadowolona.
Teraz płaczę. Nawet na kartkach zaczynają się pojawiać się ślady przez wypływającą ze mnie porcję łez.
Czuję jak drży mi ręka.
Idę się położyć.

(…)
13. września, mam osiemnaście lat
Powroty są koszmarne i porównywalne z pożegnaniami.
Powtarzam ostatnią klasę, bo przecież część swojego życia musiałem spędzić w szpitalu psychiatrycznym.
Po całym dniu wśród ludzi i ich nieprzychylnych spojrzeń jestem wybitnie zmęczony i zjadłem chyba całą tabliczkę czekolady.
Nie myślę.

(…)
18. września, mam osiemnaście lat
Sobota.
Przyszła Wiera, której nie widziałem już od kilku dni i mam wrażenie, że to bardzo dużo. Ale nic nie mówiłem, bo wiem, że ona może nie mieć czasu.
Nie mogła zostać na noc, znalazła dla mnie zaledwie kilka godzin, podczas których przynajmniej nie czułem się na wpół martwy.

19. września, mam osiemnaście lat
Wszystko nieważne, chce mi się płakać.
Odkąd Jego nie ma na tym świecie przestaję trochę wierzyć, że mógł mi się w ogóle przytrafić.

(…)
27. lipca, mam dziewiętnaście lat
Cześć tato. 
Skończyłem szkołę. Coraz częściej myślę o tym, by wyjechać z tego miasta, kraju. 
Wiery jest ze mną coraz mniej. Czasami mam wrażenie, że ona wszystko przeczuwa, wie, że zniknę i tylko dlatego stara się ode mnie odciąć. 
Poza tym, mam się dobrze, tylko czuję się trochę jak widmo. 

(…)
20. sierpnia, mam dziewiętnaście lat
Przed obiektywem i fotografem można być kimkolwiek się chce.
Dziś jestem smutny, ale mogę udawać, że nie i nikt nie będzie miał mi tego za złe.

(…)
16. września, mam dziewiętnaście lat
Dziś miałem w sumie pierwszą poważniejszą sesję i jestem po niej zmęczony.
Nigdy bym nie wpadł na to, że to wszystko jest takie pracochłonne i może wyssać z człowieka prawie całą jego energię.

(…)
27. lipca, mam dwadzieścia lat
Byłem dziś u mamy, była spokojna, otumaniona lekarstwami.
Pozwoliła mi się objąć.
Przytuliłem się do swojej matki po raz pierwszy od kilku lat.
Jest tylko lepiej.
Nie poszedłem na cmentarz. Tata musi mi to wybaczyć.
Mało myślę, jem.

28. lipca, mam dwadzieścia lat
Byłem dziś w urzędzie, staram się o wizę na wyjazd do Stanów Zjednoczonych.
Bo tak, bo chcę, bo dobrze się czuję przed obiektywem, bo w Nowym Jorku mam więcej opcji, bo potrzebuję uciec.
Sam poszedłem do Wiery bo ostatnio się u mnie nie pojawiała, ale jej moje argumenty nie przekonały. Wydawała się być zła. Mówiła, że już od jakiegoś czasu czuła, że ją zostawię skoro opuściłem ją już przy naszym głodowaniu.
Uderzyła mnie w twarz.

29. lipca, mam dwadzieścia lat
Źle mi.
Robię sobie wyrzuty.
I nie jadłem.

(…)
10. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Jeden fotograf powiedział coś innemu o mnie i tak oto właśnie wróciłem ze zdjęć.
Wszystko jest mi tak przyjemnie obojętne, że mogłaby przyjść tu nawet rozzłoszczona i rozgoryczona Wiera, a ja byłbym w stanie powiedzieć jej, aby przyszła gdy już się uspokoi.
Mam nadzieję, że to uczucie pozostanie ze mną jeszcze na długo, ponieważ z każdym kolejnym dniem gdy oczekuję na przyznanie wizy mam tylko większą ochotę się schować. Przed wszystkimi, a już w szczególności przed samym sobą.

(…)
16. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Jest noc. Gdy patrzę na zegarek mogę stwierdzić, że za kilka minut wybije północ.
A ja siedzę na podłodze w swoim pokoju i przeczytałem już wszystkie zapisane przez siebie dzienniki.
I płaczę.
I trzęsie mi się ręka.
I mam na palcu obrączkę od Niego.

17. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Dziennik z czasu, gdy przebywałem w szpitalu był chyba najbardziej poniszczony, brakowało w nim sporej ilości kartek, przez co jego gruba okładka nieładnie odstawała. Kiedy go otworzyłem obawiałem się tego co przeczytam i co mi się przypomni.
I miałem zupełną rację, że się bałem. Bo niespodziewanie na podłogę wyleciała kartka, zawinięta w rulonik, który był przytrzymywany srebrnym pierścionkiem. W innych dziennikach nie byłoby możliwości włożenia tego, dziennik by się nie domknął, tylko w tym było wolne miejsce.
Kiedy tylko zacząłem czytać miałem ochotę rozpłynąć się. Stać się niespodziewanie mgłą, czy czymś równie ulotnym, co zostanie rozwiane w przeciągu chwili.
List. Od Niego i w Jego rocznicę.

         Moja dusza jest zakochana w Twojej. 
Stwierdziłem to już dawno, ale nie mówiłem nic, bo wraz z obietnicą słów kocham Cię z moich ust popłynęłaby też pewna prośba, której Ty nie byłbyś w stanie wypełnić. 
Ludzie odchodzą Misza, nie ważne jak bardzo byś tego nie chciał. Odchodzą i zostawiają, a to tylko dlatego, że świat jest trudny. 
Jak na mnie, zbyt trudny. 
Chciałbym mieć możliwość współistnienia jedynie z Tobą. Na obcej planecie, gdzie wszystko byłoby łatwe, gdzie Ty byłbyś piękny  jak zawsze, a ja… ja miałbym możliwość trwania przy Tobie. 
         Mam nadzieję, że uwalnianie duszy nie boli. 
Rozmawialiśmy o tym. Na pewno pamiętasz. 
Powiedziałeś, że to chyba zależy od sposobu w jaki chcemy się uwolnić. Możemy czuć się wyzwoleni odrzucając innych ludzi, podejmując jakieś decyzje z którymi inni się nie zgadzają. Mówiłeś o bólu mentalnym, o samotności która może się wiązać z niektórymi wyborami. 
Ale nie umiałeś mi powiedzieć co by się stało, gdybym odrzucił ciało. 
Szkoda, że nie mogłeś mi obiecać, że to nie zaboli. Ale wiem, że będzie bolało i chciałbym mieć możliwość cierpienia przy Tobie. 
Czuję się już na wpół martwy Misza... 
Wiem, że jeśli nie zabiję się do końca to nie pozbędę się tego uczucia. 
                  I czasami wyglądamy tak samo.
                  Też jedną ręką już sięgasz za coś ostrego.
I razem tworzymy coś, co prawie żyje, ale nie ma szans na dłuższe przetrwanie. 
Pomimo wszystkich kocham, które wypowiedziałeś. Pomimo wszystkich moich wypalonych papierosów, których zapach znosiłeś. Pomimo wszystkich pocałunków, które złożyłem na Twoim karku. 
Nie zgodzisz się z tym, wiem o tym, masz zwyczaj buntować się w takich kwestiach. 
         Jesteś jedynym powodem by żyć i jednym z wielu powodów by umrzeć. 
Bo boli mnie, że nie mamy racji bytu i… 
I Miszka… Kocham Cię tak bardzo, że marzyłem o tym, by umierać właśnie z Tobą.
Obrączka na brak zapomnienia. Bo zapominanie nie jest wbrew pozorów czymś dobrym, a już tym bardziej dla tych, którzy odchodzą.  
L.

Rano już byłem w autobusie i to tylko po to, aby móc odwiedzić miejscowość, gdzie Lew został pochowany.
Nie ruszyłbym się tam, gdyby nie list.
Gdy wysiadłem na przystanku kupiłem jeszcze tylko zapalniczkę i paczkę papierosów, dokładnie tych, które palił On i poszedłem na cmentarz, który nie trudno było znaleźć w tak niedużej miejscowości.
Najtrudniejsze chyba okazało się odszukanie właściwego nagrobka, ale w końcu znalazłem się już przy tym, na którego kamiennej płycie było wyryte Jego imię i nazwisko.
Tak po prostu wypaliłem całą paczkę i marzyłem o tym, by ktoś mnie teraz pochował, nawet żywego, ale zaraz obok Jego trumny.

18. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Nie mam ochoty na nic poza uwolnieniem swojej duszy.

19. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Dziś jakimś cudem znów w moich rękach znalazły się papierosy, a wypalając jednego za drugim czułem tak przemożny wstręt do samego siebie, że nawet nie myślałem o tym, gdzie idę.
Szedłem aż nie znalazłem się przy starej, opuszczonej fabryce.
Budynek miał kilka pięter, chyba siedem, albo osiem. Nie policzyłem, po prostu wszedłem na płaski dach. I balansowałem na jego krawędzi aż nie skończyły mi się Jego papierosy.
Później wróciłem do domu.

20. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Gdyby mnie poprosił, umarłbym wraz z Nim, użyłbym tego samego noża co On, padłbym na tę samą podłogę.
Umieralibyśmy razem. Tak, jak tego sobie życzył.
I myślę tak gdy bawię się obrączką od Niego, wsuniętą na palec.

21. sierpnia, mam dwadzieścia lat
Moje myśli są trochę jak ptak, który mota się w klatce, bo pragnie wolności, nieba.
Ale Nieba nie ma.

(…)
17. września, mam dwadzieścia lat
Dziś musiałem stawić się w urzędzie. Przyznano mi wizę, na miesiąc pobytu w Stanach.
Nawet nie poszedłem do Wiery jej o tym powiedzieć. Zasadniczo staram się nawet nie myśleć nad tym, czy będzie chciała mnie jeszcze znać.
Za trzy dni mam samolot do Nowego Jorku.

(…)
20. września, mam dwadzieścia lat
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdy wejdę dziś w południe na pokład samolotu, będę mógł zostać uznany za uciekiniera. Ale miałem czas o wszystkim pomyśleć i stwierdziłem, że skoro jestem w stanie uciec na miesiąc, przy czym sama myśl o przebywaniu z dala od Rosji jest kojąca, to czemu miałbym nie zniknąć na dłużej…

21. września, mam dwadzieścia lat
Chciałbym, żeby zmiana strefy czasowej była moim jedynym zmartwieniem w tej chwili.
Staram się nie myśleć o wiadomości od Wiery, którą otrzymałem. Kiepsko mi to idzie.
Wiera mnie nienawidzi, a przynajmniej tak napisała.
Czuję się tym wszystkim tak zmęczony, że mam ochotę definitywnie się od wszystkiego odciąć i już nigdy do tego nie wracać.
Chciałbym, żeby było to możliwe.

22. września, mam dwadzieścia lat
Przespałem większą część  dnia, bo dopiero w godzinach wieczornych zszedłem do holu i wyszedłem na spacer, żeby się przewietrzyć.

(…)
3. października, mam dwadzieścia lat
Od dwóch dni moimi dwoma stałymi są castingi i urząd. To tylko dlatego że, aby dostać możliwość stałego pobytu muszę mieć pracę, a żeby pracę modela mi uznano, muszę być zarejestrowany w agencji.
I jestem tak zmęczony, że nawet nie w głowie mi nie jedzenie.

(…)
13. października, mam dwadzieścia lat
Dziś w końcu coś się udało. Nie usłyszałem niczego w stylu „tobie już dziękujemy”.
Oznacza to tyle, że prawdopodobnie będę mógł tu zostać, by starać się o obywatelstwo.
Napisałem nawet do Wiery, oczywiście zupełnie nie myślałem przy tym o różnicy czasu, ale nie odezwała się.
Jutro muszę złożyć wszystkie dokumenty do urzędu, mam tylko nadzieję, że jeśli nie zdążą rozpatrzyć mojego pobytu na stałe tutaj, to przynajmniej na czas przyglądania się sprawie przedłużą mi wizę, która przecież za tydzień ma wygasnąć.

14. października, mam dwadzieścia lat
Tak bardzo się tym wszystkim denerwuję, że nie mogę spać.
Chciałbym móc pomówić z Wierą, miło by mi było usłyszeć ją chociaż przez te kilka, nic nieznaczących chwil.
Napisałem z prośbą, żeby się odezwała.
To takie żałosne potrzebować kogoś, kto cię nienawidzi.

(…)
24. października, mam dwadzieścia lat
W końcu coś się rusza.
Poza tym, że miałem dziś zdjęcia to odebrałem w recepcji hotelu pismo, które mówiło o przedłużeniu wizy na czas nieokreślony.
Niby niewiele, ale jednak coś.

25. października, mam dwadzieścia lat
Tak mało we mnie ostatnio wszystkiego...

(…)
18. listopada, mam dwadzieścia lat
Wiera się odezwała i nawet nie zwróciłem uwagi na fakt, że zadzwoniła bardzo wcześnie.
Swoją osobą uświadomiła mi, że jednak będę tęsknił za tymi wszystkimi smutnymi miejscami, które zostały w Rosji.
Rozmawialiśmy długo i w naszym ojczystym języku, co było przyjemne, bo w końcu czułem się naturalnie mówiąc z drugą osobą, nie musiałem szukać odpowiednich słów i uważać na akcent, który przy języku angielskim brzmi wręcz koszmarnie.
Kocham Wierę i mi jej brakuje, a ona sama chyba jednak aż tak bardzo mnie nie nienawidzi.

(…)
3. grudnia, mam dwadzieścia lat
Poszedłem dziś po sesji z fotografem na kawę, w kawiarni trafiliśmy na jego znajomego, Harry’ego. Mężczyzna jest zabawny, wygłupiał się tak długo, aż nie musiał iść. Wymieniliśmy się numerami telefonów.

(…)
26. lutego, jeszcze mam dwadzieścia lat
Byłem dziś na chwilę u Harry’ego, głównie po to, aby pochwalić się tym, że przyznano mi w końcu możliwość stałego pobytu.
Harry pół-żartem, a pół-serio powiedział, że teraz to już chyba tylko powinienem zacząć rozglądać się za jakimś mieszkaniem.

(…)
27. lipca, mam dwadzieścia jeden lat
Nie ruszyłem się na rocznicę taty do Rosji, bo wczoraj miałem pokaz.
Czułem się z tym tak fatalnie, że siedziałem w salonie tatuażu i przeszkadzałem Harry’emu w pracy przez większość dnia.
Moje przeszkadzanie polegało na tym, że przynajmniej pięć razy oznajmiałem, iż jego telefon dzwoni, ale ten jak na złość był zajęty, więc urządzenie dzwoniło sobie dalej.
I jedyny komfort, jaki zdobyłem siedząc u zajętego Harry’ego to fakt, że nie musiałem spędzać tego czasu doszczętnie sam. Chociaż chyba sześć razy zdążyłem przejrzeć wszystkie z gotowych wzorów. I właśnie podczas tej czynności dosiadł się do mnie chłopak, który jeszcze chwilę wcześniej był tatuowany, a do Harry’ego podszedłem wtedy chyba rekordową ilość razy „bo coś”.
Chłopak przedstawił się jako Alex i już na wstępie zaczął rozmawiać mówić mi o kompletnych bzdurach. Wygłupiał się przy tym, żartował i udało mu się mnie rozbawić.
Ma uroczy, szczery uśmiech.

_________
Nie musicie dziękować, wystarczy mnie wielbić na klęczkach.
Leo Daniels, 20 lat
Na świat przyszedł gdy jego matka miała lat szesnaście. Musiał dużo razy uderzyć głową w coś twardego, albowiem teraz nie zalicza się do ludzi normalnych. Wychowywał się bez ojca. Stwierdzono mu kiedyś nadpobudliwość i nie lubi warzyw.
Jest skończonym dzieciakiem. Mieszka ze swoim kumplem, Noah Harrisem i to pomimo tego, że jego matka ma duży dom na przedmieściach Nowego Jorku. Gej. Niby niepozorny, a jak zagrowluje to ściany się trzęsą. Sąsiedzi go chyba nie lubią. Niezmiennie ma nadmiar energii. Lubi robić zdjęcia. Czasami nagrywa jakieś wygłupy ze znajomymi. Jest straszliwym bałaganiarzem. Potrafi zapomnieć o dacie własnych urodzin. Rozstał się ze swoim chłopakiem.

Mike Curtis, 23 lata
Przygarnięty i wychowany przez parę lesbijek. Większość swojego życia spędził w Londynie. Jeszcze za czasów szkolnych zaprzyjaźnił się z Alexandrem Millerem. Wydawali się czasami praktycznie nierozłączni.
Za dużo klnie, pali w miarę normalnych ilościach za to ma tendencję do upijania się. Perkusista w rozwijającym się zespole. W Nowym Jorku jest teoretycznie przejazdem. Pedał i chuj. Dostaje po ryju, bo zazwyczaj się nie cacka i nie bawi w zbyt głębokie relacje. Ma jakiś chory pociąg do basistów. W sumie kręci go też wizja przygodnego seksu, to i nie zapowiada się na szybkie ustatkowanie. 

_________
A zgadnijcie kto to: Łazi za zespołem i twierdzi, że umie grać?
Joshua Parker, 24 lata
Normalne dzieciństwo miał całkowicie. Urodził się w Nowym Jorku. Chodził do szkoły. W dzieciństwie ciągał dziewczynę z sąsiedztwa za warkocze. Taki zwykły dzieciak z niego był.
Perkusista. Zasadniczo wokół zespołu, którego jest członkiem kręci się jego życie. Poza tym, są jeszcze oczywiście kobiety, zazwyczaj zmieniające się dość często. Ma jakiegoś pecha do bab. Zazwyczaj trafia na te raczej w jakiś sposób, niekoniecznie pozytywny, stuknięte. A w zespole chyba najbardziej trzyma się z Jay'em Harrisem, którego zna już jakiś czas. 

Album, czyli wygląd Miszy, strona pierwsza





Album, czyli wygląd Miszy, strona czwarta


Album, czyli wygląd Miszy, strona druga