28 czerwca 2013

Ci, którzy znajdują się na dnie, już nie boją się upadku.










Aiden Joseph Moon.
Dla tych mniej chlubnych znajomych Moony.
Chyba wciąż jeszcze dzieciak.
Just burn, kid. Just burn.







12 marca 

Tralalala. Agresja, agresja, agresja. Mój psychoanalityk kazał mi prowadzić dziennik. Przynajmniej zdaje mi się, że przebąkiwał coś o tym pomiędzy pierwszym a dziesiątym numerkiem. W sumie ciężko się myśli z czyimś przyrodzeniem w tyłku, więc raczej nie skupiałem się za bardzo na reszcie. Ale dziennik, czemu nie? To takie sentymentalne i nie w moim stylu, że po prostu musiałem. Łamanie schematów to jest to co źli chłopcy lubią najbardziej. Ale czy ja jestem zły? Dzisiaj bez mrugnięcia okiem wcisnąłem trzynastolatce uncję fety. Nie mogę być dobry niszcząc innym życia. 

22 marca 

Jakże kochani przyjaciele Pana B. mnie dzisiaj dopadli. Po lekcjach. Gdyby nie było ich trzech, a moja waga byłaby chociaż zbliżona do wagi ręki jednego z nich to może… Co ja mówię i tak nie miałbym szans. Przynajmniej miałem przy sobie nóż harcerski. Niby takie nic, a jednak cieszy. Szkoda tylko, że na dzień doby przywalili moją głową o beton i przez krew na oczach ledwo widziałem co robię. Kretyni. Boję się spojrzeć w lustro – jeśli wyglądam chociaż w połowie tak źle jak się czuję to mogłoby to pozostawić trwały uszczerbek na moim zdrowiu psychicznym. 

Czuję. Się. Jak. Gówno. To smutne. Zwykle ja sprawiam, że ludzie się tak czują. Z tak paskudnie zapuchniętą facjatą nie mam nawet po co iść do klubu. Będąc tak żałosnym wystawiłbym się na pośmiewisko, a nie stanowił obiekt pożądania, jak to zwykle bywało. Nie chwaląc się. Ani trochę. 

Liżę rany w samotności. Tak będzie lepiej. Nienawidzę kiedy ktoś się nade mną trzepie. 

13 kwietnia 

Wczoraj ukończyłem osiemnaście lat. Uczciłem to działką i przygodnym seksem. Dodatkowo zaopatrzyłem kilkoro spragnionych dzieciaków w towar. Nie wiem dlaczego się w to bawię. Śmieszy mnie patrzenie na upadki innych. To zdziwienie w oczach, kiedy pytają: Jak to kasa? Smutne jak szybko muszą pozbyć się złudzeń. Świat to nie Kraina Czarów, żyj z tym. Tutaj każdy tylko czeka na Twoje potknięcie. Tutaj każdy je bezlitośnie wykorzysta. Czas dorosnąć, Alicjo. 

Ale ja nie czuję się dorosły. Niby rodzice już dawno się mnie pozbyli, w końcu od dobrych czterech lat zarabiam sam na siebie. Nikt, a w szczególności oni, nie musi wiedzieć jakimi sposobami. Oni jedynie co jakiś czas sprawdzają czy jeszcze żyję. Za każdym razem zawodzę ich odbierając telefon. 

Nie jestem dobrym synem, tak samo jak nie jestem dobrym człowiekiem. Starsi nie mają taryfy ulgowej. Może dali mi życie, ale to nie zmienia faktu, że wykorzystałbym ich tak samo jak innych, gdybym tylko zechciał. Ale na razie nie chcę zawracać sobie głowy tymi starymi pierdzielami. Głowa mnie boli, chyba pójdę spać. 

23 kwietnia 

Znowu wziąłem udział w walce ulicznej. Tylko tutaj mogę to napisać. Tylko tutaj chcę. Pisanie nigdy nie było moją najmocniejszą stroną. Opowiadanie pięknych kłamstw, czarowanie urokiem osobistym może. Ale kreowanie swojego ja na kartce papieru przerasta moje możliwości. Dlatego mam ten dziennik – żeby te nieumiejętne cząstki mnie nabrały mocy i przetrwały. Kłamstwa kiedyś wyjdą na jaw, urok osobisty przeminie. Słowa wypalą się w mojej duszy. 

Wracając do tematu. Musiałem się wyładować, gdyby nie to rzuciłbym się na pierwszą lepszą osobę w szkole, w parku, czy gdziekolwiek indziej. Nie daj Boże na potencjalnego klienta. Teraz jestem szczęśliwy i nabuzowany. Gdzieś tam w środku kiełkuje zbawienny spokój. Stan nirwany, który zwykle osiągam po zamienieniu czyjejś twarzy w krwawą papkę. Zabawne. Mój psychoanalityk wciąż usilnie stara mi się wmówić, że to złe. Po czym chwyta mnie za włosy i zmusza to opadnięcia na kolana tak, że dokładnie przed moją twarzą znajduje się jego… 

Miałem omijać ten temat. Nikt nie musi wiedzieć. 

3 maja 

Ponad miesiąc bez znaku życia od Pana B. – nawet żadnego z jego kolegów! To dosyć spora nowość. Po naszym ostatnim spotkaniu nie mam już nawet blizn. 

Zabawne, jesteśmy tacy podobni, a tak się nienawidzimy. Tak naprawdę po prostu nie możemy znieść samych siebie, jednak wciąż brakuje nam odwagi, by zakończyć swoje żywoty. Chociaż… Moja i jego historia zasługuje na coś więcej, niż tylko zwykły wpis w dzienniku. W końcu to nasza historia. 

Dlatego powiem jeszcze tyle, że dzisiaj prawie umarłem. Dwa razy. Niby to normalne, ale chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać to jak kurczowo potrafię trzymać się życia. I do czego jestem zdolny, by je zachować. W każdym razie jedne co mi pozostało po tych jakże intensywnych spotkaniach z kostuchą to rozcięta warga i poobijane żebra. Tak mi się przynajmniej zdaje. Trochę boli jak oddycham. 

30 maja 

Życie potrafi zadziwiać. Okazało się, iż nieco przeceniłem swoja anatomię i żebro było jednak złamane. Następnego dnia obudziłem się z opuchniętą klatka piersiową, prawie się dusząc. Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek. Tego ranka, bowiem w moje skromne progi zawitał nie kto inny jak Pan B. i to właściwie jemu zawdzięczam życie, bo zapewne gdyby nie to, że zadzwonił po to pieprzone pogotowie, zdechnąłbym na swoim własnym materacu jęcząc i zwijając się z bólu jak rasowy, żałosny frajer. 

Dramatyzuję, wiem. Chociaż i tak czuję się jak rasowy, żałosny frajer. A on był ze mną wtedy cały dzień. Dopiero teraz zauważyłem jakie ma ładne oczy. Takie granatowe, chociaż im bliżej źrenic tym stają się jaśniejsze aż do odcienia czystego błękitu. Czy studiowanie kolorów oczu wroga jest dobrym pomysłem?

Moony dojrzały.
Moony diler.
Moony flirciarz.
Moony agresor.
Takiego znają wszyscy.
Aiden dzieciak.
Aiden gej.
Aiden niepewny.
Aiden zagubiony.
Takiego nie widzi nikt.

[Dobry wieczór wszystkim. Mam nadzieję, że karta jakoś do ogarnięcia, bo powiem szczerze pomysłu na nią nie miałam kompletnie. Tak się właściwie napisała sama. I dodała też, o. Liczę, że Aiden chociaż trochę się spodobał. Na wątki chętna jestem zawsze i wszędzie, jeśli jest pomysł to zacząć też mogę. Pozdrawiam. ]

4 komentarze:

  1. [No cóż... Karta mi się podoba, jednak sama postać jest taka... Nie w moim stylu. Ale idealnie pasuje do tego miasta, tak mi się wydaje. Chętnie bym powątkowała, chociaż Levi i Aiden to dwa zupełnie różne światy. Właściwie, to mają coś wspólnego - oboje ukrywają się za barierą ochronną, tylko że u Levi z marnym skutkiem. To jak? Mogę liczyć na wątek? Nawet pomysł mam, o dziwo nawet dwa.
    Bardziej prawdopodobny, że Aiden będzie chciał przed czymś uciec i jakimś cudem trafi do sklepiku Levi, a ta durna, naiwna istotka automatycznie go polubi i za wszelką cenę będzie chciała go uratować. Oczywiście, to bardziej prawdopodobne dla Levi, bo nie wiem, przed czym Aiden może uciekać.
    Drugi pomysł to taki, że Levi będzie bardzo przybita i zachce jej się narkotyków, skontaktuje się z Aidenem i przyjdzie na umówione miejsce. Tutaj można dodać przyjazd policji i wspólne uciekanie do... Mieszkania któregoś z nich, które jakimś cudem będzie blisko?
    Wybieraj :3]

    L.Colt

    OdpowiedzUsuń
  2. [Mam pomysł, mam pomysł, mam pomysł! Może jakimś cudem Carol znajdzie dziennik Aiden'a? Gdyby miał go w otwartym plecaku i gdzieś biegł, z łatwością mógłby go zgubić :) A panna Polansky znalazłaby ten dziennik jakiś czas później i - zamiast rozejrzeć się za właścicielem - poszłaby sobie do kawiarni czy baru, do którego zmierzała. I jakoś tak zaczęłaby czytać fragmenty... I wtedy, kompletnie przypadkowo, Aiden wszedłby do owego miejsca i zobaczył swoją zgubę w jej rękach. Co ty na to? Obiecuję, że Caroline nie będzie go chciała naprawiać ^^]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uł, yeah, tak, z tej strony Caroline Polansky

      Usuń
  3. [No niestety, a może i dobrze, bo Aspen wydaje mi się dużo ciekawszy od Levi, bardziej go lubię.
    No więc mam zacząć?]

    Aspen

    OdpowiedzUsuń