7 kwietnia 2013

Wymyśliłem ten stan, zawieszony wśród miejsc...

catherine anne westwood
13 września ♦ dziewiętnaście lat ♦ Nowy Jork
córka właścicieli niewielkiego antykwariatu
powiązania  album  zapiski  muzyka

Cath wygląda jak skończona sierota. Długie po łopatki, ciemne włosy zawsze sterczą jej dookoła głowy, szare oczy ma non-stop podkrążone, nosem nieustannie pociąga, usta ma często spierzchnięte. Chuda jest, cycków prawie wcale nie ma, o krągłościach jako-takich też nie ma prawie co mówić. Ale za to ma długie nogi. I metr siedemdziesiąt dwa. Zachowuje się w sumie nie lepiej. Kolczyk w nosie wygląda może i... no, powiedzmy, że groźnie, ale dziewczyna w rzeczywistości jest niesamowicie nieśmiała, nieporadna oraz skrajnie naiwna. Ma gołębie serce, więc łatwo ją na coś naciągnąć, o ile tylko się ładnie poprosi. Czasem nie potrafi powiedzieć, czego chce, co czuje, co myśli, jeśli tylko uzna, że mogłaby tym zranić lub rozzłościć drugą osobę, bo podobno lepiej siedzieć cicho, niż robić sobie wrogów. Trudno jej zawierać nowe znajomości, trudno jej rozmawiać o swoich problemach, trudno jej się przyznać do niektórych rzeczy, trudno jej myśleć tylko o sobie. Wrażliwa panna, starsza siostrzyczka, wspaniały materiał na kurę domową. Łatwo się podporządkowuje, rzadko się sprzeciwia, zwykle wykonuje prośby (nawet te podchodzące pod rozkazy) z uśmiechem na ustach; niemrawym, prawda, fakt, ale jednak zawsze. Jednocześnie jednak niesamowicie szczera — to jest, gdy już zaleje się rumieńcem i uzna, że gorzej już nie może być, w związku z czym wreszcie się odzywa i coś tam mruczy pod nosem. Mruczy, niewyraźnie, ale za to zawsze szczerze. Nałogowo podróżuje swoim starym rowerem — jeździ nim niemal wszędzie, jeśli dystans jest za długi na spacer, bo nie przepada za samochodami. I tak, jeździ nim po zarąbiście ruchliwym Nowym Jorku. Albo przynajmniej po obrzeżach, zresztą i tak nie mniej ruchliwych.

__________________________________
Kartę rozwinę, poprawię, łatewa.
Cath jest nieśmiała, ale miła. A ja lubię wątki, także no.
I powiązania. O ile ktoś je za mnie wymyśli, bo ja wolę zaczynać.

10 komentarzy:

  1. [Mam ochotę na powiązanie z Panią, skoro tak bardzo lubi zaczynać. Rodzice owej parki są dobrymi znajomymi, to za ich namową ci Vincenta, wysłali go do Nowego Yorku, a Catherine pełni rolę przewodniczki, można by rzec przyjaciółki, jednak o wiele lepsze kontakty łączyły ich w dzieciństwie, za nim Vincent zamknął się w sobie. Mimo wszystko jest jedyną osobą, której możemy powiedzieć, że ufa. Pasuje?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jasne, może być! A, zdam się w pełni na Ciebie, pisz jak Ci wygodnie, mam tendencję do przystosowywania się. (:]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam! Może chęć na wątek? ^^]
    Charlene.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Może... skoro Catherine jest bardzo skryta, Charlene mogłaby ją polubić, gdyż znalazłaby kogoś podobnego do niej?]
    Charlene.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Może jest naiwna i spotkałaby nie takiego faceta jak trzeba, który na przykład chciałby jej coś zrobić (wykorzystać czy coś) i wtedy Jason, który też dobre serce ma, tylko głęboko to ukrywa, pomógłby jej a ona uznałaby, że ma teraz dług wdzięczności i chciałaby go nawrócić ze złej ścieżki? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio miał dość dużo problemów i zawirowań. Stał się więc przez to bardziej nerwowy, ciężko było mu się skupić na czymś konkretnym. Z akcjami też chwilowo się uspokoili, bo policja i FBI coraz natarczywiej węszyli. Nie zamierzali wylądować za kratkami dlatego postanowili odłożyć zaplanowane skoki i zająć się raczej przyziemnymi sprawami, co dla Jasona oznaczało oddanie się imprezom, ulicznym wyścigom i rajzom po mieście. Doszły do tego jeszcze inne problemy, na przykład taki, że jego przyjaciółka z dzieciństwa była teraz agentką federalną co nijak zgrywało się z nim, bo Wayne był zwyczajnym przestępcą. Ludzie często zastanawiali się, jakim cudem zwykły dostawca pizzy jeździ takim dobrym autem i mieszka w niekiepskim mieszkanku, że stać go na nieustanne imprezowanie albo wycieczki. Praca w pizzerii była tylko przykrywką, nie wymagała zbyt dużego poświęcenia więc podjął się tego 'zadania'. Na jego koncie znajdowała się już okrągła suma pieniędzy, jak u każdego z grupy. Im jednak wciaż było mało. Wiedzieli, że jeszcze kilka skoków i będą musieli wyjechać. Najlepiej każdy w inne miejsce, tam rozpocząć nowe życie będąc majątkowo ustawieni do końca.
    Szedł właśnie z jakiejś imprezy, na której nie było szczególnie fajnie. Pieszo, bo Prim zabrała mu kluczyki. Była to jedna z nielicznych osób, które się o niego w jakiś sposób martwiły. Nie chciała by skończył na słupie z sygnalizacją albo pod ciężarówką. Mógł wziąć taksówkę ale padł mu telefon, a żadnej nie było w pobliżu. Zamierzał przejść kilka kroków i wejść do pierwszej lepszej dyskoteki. Kiedy przechodził obok słabo oświetlonej uliczki usłyszał kobiecy krzyk. Nie, nie był typem bohatera, na świecie było za dużo zła i pewnie powinien był zignorować nawoływanie o pomoc coś go jednak tknęło. Jakby szukał przygody w ten nudny wieczór. Zbliżył się więc do miejsca 'akcji'. Wyciągnął pistolet. Tak, od jakiegoś czasu nosił przy sobie broń. Nowy Jork był piekielnie niebezpieczny, a przynajmniej miejsce, w których on bywał.
    Przeładował ją i wystrzelił w powietrze. Na chwilę zapadła cisza.
    -Ja policzę do trzech, a panowie się stąd zmyją.- rzucił poważnym tonem głosu. Widział, że nie odpuszczą. Zaczęło się wygrażanie, ale nie zwracał uwagi na ich słowa. Jeden z nich wyjął nóż.
    -Ostrożnie z tym nożem.- Zwyczajnie wymierzył w jednego z nich i strzelił w jego nogę.
    -Trzeba było odejść jak grzecznie prosiłem...- pokręcił głową z westchnieniem. Broń w starciu nawet z kilkoma osiłkami jest w stanie zdziałać cuda. Odgrażając się oddalili dalej. Jason wiedział, że to nie koniec, że to wydarzenie odbije się na nim szybciej niż się to komukolwiek wydaje, teraz jakoś nie dbał o to. Był chyba za bardzo pijany.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ta dokładnie Ben fajne imię :D. Eh ja na wątek z chęcią, tylko pomysłów brak i raczej nic nie wymyślę. Jak coś obojętnie co podrzucisz, toto zacznę, ok? :D. Btw śliczne zdjęcie]

    Benjamin

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hah dobra, więc zaczynam :D]

    Specyficzny zapach wypełnił jego nozdrza, gdy tylko przekroczył próg, małego, lekko można by powiedzieć zacofanego sklepu. Takie miejsca zazwyczaj nie pasują do obrazu wielkiego miasta, pełnego spieszących się ludzi i sznurów samochodów na drogach. Nie widnieją na pocztówkach, ani w przewodnikach, więc turyści, a także większość mieszkańców mija to miejsce jak gdyby nigdy nic. W sumie to nawet dobrze. Dzięki temu można się na chwilę wyciszyć i przestać myśleć o bieżących sprawach, a przy okazji znaleźć coś ciekawego. Aż zdumiewające, że taki niepozorny sklep kryje w sobie tyle tajemnic. Przynajmniej dla niego to było ciekawe. Większość jego rówieśników, pewnie zapija się w tej chwili na jakieś marnej potańcówce. A on zawsze był inny. Nie kręciła go głośna muzyka i półnagie dziewczyny. Swój honor miał.
    -Dzień dobry-rzucił w stronę sprzedawcy i nie czekając na odpowiedź, bez wahania ruszył w ten sam kąt co zawsze. Od jakiegoś czasu coraz częściej tu przychodził. Lubił ten kojący zapach starych książek i widok lekko pożółkłych stronic. To go jakby uspokajało.
    Przez dłuższą chwilę przyglądał się półce, szukając tej pozycji, którą sobie jakiś czas temu wypatrzył. Przejechał palcem po okładkach książek, wzdychając cicho. Trudno. Przecież świat się nie zawali prawda?

    [Mam nadzieję, że to coś ujdzie w tłoku :p]

    Benjamin

    OdpowiedzUsuń
  9. [Ja to bym chciała wątek ale nie mam żadnego pomysłu. Tak jak Ty wolę zaczynać niż wymyślać. Będę myśleć, a nóż coś wpadnie mi do tego łba, ale Ty też myśl! Może wspólnie do czegoś dojdziemy :D]
    Ethan Smith

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem człowiek musi od wszystkiego po prostu uciec, zatrzasnąć przed problemami drzwi i się na chwilę wyłączyć. Wiecznie "żyjące" miasto, wielu odpowiada, ale większość ludzi dusi się w jednolitych garniturach, codzienną rutynom, od której nie można od tak zostawić. Nie jest to nie wykonalne, ale ludzie nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Po prostu takie jest ich życie, poukładane i spokojne i tak ma już zostać. Istnieją wiele książek, które opowiadają o kimś kto chce rzucić wszystko i zacząć żyć od nowa. W prawdziwym życiu, mało osób chce, czy może też potrafi wyjść przed szereg. A szkoda. Świat byłby lepszy, przynajmniej dla niego.
    Sięgnął z półki pierwszą lepszą książkę i zaczął ją pobieżnie kartkować. Czasem potrafił tak stać przez godzinę na środku przejścia i po prostu czytać. Mógł się na chwilę wyłączyć i zapomnieć na świecie. Przynajmniej zazwyczaj może.
    Podniósł głowę znad książki i obdarzył lekkim uśmiechem dziewczynę, którą ledwo było widać zza sterty. Szybko przysunął się bliżej ściany, odkładając tom na swoje miejsce.
    -To ja przepraszam-odparł nadal z uśmiechem na twarzy-Może nie wiem pomóc?


    benjamin

    OdpowiedzUsuń