1 lipca 2012

Powiązania, czyli ludzie ważni i ważniejsi

Wiera Andriejewna Zakharov, dwadzieścia trzy lata
Czysta jak wódka nawet z niedomytej szklanki
Wiera to moja przyjaciółka jeszcze z czasów, gdy mieszkałem w Rosji. Była osobą z którą mogłem milczeć, śmiać się, a także płakać. Niemalże od początków naszej znajomości rozumieliśmy się bez słów. Dałbym się za nią pokroić, albo spalić żywcem. Wspólnie nie-jedliśmy. Pamiętam, że zawsze chwaliła się każdym nowym rysunkiem, albo obrazem, pięknie się uśmiechała kiedy ją chwaliłem.
Obecnie Wiera nadal mieszka w Rosji i robi ilustracje do książek. Nasz kontakt nieco osłabł, nie zdziwiłbym się, że to przez to, iż poczuła się przeze mnie niemalże zdradzona. Swego czasu potrafiłem kupić jakąś książkę tylko dlatego, że były tam grafiki jej autorstwa.

Lew Szulgin, dwadzieścia cztery lata
Zdyszany szept zegarka, pęknięte lustro słowa
Sen; bezsenność rytmiczna, czternastosylabowa
Z cezurą na skurcz serca: śmierć, która sercu śpiewa
Lew... był po prostu Lwem. Kimś niezaprzeczalnie ważnym i potrzebnym w przejściu spokojnie przez pewien etap mojego życia. Któregoś dnia nawet odważyłem się przyznać, że go kocham i to był chyba pierwszy raz kiedy powiedziałem to komuś i ten ktoś przyjął to ze spokojem, ale poza tym był pierwszy niemalże we wszystkim...
Lew palił dużo pomimo faktu, że przebywał tam, gdzie przebywał.
Któregoś dnia spełnił te swoje zamiary i zabił się. W końcu popełnił samobójstwo, które ja starałem się odwlec, a do którego on dążył. 

Alexander, Alex Miller, dwadzieścia cztery lata
Mój słownik jest ubogi! Słowo nadziei: "jutro"
Odmienia się jedynie przez Twoją osobę
Alex jest, no cóż, w głównej mierze sobą, ale też moim obecnym chłopakiem z którym mieszkam i przy którym uwielbiam się budzić. Wie o niemalże całej mojej przeszłości, ale nawet ja nie chciałem mu mówić wszystkiego, nie twierdzę, że to przez to, iż by się zmartwił tylko... bałem się, że zacznie inaczej na mnie patrzeć.
Ma cukrzycę, kompletnie o siebie nie dba, a ja się martwię. Za każdym razem, gdy czuje się słabo, albo ląduje w szpitalu budzi się we mnie obawa, że będzie kolejną osobą, która mnie zostawi, a z tą stratą nie byłbym już w stanie się pogodzić. Nie potrafi wymówić mojego imienia, ale nie twierdzę, że to jakakolwiek strata, bo zabawnie przekręca moje zdrobnienie.
Kocham go.

Jay Harris, dwadzieścia sześć lat
Mówię do ciebie tak cicho   
jak ty do mnie
Jay'a zasadniczo dopiero mam okazję poznawać, bo mimo, że jest on w zespole mojego chłopaka i wiedzieliśmy się już niejednokrotnie to jakoś dopiero ostatnio nadarzyła się jakakolwiek sposobność żeby zamienić ze sobą te kilka słów.
Już na wstępie naszej znajomości mogę powiedzieć, że Jay jest niesamowicie pomocny, na pewno też szalenie troskliwy i zdążył mieć mnie już okazję wesprzeć w chwili słabości. Dobrze jest mieć go obok siebie i nie chcę nawet wątpić w to, że jednak poznamy się bardziej i zawiążemy przyjacielskie relacje, bo ja już zdążyłem go realnie polubić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz