
H i s t o r i a
Ma pięć lat.
Jedynaczka,
do której wołają pieszczotliwie Rosie. Rozpieszczają ją. Idzie z matką
na zajęcia z baletu. Patrzy z podziwem na tancerki, chce być taka jak
jej rodzicielka. Przez lata rozwija się i tańczy, staje się coraz
lepsza. Kolejne występy, kolejne godziny treningu. Baletki, obolałe
mięśnie, coraz mniej czasu. I uczucie pustki. Czegoś w tym wszystkim
brak. Niewyobrażalne szczęście i duma matki, gdy widzi swoje dziecko.
Nicość w oczach dziewczyny.
You're going to have to save yourself.
Ma czternaście lat.
Balet
przekształca się w taniec współczesny. Odkrywa siebie, wyraża emocje.
Odnalazła swoją pasję, nareszcie taniec to dla niej naprawdę wszystko.
Matka nie ukrywa, że woli żelazne zasady baletu, ale zgadza się na to,
by dziewczyna poszła w swoją stronę. Za to ją kocha.
Do you ever feel out of place,
Like somehow you just don’t belong?
Like somehow you just don’t belong?
I don't anymore.
Ma piętnaście lat.
Jej
matka umiera, dziewczyna pozostaje bez najlepszej przyjaciółki. Głupi
wypadek, a kierowca drugiego samochodu uciekł z miejsca zdarzenia. Nigdy
nie znaleziony. Nikt go tak naprawdę nie szukał, a Rose do dziś
nienawidzi policji. Dziewczyna jest załamana, nie ma oparcia w ojcu.
Zaczyna się gubić, ból przesłania wszystko.
I wake up and I'm empty.
Ma siedemnaście lat.
I
ciało poznaczone drobnymi liniami. Rany wojenne – jak mawia. Przegrała
walkę ze swoim mózgiem, podczas gdy ojciec znalazł nową miłość. Kobieta
niby jest sympatyczna, ale to nie to samo. W końcu Rose ucieka z domu,
ma dość wszystkiego. Rzuca taniec, zrywa kontakty ze starym światem,
zabiera pieniądze. Od teraz to Lyne. Nowi znajomi. Nowe miasto. Nowy
styl życia. Jest z bogatej rodziny, stać ją na alkohol. Od razu lgną do
niej inni zagubieni. Piją razem, wspólnie biorą. Dym z papierosów
przenika ją na wskroś.
Do you know what it's like
To be left out in the dark
To be kicked when you’re down
To be kicked when you’re down
Ma osiemnaście lat.
Wszystko
zaczyna się sypać. Zaczyna się bać o siebie, wokół niej jest zbyt wiele
nieobliczalnych ludzi. I on. Przez niego przestała lubić dotyk. To on
jest odpowiedzialny za jej ataki paniki. I to cholerne drżenie całego
ciała, kiedy tylko ktoś stanie zbyt blisko.
Na progu mieszkania, w którym obecnie przebywa, pojawia się żona ojca. Przychodzi przez następne tygodnie i po prostu z nią rozmawia. Nie osądza, nie zmusza do powrotu. Pyta o matkę. Pyta o balet. Pyta o taniec współczesny. Pyta o jej marzenia. I w końcu przyprowadza ojca. Łzy, szloch i próba zrozumienia. Powrót do domu. Powrót do normalności.
Na progu mieszkania, w którym obecnie przebywa, pojawia się żona ojca. Przychodzi przez następne tygodnie i po prostu z nią rozmawia. Nie osądza, nie zmusza do powrotu. Pyta o matkę. Pyta o balet. Pyta o taniec współczesny. Pyta o jej marzenia. I w końcu przyprowadza ojca. Łzy, szloch i próba zrozumienia. Powrót do domu. Powrót do normalności.
Odżywa. Wraca do znajomych, nie krytykują jej.
Kończy
szkołę indywidualnie. Podczas studiów jej ojciec rozwodzi się z Claire.
Osoba która ją rozumiała znika z jej codziennego życia. Zostaje sama,
ponownie.
She gave and gave
until she gave her all
but still it wasn't enough
to make you happy.

Ma dwadzieścia dwa lata.
Ojciec
żeni się po raz trzeci. Najnowszej żonie zależy tylko na pieniądzach.
Urocza blondynka zawsze na tak, dlatego ojciec tak bardzo jest rad.
Uprzykrza życie Rose, doprowadza do tego, że ojciec kupuje jej
mieszkanie z dala od jej obecnego życia. Pozbywa się jej. Nowy Jork
brzmi jak wyrok. I w pewnym sensie nim jest.
Standing alone is better
than standing with people who hurt you.
Ma dwadzieścia pięć lat.
Mieszka
tutaj od trzech lat. Pracuje w wydawnictwie, wieczorami tańczy. Dużo czyta,
dzwoni do ojca. Nienawidzi macochy. Odnowiła kontakt z Claire. Żyje, choć wciąż ucieka przed
przeszłością. Ciągle się boi. Wieczorami spogląda za siebie, ma
wrażenie, że On patrzy. Popada w paranoje, ale się nie przyzna. Jest
zbyt dumna. Nie rusza się jednak bez telefonu i składanego noża.
Strzeżonego Pan Bóg... Ach, no tak. Nie wierzy w Boga. Pan nie jest moim pasterzem i niczego mi nie brak.
Przemyka
przez miasto ubrana na czarno. Nieodłączne szpilki, mocny makijaż.
Lakier na paznokciach, bransoletki na nadgarstkach. I figura tancerki.
Przyciąga spojrzenia, chociaż sama na ludzi nie patrzy. Kontaktu
wzrokowego nie jest w stanie utrzymać, psychikę ma zbyt mocno
pokiereszowaną. Strach zabił w niej zbyt wiele ważnych cech. Obywatelka
inna od reszty, chociaż podobna.
Mieszka z kotem.
Mieszka z kotem.
I'm not as strong
as I make myself out to be.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz