1 lipca 2013

Czy jestem tym, o którym myślisz w łóżku ..?














Nie chcę Twoje numeru
Nie chcę dać Ci swojego
Nie chcę się z Tobą zapoznać..




Jaki właściwie  jest ? Polubi mnie ?
Jest człowiekiem który przyciąga do siebie. Widzisz go i wiesz, że to osoba  z którą nie będziesz się nudził. Nie pozwala jednak zostać  na długo, bo nie potrzebuje ludzi , którzy nic nie znaczą. Owszem czasem nawet do czegoś dochodzi .. Tylko że Lucas po prostu później znika i nie wraca.Ma przy sobie  kilka  osób, którym  zaufał i  trzyma je blisko, więc nie licz na poznanie jego życiorysu przy drugim czy piątym  spotkaniu.Od pojawienia się w Nowym Jorku zmienił się. Na lepsze ? Jeżeli spanie z przypadkowymi kobietami , ćpanie i całonocne imprezy pięć raz w tygodniu były  złe..To tak zmienił się na lepsze.  


Wysoki bo nieco ponad metr dziewięćdziesiąt
Niebieskooki niegrzeczny chłopiec
Prawda jest taka,że nie da się przejść obok niego obojętnie 

Skąd się tu wziął? Skąd jest ? Dlaczego do cholery o niego pytasz?
Dwudziestodwuletni szatyn , pochodzący z Wielkiej Brytanii. Teraz wiesz skąd ma ten seksowny akcent.
Jakoś nigdy nie był typem człowieka, który był mocno związany ze swoją rodziną.  Może to przez to ,że wychowywał się w środowisku gdzie raczej nie okazywało się wylewnie emocji. Na pewno, na jego osobę wpłynęły zdarzenia  z lat kiedy był jeszcze gówniarzem . I zaraz nasuwa Ci się pytanie co to za zdarzenia? Typowe.W wieku dziewiętnastu lat przeprowadzał się pięć razy,aż trafił tutaj.I został.

Co z jego rodziną, jacy są jego znajomi,dziewczyna..
Rodzina..Lucas ma młodszego brata,z którym nie utrzymuje kontaktu.Dlaczego?  Powiem Ci tylko tyle,że jego pobyt w więzieniu może być przeszkodą.. Uwierz,że  dwa lata temu to właśnie on  miał  tam trafić . Wtedy okazało się kto jest jego przyjacielem a kto zwykłym ścierwem.
Rodzice żyją sobie w małym domku gdzieś w Anglii. Tak zwana rodzina, rozpadła się po świecie i już dawno nie istnieje. Nie widać jednak,aby ktoś nad tym ubolewał.
Znajomych Lucas ma wielu natomiast prawdziwych przyjaciół ma kilku. Zaufanych. Pewnych w każdej sytuacji.
Pomimo,że jest tutaj już trzy lata, jeszcze się z nikim nie związał.Jak było powiedziane na początku pamiętasz? Dochodzi do czegoś,znika i nie wraca.

Bardziej arogancki i pewny siebie
Jednego dnia  jest miły i nie sprawia problemów
Następnego ma ochotę zabić wszystkich dookoła
 Lepiej nie robić sobie z niego wroga




Czym się właściwie zajmuje? Przecież nie może siedzieć bezczynnie..
Jest typem osoby,która nie może siedzieć bezczynnie i codziennie zajmować się tym samym masz rację. Jak już kojarzysz posiada kilka zajęć na których zbija niezłą kasę. Kilka wieczorów poświęca na pracę za barem,co przynosi wiele korzyści także w życiu osobistym..Sporadycznie jest Dj, nie chwaląc się bardzo dobrym, dlatego też kilka razy w roku dostaje zaproszenia na duże imprezy. Oprócz tego boksuje. Ma też inne zajęcie, ale na na pewno nie dowie się o tym nikt przypadkowy.. Więc nie licz na jakieś pikantne szczegóły..




L u c a s  W h i t e



72 komentarze:

  1. [Kontynuujemy w przerwanym punkcie?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Pisałam to już xD]

    Siedząc w kawiarni, Rose wpatrywała się z rozbawieniem w swojego towarzysza. Chciał od niej wyciągnąć co o nim myśli? O nie mój drogi, to się nie uda.
    - To co o tobie sądzę sprowadza się do tego, że jesteś nieźle pokręconym człowiekiem - powiedziała żartobliwym tonem. - A tak serio, to nie przywykłam do oceniania ludzi tak szybko.
    Sama nie chciała, żeby ktoś wyrabiał sobie zdanie na jej temat na podstawie pozorów. Uważała, że najpierw należy kogoś lepiej poznać, żeby zrozumieć co nim kieruje i dlaczego jest jaki jest.
    - Ale z Twojego opisu wynika, że jesteś facetem idealnym - podsumowała po namyśle, będąc w wyjątkowo dobrym humorze. - Takich ze świeczką szukać. Mogę zrobić zdjęcie?
    Niewinne pytanie i szeroki uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Niestety niebezpiecznie oddalasz się od tego wykreowanego przed chwilą wizerunku ideału, bo jako taki musiałbyś działać bezinteresownie - wytknęła mu drobny błąd w rozumowaniu. Cóż, skoro już się do niej dosiadł, to równie dobrze mógł poznać jej styl zachowywania się i prowadzenia rozmów. Chciała mu dać materiały do wyrobienia sobie opinii.
    - Ale bardzo chętnie się dowiem, jaką cenę wyznaczasz za samego siebie - stwierdziła okazując zainteresowanie. Starała się utrzymywać z nim kontakt wzrokowy tak długo, jak tylko mogła.

    OdpowiedzUsuń
  4. - W sumie słusznie. Z własnego doświadczenia wiem, że my, kobiety, to preferujemy tych niegrzecznych - pochyliła się nad stołem i wdała się w rolę empatycznej towarzyszki rozmów, kładąc dłoń na jego ręce. - Ale nie martw się, nie zdradzę cię i nie narażę na tłum zakochanych wielbicielek.
    Odchyliła się i wróciła do poprzedniej pozycji, wybuchając przy tym radosnym śmiechem. O tak, uwielbiała grać.
    - Rzucasz mi wyzwanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. - To zależy, czy mi się spodoba - odparła niezrażona jego sarkazmem. Przez chwilę poczuła wyrzuty sumienia, że zamiast pracą zajmuje się towarzyską rozmową przy kawie, ale szybko je uciszyła.
    - Problem w tym, że jestem prostą dziewczyną z dobrego domu i nie miałabym pojęcia co zrobić z najwspanialszym człowiekiem na świecie. Masz pojęcie, jak wielki to zaszczyt? - rozłożyła ręce w geście bezradności. Tak naprawdę to dokładnie wiedziała, co zrobiłaby z takim najwspanialszym facetem, zatrzymałaby go tylko i wyłącznie dla siebie. W końcu odrobina egoizmu każdemu się należy.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Nie grzeszysz brakiem pewności siebie, ale ja nie rzucam słów na wiatr. Wolę pozostawić sobie otwartą furtkę, żeby potem nie utknąć w jakimś chorym scenariuszu wydarzeń - uśmiechnęła się na widok jego miny, wiedząc, że chłopak udaje.
    Rozmawiali ze sobą drugi raz w życiu i znowu przenieśli się z rzeczywistości do sfery metafor i domysłów. Ciekawe jak będą wyglądały ich kolejne rozmowy.
    - Też mam takie wrażenie - odparła, podając mu rękę. - Tak sobie właśnie myślę, że powinnam się więcej włóczyć po mieście, bo jak widać wychodzi mi to na dobre. Co sądzisz? Wycieczka tygodniowo po podlejszych dzielnicach, a kto wie, może odnajdę miłość życia? - odrobinę go podpuszczała, ale mógł to łatwo odczytać z jej twarzy i przede wszystkim oczu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej spojrzenie na moment utkwiło w ich dłoniach, kiedy przekonywała swój mózg, że nic się nie dzieje, że to nic takiego, że nie trzeba się zrywać z przerażeniem. Bo dotyk przecież nie krzywdzi..
    - Odpowiedź na to pytanie pozostawię kreatywności twojej wyobraźni, pozwolisz? - przeniosła wzrok na niego. Jeśli miał zamiar zawstydzić ją tym pytaniem, to niestety trafił na złą osobę. - Ale mogę ci zdradzić, że jeszcze nie spotkałam osoby, która byłaby w stanie podołać moim oczekiwaniom. Fakt faktem, że z małolatami nie próbowałam o ile nie liczyć czasów kiedy sama byłam małolatą i może w tym tkwi mój błąd.

    OdpowiedzUsuń
  8. Delikatnie drgnęła jej ręka, kiedy przesunął po niej kciukiem. Była na siebie wściekła, że tak reaguje, ale owej emocji nie dała po sobie poznać.
    W zamian za to uśmiechnęła się przebiegle. Czy zdawał sobie sprawę, że właśnie prowokowała go do wyrażania swoich myśli znacznie bliższych prawdzie niż te, które wyjawiał przedtem?
    - Czyżby? A czego powinnam się obawiać? Wątpię, żebyś w miejscu publicznym starał się mnie nakłonić do ujawnienia moich żądz, a przecież w takim się właśnie znajdujemy - zapytała całkiem niewinnie. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że mógłby się powołać na to, ze zna jej adres. Ale ta rozmowa coraz bardziej jej się podobała. - Nie widzę więc powodów do bycia ostrożną.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Owszem byłoby - zgodziła się ku własnemu zaskoczeniu. - Niemniej nie wydarzy się, bo tak się składa, że lubię to miejsce i jest blisko mojej pracy, a po czymś takim nie mogłabym się tu już pokazać.
    Zaczęła się zastanawiać czemu większość ludzi, która ją spotkała uważa ją za osobę niewinną i grzeczną, podczas gdy ona zrobiła w swoim życiu więcej rzeczy będących na krawędzi kontrowersji niż przeciętny człowiek byłby w stanie wymienić na poczekaniu.
    - Mylisz się mój drogi. Powiedziałam jedynie, że nie spotkałam osoby, która spełniłaby moje oczekiwania. Zaspokojenie pierwotnych żądz nie jest takie trudne. Zaspokoiłby mnie tamten uroczy kelner, pan siedzący w drugim końcu sali, czy nawet ty - wymieniała, odpowiednio wskazując wzrokiem kolejne osoby, specjalnie wymieniła go na końcu. - Rozumiesz różnicę?

    OdpowiedzUsuń
  10. - I tym samym pokazałeś piękny przykład działania męskiego ego. Ja staram się wytłumaczyć zawiłości mojej natury, a Ty przykłady bierzesz do serca - zacmokała z dezaprobatą, zabierając rękę ze stołu. - Tak w ogóle to to zjawisko jest niezmiernie intrygujące. W końcu nie dalej jak parę minut temu powiedziałam ci, że wolę niegrzecznych chłopców, co do ciebie najwidoczniej nie dotarło. Ale jak tylko wymieniłam cię w jednym szeregu z czerwonym krasnalem i transwestytą, to od razu zwróciłeś na to uwagę.
    Była niesamowicie rozbawiona jego reakcją i tym, że od razu uznał, że ich miła rozmowa się zakończyła.
    - Szkoda, że miła rozmowa się zakończyła, bo to oznacza, że muszę wrócić do królów Anglii - westchnęła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z satysfakcją stwierdziła, że odniosła drobne zwycięstwo, bo Lucas podniósł się i znowu siedział prosto, mogła więc widzieć jego twarz.
    - Świadczy to tylko i wyłącznie o tym, że wcale nie słuchasz tego co do ciebie mówię - odparła, nie mając zamiaru ponownie mu tłumaczyć, że wzięła trzy skrajne przypadki, z których on sam reprezentował ten najnormalniejszy.
    Jej spojrzenie zwiastowało kąśliwą uwagę.
    - Nie moja wina, że potrzebujesz rozmowy, żeby przekonać dziewczynę do seksu. Zawsze sądziłam, że to działania prowadzą do łóżka, a nie słowa, ale widać jestem starej daty - cudem udało jej się zachować powagę mówiąc to.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej radosny śmiech po raz kolejny tego dnia rozniósł się po sali. Całe szczęście nie było w niej zbyt wielu klientów, więc nie została obdarzona oburzonymi spojrzeniami.
    - Jestem kobietą, więc na ogół to nie ja przechodzę do rzeczy - z wyjątkiem tych momentów, kiedy substancje psychoaktywne na mnie działają... pomyślała, ale tym już się z nim nie podzieliła. Co za dużo to niezdrowo, jak to mówią.
    - Nie jestem pewna, czy to nie jest tylko przechwalanie się z twojej strony. Jesteś mocny w słowach, bez wątpienia, ale czy w czynach..? - pozostawiła to pytanie bez odpowiedzi, obserwując jak wyciąga pieniądze z kieszeni. Potraktowała to jako manifestację jego męskości, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Powstrzymała się.
    Spojrzała na zegarek oceniając ile zajęła im ta rozmowa.
    - Skoro tobie się spieszy, to ja i Henryk idziemy spędzić romantyczne popołudnie w moim mieszkaniu. Chociaż nie wiem, czy powinnam tak mówić, bo zaraz mnie posądzisz o nekrofilię - powiedziała, pakując swoje rzeczy do torby. Oczywiście ponownie go podpuszczała, przewidując do czego zmierzał poprzez wstanie od stołu. - Kto wie, może jak mnie znudzi swoją historią rodzinną to pomyślę o tym niespełnionym, ale ciekawym scenariuszu w którym jęczę z zachwytu..? - dodała, uśmiechając się i mijając go, kiedy odchodziła od stolika.
    Wiedziała że z nim igra. Chciała jednak zobaczyć do czego to doprowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Oczywiście, że jestem świadoma - padła krótka odpowiedź zgodna z prawdą. Rose rzadko kiedy pakowała się w coś, czego konsekwencji nie byłaby świadoma. Doskonale wiedziała do czego to wszystko doprowadzi i taką właśnie, a nie inną decyzję podjęła.
    Dopiero będąc na chodniku przed lokalem odpowiedziała na jego słowa. Podeszła blisko i zatrzymała się tuż przy nim.
    - Obawiam się, że sypialni wciąż pilnują pluszaki - nawiązywała oczywiscie do ich poprzedniej rozmowy - ale schody też mam wygodne. Nie wspominając o kuchni.
    Z kawiarni do mieszkania miała blisko, dlatego nie zabrała tego dnia samochodu. Odsunęła się od Lucasa i patrząc na niego zrobiła kilka kroków w tył. Mógł albo przyjąć to nieme zaproszenie, albo je odrzucić. Bez obrazy, bez wyrzutów, jak dorośli ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dotarcie do miejsca, w którym Rose posiadała swoje mieszkanie nie zajęło im wiele czasu. Praktycznie nie mówili wiele, zwyczajna rozmowa dwojga ludzi idących w tym samym kierunku, chociaż oni przecież mieli przed sobą pewien ściśle określony cel.
    Odnalezienie kluczy w torebce o dziwo nie sprawiło jej większego problemu, chociaż zwykle musiała przetrząsnąć całą torebkę uprzednio zostawiając resztę swoich rzeczy na ziemi. Widać dzisiaj był jej szczęśliwy dzień.
    - Witaj w moim, jak to nazwałeś? - zamyśliła się. - Ach tak, witaj w moim pałacu - powiedziała wchodząc do mieszkania i zapalając światło.
    Na prawo od nich znajdował się duży pokój, na lewo coś w rodzaju gabinetu wypełnionego mnóstwem książek. Dalej łazienka i kuchnia po przeciwnych stronach korytarza. Na przeciwko nich schody na górę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak naprawdę to głównie potwierdzało to jej słowa z tamtej nocy o tym, że nie jest na tyle pijana, żeby wszystkiego nie pamiętać. Bo pamiętała i mogła go zasypać jeszcze kilkoma ciekawymi cytatami z ich rozmowy, ale po co skoro mieli aktualnie ciekawsze rzeczy do robienia?
    Obróciła się do niego przodem i oparła dłoń na jego klatce piersiowej, wlepiając spojrzenie w jego twarz.
    - Cóż, jak masz ochotę pogadać na wstępie, to mogę zaparzyć herbatę - mruknęła żartobliwie, przesuwając leniwie palce w dół jego ciała. Nie miała wątpliwości, że zapowiadało się ciekawe popołudnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jego stwierdzenie skwitowała pełnym zadowolenia uśmiechem. Oczywiście, że nie należała do tych kobiet, które cenią sobie leżenie niczym kłoda pod partnerem przy zgaszonym świetle i najlepiej pod puchową kołdrą. Nieustannie bawiło ją to, że ludzie jako taką grzeczną dziewczynkę ją brali.
    Tak lubiła na ostro.
    - Nadążysz? - szepnęła prosto do jego ucha.
    Napotkali przeszkodę w dalszej wędrówce w postaci kuchennej wysepki, czyli szerokiego blatu. Idealne miejsce na odrobinę szaleństwa. Ręce Rose zawędrowały pod koszulkę Lucasa i obecnie błądziły po nagiej skórze. Cóż, była odrobinę niecierpliwa, ale tylko odrobinę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pozbawienie go koszulki nie należało do specjalnie wymagających czynności, tak więc Rose poradziła z tym sobie dość szybko. Mruknęła z zadowoleniem, kiedy poczuła jak chłopak wprawnie radzi sobie z jej stanikiem. Jak to dobrze trafić na kogoś kompetentnego pomyślała.
    Ręce ponownie zsunęły się po ciele Lucasa, tym razem zatrzymując się w okolicach jego spodni. W międzyczasie umożliwiła mu zdjęcie z siebie bluzki.
    Ciche westchnienie wydobyło się z jej gardła, kiedy poczuła jego dłonie na swoich piersiach.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Chyba nie mam innego wyjścia ;_;]
    Bycie nową nie jest łatwe. Inna szkoła, pół biedy. Inne miasto, też nie jest źle. Gorzej, jeśli ktoś wyjeżdża z kraju i musi odnaleźć się wśród zupełnie obcych ludzi, którzy nawet inaczej mówią, bo przecież nie można było tak jednym akcentem, trzeba było wszystko w jakiś sposób zjebać. A ciągłe słuchanie czegoś w stylu ''przepraszam, możesz powtórzyć? nie zrozumiałem'' było naprawdę coraz bardziej denerwujące.
    Musiała znaleźć pracę. Opłacenie czynszu stało teraz na pierwszym miejscu, a jak to się mówi, żadna praca nie hańbi. Znalazłszy pierwsze lepsze ogłoszenie, nie wahała się zbyt długo. Stanąwszy przed wejściem do baru, odetchnęła głęboko i przekroczyła jego próg. Atmosfera była dziwna, ale Mae była istotą, która potrafiła się dostosować. Nie miała też zbytniego problemu ze wstydem czy nawiązywaniem nowych znajomości. Czy nawet podejściem do barmana i zaczepieniem go. Zmierzywszy go niezbyt przychylnym spojrzeniem, pochyliła się nad blatem, by być nieco bliżej i uśmiechnęła się sztucznie, na wypadek, gdyby zachciało mu się na nią patrzeć.
    - Przepraszam, nie wiesz może, gdzie znajdę kierownika albo kogoś w tym stylu? Słyszałam, że poszukujecie tancerki i chciałam porozmawiać o pracy - powiedziała dość głośno, żeby usłyszał ją przez muzykę i ponownie się rozejrzała. Dziwnie, bardzo dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Takie olewcze podejście niezbyt jej się spodobało. Odsunąwszy się, ponownie zmierzyła go nieprzyjemnym spojrzeniem i wykrzywiła twarz w grymasie, który miał chyba obrazować niechęć, a może nawet obrzydzenie. Mae nie lubiła ludzi, którzy ją olewali, zwłaszcza, że nie przyszła tutaj dla zabawy, tylko znaleźć pracę. Nie mogła powiedzieć, że zależało jej na tego typu posadzie nie wiadomo jak, ale potrzebowała pieniędzy. Bardzo potrzebowała. Nie uśmiechało jej się ledwo wiązać koniec z końcem, tak jak to się działo teraz. I tak miała wystarczająco dużo szczęścia, że trafiło jej się w miarę przyzwoite mieszkanie. Teraz trzeba było tylko się jakoś utrzymać.
    - Jasne - mruknęła nieco mniej entuzjastycznie, po czym poszła we wskazanym przez chłopaka kierunku. Wszedłszy do pomieszczenia, usiadła na fotelu za biurkiem i oparła nogi na blacie. Cóż, skoro on nawet nie raczył podnieść na nią wzroku, ona mogła się trochę bezczelnie zadomowić. I czekać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mae była na tyle mało spostrzegawcza, że nic dziwnego, iż nie rozpoznała typa, który najwyraźniej miał zostać jej pracodawcą. Ogólnie raczej nie zwracała uwagi na ludzi. Istnieli sobie, przecież każdy miał do tego prawo. I póki żaden chłystek nie wszedł jej w drogę, kochana panienka Smith miała na wszystkich wokół mocno wyjebane. Teraz nie miało być inaczej. Chyba.
    Na fotelu rozłożyła się na tyle wygodnie, na ile pozwalała jej obecna pozycja (a było to nie lada wyzwanie, bo biurko w porównaniu do ów fotela było dziwacznie wysokie), odchyliła głowę do tyłu i przymknęła powieki, słuchając muzyki dochodzącej zza drzwi.
    Usłyszawszy, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, leniwie otworzyła oczy i popatrzyła na przybysza z nic nie rozumiejącym wyrazem twarzy. I nagle bum. Gdzieś w jej wnętrzu wszystko zawirowało i gdyby nie to, że nie umiała się czerwienić, teraz z pewnością przypominałaby dorodnego buraka. Żeby się uspokoić, zacisnęła kilka razy pięści, a na jej usta wpłynął ironiczny uśmieszek. Jak zazwyczaj w obecności tego osobnika.
    - No proszę. Tak myślałam, że ta szopa wydaje mi się jakaś znajoma - oznajmiła, zakładając ręce i dość nieumiejętnie próbując ukryć ich drżenie. - Dawno się nie widzieliśmy, Lucas. Jak tam? Co słychać? - spytała, jak gdyby nigdy nic. Jakbyśmy widzieli się zaledwie wczoraj, White. Szkoda tylko, że to całe trzy lata.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jego słowa również i jej uświadomiły, że właśnie pozbyli się połowy ubrań, a jeszcze wcale nie doszło między nimi do pocałunku. Ale kto powiedział, że wszystko musi iść zawsze zgodnie z ogólnie uznanymi normami?
    Ochoczo odwzajemniła pocałunek, oplatając go nogami i przyciągając go jeszcze bliżej siebie tak, że teraz stykali się ciałami. Skóra przy skórze, a pocałunek stawał się coraz bardziej żarliwy i namiętny.
    - Sprawdźmy czy masz się czym pochwalić - rzuciła żartobliwie, dobierając się mu do spodni. Wkrótce jej dłonie poradziły sobie z ich rozpięciem i materiał opadł swobodnie na ziemię, a smukłe palce dziewczyny wędrowały bez skrupułów po ostatniej warstwie okrywającej ciało Lucasa.

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy. Fakt, że niemal całkowicie utracili ze sobą kontakt po feralnym rozdziewiczaniu, które nie miało nic a nic wspólnego z tym, co pokazują w filmach i opisują w książkach, więc nie miała jak się dowiedzieć, gdzie Lucas właściwie wyjeżdża, ale gdzieś podświadomie miała nadzieję, że będzie to jakieś inne miejsce niż Ameryka Północna, nie mówiąc już o USA, a tym bardziej Nowym Jorku.
    To oczywiste, do cholery, że się denerwowała. Mogła mówić, co chciała, ale była jaka była. A zobaczenie 'tego pierwszego' po trzech latach absolutnego milczenia było czymś, co zadziałało na nią dość... Dziwnie. Ot, cała Mae, a White chociaż trochę powinien zdawać sobie sprawę z tego, że będzie właśnie tak, a nie inaczej, bo Smith nie zmieniła się znowu aż tak bardzo.
    Kiedy zrzucił jej nogi, warknęła cicho pod nosem i wtaszczyła je z powrotem na blat, patrząc na chłopaka spode łba, jakby miała go co najmniej zabić.
    - Dbasz o meble, coś nowego - mruknęła pod nosem i odwzajemniła arogancki uśmiech. - Wiesz, White, tak bez rozmowy, przesłuchania i tak dalej? To cholernie nieprofesjonalne z twojej strony - stwierdziła, choć tak naprawdę miała ochotę rzucić mu się na szyję i dziękować, bo w sumie ratował jej dupę.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  23. Cichym prychnięciem oznaczającym w tym wypadku śmiech skomentowała jego rękę na swojej. Chociaż strasznie korciło ją, żeby się chwilę z nim podrażnić i przedłużyć to, co nieuniknione, ale jego niecierpliwe zachowanie skłoniło ją do nieco bardziej miłosiernego zachowania.
    Zrobiła więc to, czego się domagał - pozbyła się jego bokserek. Jej dłoń zacisnęła się na nim, podczas gdy ich pocałunek trwał. Tak, miał się czym pochwalić, ale mu przecież tego nie powie, nie chcąc być odpowiedzialną za jego przerośnięte ego.
    - Jakoś dam radę - odpowiedziała po chwili, przesuwając po nim palcami.

    OdpowiedzUsuń
  24. Cóż, oczywistym raczej było, że Mae nie oczekiwała od niego miłości, wierności, związków, kwiatków, serduszek i innych tego typu do wyrzucania słodkich farmazonów, w które sama zresztą nigdy nie wierzyła i podejrzewała, że w najbliższej przyszłości raczej nie miało to ulec zmianie. Oczekiwała po prostu... Nieco mniej dupkowatego zachowania po osobie, z którą przecież kilka dobrych lat się przyjaźniła. Poza tym myślała, że sam seks będzie jakiś fajniejszy. Jak widać w obydwu przypadkach się dość mocno pomyliła.
    - Czasami ludzie się zmieniają. Część twojej słynnej arogancji jak widać spłynęła na mnie - uśmiechnęła się uroczo i nieco teatralnym gestem powachlowała się wciąż nieco drżącą dłonią. Fragmentu o papierach nie skomentowała, bo i po co? Nigdy wcześniej nie pracowała, nie miała pojęcia, jakie ludzie robią przekręty. Co nie miało znaczyć od razu, że Lucas miał , miejsca dowiedzieć się o jej praktycznie zerowym doświadczeniu zawodowym.
    Zagryzła dolną wargę i zmierzyła spojrzeniem white'ową twarz, nieco dłużej zatrzymując się na ustach, które przed chwilą jej dotykały. Cóż, o ile reszta nie była zbyt fajna, tak ów wargi zapamiętała dość pozytywnie i jakoś tak w tym momencie kilka obrazów zalało jej umysł, sprawiając, że zrobiło jej się dziwnie ciepło. Ale tylko przez sekundę, bo zaraz potem dotarło do niej, że to przecież Lucas - kretyn nad kretyny.
    - Jeśli chcesz koniecznie popatrzeć wystarczy przecież poprosić, a nie szukać pretekstu - uniosła zaczewnie brwi, a po chwili zastanowienia podniosła nogi i oparła stopy na udach chłopaka.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc to było dość dziwne. Zobaczyć kogoś po kilku latach milczenia, nie rzucić mu się w ramiona, nie rozpłakać się jak jakiś pojeb, tylko od razu niemalże przejść do rzeczy i zacząć się droczyć. Zupełnie tak, jakby nie minęło tyle czasu, a oni spędzali czas w swoim towarzystwie zaledwie wczoraj. Oczywiście dorzućmy do tego fakt, iż rozmawiali może niecałe pięć minut, a Mae już zachowywała się dziwnie. Jak zawsze w jego towarzystwie, zupełnie do siebie niepodobnie. Co gorsza, nawet nie umiała wytłumaczyć, dlaczego było właśnie tak, a nie inaczej. Ot, po prostu White tak na nią, niestety, wpływał.
    - A może życzysz sobie prywatny pokaz? - spytała, unosząc zaczepnie brwi i w tej samej chwili jej spojrzenie padło na dłoń Lucasa. Cóż, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie poczuła się dziwnie, zwłaszcza, gdy poczuła ów dłoń nieco wyżej, niż się spodziewała. Hmm nikt jej tak nie dotykał. Nigdy. Bo i panienka Smith nigdy na to nie pozwalała. Tak, tylko dla wybrańców, można by rzec.
    Skrzywiła się, gdy po raz kolejny zrzucił jej nogi, po czym niechętnie wstała z fotela, który nagle wydał jej się dziwnie wygodny.
    - Nie wiem, czy chcę. Dobrze mi tu - wymamrotała, patrząc tęsknie na biurko, jednak ostatecznie ruszyła nieco leniwym krokiem w stronę wyjścia, tuż za Lucasem. - ale jak mus, to mus - dodała bardziej do siebie niż do niego.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  26. Był arogancki, bezczelny i w ogóle Mae miała coraz większą ochotę przywalić mu w twarz. Już zapomniała, jakie to uczucie wkurwiać się na kogoś, a zwłaszcza na faceta, bo zazwyczaj ludzie byli jej naprawdę obojętni. Nie miała pojęcia, co Lucas ma takiego w sobie, co sprawia, że w tym przypadku jest inaczej. Chyba to, że po prostu istniał. Smith zdecydowanie to wystarczyło, nie potrzebowała więcej, żeby chcieć go udusić.
    Zwłaszcza po tym ostatnim komentarzu, na który nie zdążyła w żaden sposób odpowiedzieć. A podobno od zawsze była dość pyskata, więc niewykluczone, że wywołałaby kłótnię z wyzwiskami w roli głównej, a i rękoczyny pewnie nie byłyby wielką niespodzianką. Kiedy jego rozczochrana czupryna zniknęła za drzwiami, Mae chwyciła pierwszą lepszą szczotkę do włosów leżącą na lustrze, po czym cisnęła nią z całej siły, trafiając we framugę. Szkoda, że to nie była głowa White'a.
    - Mam w dupie, co lubią, a czego nie - mruknęła sama do siebie i z ciężkim westchnieniem przetrząsnęła wszystkie wieszaki w poszukiwaniu czegoś, w czym nie czułaby się jak tania szmata.
    Wyszedłszy z garderoby, po raz kolejny poprawiła zwykłą, czarną sukienkę, którą cudem udało jej się znaleźć. Chociaż dla niej wyglądała bardziej jak nieco rozciągnięta bluzka, biorąc pod uwagę, że naprawdę niewiele zasłaniała. Uważnie obserwując ludzi, stanęła za barem obok Lucasa.
    - Nie zdejmę bielizny - powiedziała tylko, tak dla jasności. - Mogę tańczyć, gdzie zechcę? - spytała, dla odmiany wbijając spojrzenie w chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wbrew temu, co mógł sobie pomyśleć Lucas, biorąc pod uwagę, o jaką pracę Mae się starała, miała do siebie zdecydowanie zbyt dużo szacunku, by zamknąć się w pokoju z zupełnie obcym facetem, w dodatku napalonym, starym i z pewnością obrzydliwym, potem dać mu się naoglądać i przemacać z każdej strony, a na koniec dać się przelecieć jako taki miły bonus.
    - W ogóle nie ciągnie mnie do seksu, a co dopiero ze starym oblechem - skrzywiła się i obrzuciła pomieszczenie zniesmaczonym spojrzeniem. Choć, szczerze mówiąc, musiała przyznać, że w tym momencie pasowała tu jak nikt inny. Ubrana i umalowana jak dziwka, w dodatku z zamiarem wyginania się przed zgrają napalonych, niewyżytych gości, którzy muszą sobie natychmiastowo ulżyć, skoro żona im nie daje, a gdzie można znaleźć łatwiejszy cel? Tancerka w barze przecież z zasady musi być tania i łatwa. No cóż, jak widać z jednym, malutkim wyjątkiem o nazwisku Smith.
    - Przypomnieć ci, kto zawsze wytrzymywał minimum do piątej rano, podczas gdy ten drugi osobnik padał jak mucha po dwunastej? - spytała, unosząc zaczepnie brwi. Przez chwilę patrzyła na dłoń White'a, wahając się, czy ją chwycić, czy może nie, jednak w końcu splotła swoje palce z jego palcami. I przez chwilę pozwoliła wrócić sobie do starych dobrych czasów, kiedy to było coś normalnego. - Zgadza się, Lucas, ty jesteś tą kiepską ciotą. I sam wyglądasz jak zakonnica - wytknęła mu język, niczym mała dziewczynka, jednak po chwili spoważniała. - Na początek weźmy bar. Lepiej będę się czuła, mając ciebie gdzieś za plecami.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  28. Stereotypy podobno trzeba łamać, a biorąc pod uwagę, że Mae nie zamierzała zrobić z siebie dobrze płatnej, luksusowej prostytutki chyba właśnie jeden z nich łamała. Szczerze mówiąc, mogła pomyśleć o pracy za barem, to byłoby dużo lepsze. Tylko, że była w dość sporej potrzebie i liczyła na to, że jednak komuś się spodoba i może dostanie jakiś napiwek. Bo o ile opłacanie czynszu nie było szczytem marzeń studentki, tak zaleganie z zapłatą sprawiało, że miała ochotę skoczyć z mostu.
    Przez całe jej ciało przeszedł leciutki dreszcz, jednak nie dała nic po sobie poznać. Nie skomentowała też w żaden sposób white'owego zapachu, który wdarł się do jej nozdrzy i chyba nie trzeba mówić, że przypadł jej do gustu. Cóż, sam Lucas jednak nie musiał o tym wiedzieć.
    - To bardziej mi pasuje. Wolę młodych, napalonych i trzeźwych - odparła z uroczym uśmiechem na twarzy, odwracając głowę tak, że mogła spojrzeć mu w oczy. Normalnie w takiej sytuacji pewnie wspięłaby się na palce, pokonując te kilka centymetrów, by dobrać się do jego ust, jednak teraz nic nie było normalne, a Mae w żaden sposób nie zamierzała przejmować inicjatywy, zwłaszcza pod tym względem. - Nie mam nic przeciwko. Zwłaszcza, jeśli to miłe towarzystwo posprząta za mnie, bo dobrze wie, że nienawidzę tego robić - szepnęła mu do ucha, nie pozostając dłużna i również go obejmując, a żeby było milej, przeczesała palcami jego króciutkie włosy na karku. - Będę bardzo wdzięczna.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  29. Czemu zawsze, kiedy powoli zaczynała się do niego na nowo przekonywać, on robił coś, przez co po raz kolejny miała ochotę mu przywalić? To przestawało być zabawne, a wręcz przeciwne, stawało się coraz bardziej wkurzające.
    - Nie jestem barmanką ani kelnerką, tylko tancerką. Sprzątanie to twoja robota, kolego - fuknęła jeszcze i pokazawszy mu środkowy palec (chociaż pokazała go bardziej jego plecom), odwróciła się na pięcie, a w następnej sekundzie jej myśli pochłonęło zapamiętywanie imion nowych współpracowniczek, które, co ją zdziwiło, nie były nastawione aż tak negatywnie, jak się spodziewała.
    Cóż, inaczej sobie to wyobrażała. W filmach klienci zawsze gapili się na stałe tancerki, te, które już zdążyły czymś zabłysnąć i zasłużyć sobie na ich uwagę. Tymczasem tańcząca na barze Mae pozostawała pod ostrzałem krytycznych, oceniających spojrzeń i nie mogła powiedzieć, że bycie w takim centrum uwagi jej się podobało. Dlatego odetchnęła z ulgą, gdy drzwi zamknęły się za ostatnim nawalonym facetem i usiadła na blacie, opuszczając nogi w dół i zrzucając ze stóp szpilki. Założenie jedenastocentymetrówek nie było najlepszym pomysłem, zdecydowanie. Miała wrażenie, że kończyny jej za chwilę odpadną.
    - Kurwa, padam - jęknęła, przesuwając kilka szklanek i nie przejmując się niczym, położyła się na barze, przymykając powieki. A jeśli Lucas zagoni ją do sprzątania, to go po prostu zabije i tyle. Przynajmniej będzie trochę spokoju.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie sądziła, by była w stanie kiedykolwiek się do tego przyzwyczaić. Chociaż nie miała nic przeciwko publicznym występom, czy innym tego typu wydarzeniom, faceci pożerający jej ciało wzrokiem jednak ją przerastali. Ona nigdy nie była pożądana, przynajmniej nic nie było jej o tym wiadomo, więc nic dziwnego, że ciężko było się na to przestawić. Ale i tak uważała, że poszło jej całkiem nieźle. Jak na nowicjuszkę, która coś podobnego robiła absolutnie pierwszy raz.
    Wiedziała, po prostu wiedziała, że nie da jej spokoju. Nie, żeby była znowu jakimś ekspertem od zachować Lucasa White'a, ale na tyle go znała, choć teraz wolałaby się mylić.
    - Dzięki - odparła niezbyt wyraźnie i na sekundę otworzyła oczy, posyłając chłopakowi nieco wymuszony uśmiech, jednak zaraz potem ponownie przymknęła powieki, wzdychając ciężko. Na jej ciało wstąpiła gęsia skórka, gdy palce chłopaka przesunęły się po jej szyi. To był jeden z jej najczulszych punktów, a w tym momencie dotykanie tego miejsca sprawiło, że Mae zrobiła się jeszcze bardziej zmęczona. - Lubisz owijać sobie ludzi wokół palca, prawda? Niestety, w tym momencie sprzątanie znajduje się na zaszczytnym ostatnim miejscu rzeczy do zrobienia na dzisiaj. A jedyna nagroda, o jakiej marzę, to wygodne łóżko i nie pogardziłabym masażem stóp - uśmiechnęła się nieco sennie, otworzyła jedno oko i z niejakim wysiłkiem uniosła dłoń, by przesunąć opuszkami palców po dolnej wardze Lucasa, rozchylając tym samym nieznacznie jego usta. - Radź sobie sam, kochanie - dodała jeszcze, posyłając mu całusa w powietrzu, tak jak on to uczynił kilka godzin wcześniej.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  31. Smith taka już po prostu była. Wątpiła w siebie i od zawsze miała zbyt niską samoocenę. Komplementy traktowała jako kiepski żart, a przeprosiny jako pretekst do ponownej kłótni, kiedy tylko nadarzy się okazja. Dlatego też nie pojmowała, dlaczego ci mężczyźni w ogóle na nią patrzyli, bo uważała, że nie ma na co. Kogoś takiego nie można było pożądać. To ona zawsze pożądała i odchodziła z kwitkiem. Takie życie, trzeba się z tym pogodzić. Pół biedy, kiedy człowiek nadrabia charakterem, gorzej, kiedy absolutnie nie ma czym.
    Z trudem utrzymywała zamknięte oczy, choć z drugiej strony z jakiejś przyczyny naprawdę bała się je otworzyć. A jako, że była niezdecydowana, co z tym fantem zrobić, postanowiła skoncentrować całą swoją uwagę na tych palcach dotykających delikatnie jej ciała.
    Zetknięcie z zimną wodą wywołało u niej niemalże szok termiczny. Zakrztusiwszy się, uniosła się gwałtownie, a zanim zdążyła chociażby pomyśleć o tym, co w ogóle robi, chwyciła pierwszą lepszą szklankę z do połowy wypitym piwem w środku i chlusnęła ów napojem w plecy Lucasa. Już pomińmy fakt, że przy okazji sama się ochlapała.
    - Rozumiem, że to miała być ta twoja nagroda - wycedziła przez zaciśnięte zęby i z hukiem odstawiła szklankę na blat obok siebie. - Wiesz, nawet zaczęłam się przez chwilę zastanawiać, czy ci nie pomóc, ale jakoś straciłam na to ochotę - uśmiechnęła się ironicznie i ostrożnie zsunęła się na śliską podłogę. Czuła się tak, jakby wdepnęła w kałużę, ale rozlana woda przyniosła chwilową ulgę, więc nie zamierzała narzekać. - Jakie to przykre - wzruszyła ramionami, a podchodząc do Lucasa, chwyciła ścierkę zwisającą z jego ramienia i wspięła się na palce, po czym sięgnęła za niego i przetarła materiałem klejące się od piwa, krótkie włosy. - Posprzątane - zamruczała, składając na jego policzku pocałunek i ruszyła w stronę garderoby z zamiarem przebrania się.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  32. Warknęła, spoglądając wymownie w sufit i dając się poprowadzić z powrotem do baru. Po raz kolejny wylądowała stopami w kałuży i w końcu raczyła spojrzeć, w czym właściwie stoi. Było jakieś takie niebieskawe, miejscami pomieszane z wodą lub przechodzące w zieleń, więc podejrzewała, że gdzieś tam jest jeszcze sok pomarańczowy.
    - Drink się wylał - stwierdziła jakże błyskotliwie i przeniosła wzrok z powrotem na Lucasa. Wyswobodziwszy się z jego objęć, oparła się łokciami o bar i opuściła głowę, licząc do dziesięciu, ale to niezbyt pomogło, ogólnie rzecz biorąc. - Nienawidzę cię, White. Po prostu nie cierpię - jęknęła dobitnie. Jedyne, na co miała teraz ochotę, to wejść pod prysznic i położyć się spać. Pomińmy, że była czwarta nad ranem, a o dziesiątej miała rozmowę w sprawie jeszcze jednej pracy, tym razem dziennej. Tak, zdecydowanie potrzebowała kasy.
    Wyprostowała się i ponownie chwyciła kawałek białego materiału, przerzucając go w dłoniach, a następnie starła trochę cieczy z blatu. Podejrzewała, że to wino, ale nie dałaby sobie za to ręki uciąć.
    - Wiem, co robisz. Nie uda ci się. Na to trzeba zapracować - posłała mu lekki uśmiech i przesunęła kilka kieliszków w jego stronę. - Ty zajmujesz się tym, ja wycieram. Do roboty, nie myśl sobie, że zrzucisz wszystko na mnie, słoneczko.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  33. Dawno nie była tak bardzo zmęczona. Około wpół do piątej zaczęła mieć wrażenie, że za chwilę zaśnie na stojąco. Czuła się jak po ostrym melanżu, a przecież nawet nie wypiła ani grama alkoholu.
    Też właśnie, gdy tylko o tym pomyślała, jej umysł minimalnie się rozbudził. W końcu była grubo po godzinach pracy, więc... Chwyciwszy butelkę piwa, zajęła się szukaniem otwieracza. Trochę jej to wprawdzie zajęło, ale w końcu mogła wlać w siebie trochę alkoholu. Ogólnie nie lubiła piwa, ale podejrzewała, że gdyby teraz napiła się wódki, prawdopodobnie ostro by się nawaliła. Zresztą była tak zmęczona, że taka niewielka ilość procentów również jej wystarczy, by trochę zakręciło się w głowie.
    Widziała, jak Lucas znika gdzieś w głębi lokalu i niewiele myśląc, podreptała za nim. Dosłownie podreptała, bo czuła, że nogi za chwilę jej odpadną. Pociągnąwszy kilka sporych łyków, odstawiła butelkę na szklany stolik, a w następnej chwili zwyczajnie wgramoliła się na White'a, układając się wygodnie na jego ciele i opierając głowę na jego klatce piersiowej.
    - Nie mam nawet siły iść do domu - wymamrotała i leniwie uniosła dłoń, odruchowo zaczynając kreślić jakieś wzory na lucasowym brzuchu. To było jakieś takie usypiające.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wiedziała, jakie tu panują zwyczaje, bo i skąd niby miała to wiedzieć? Musiała przyznać, że pomysł z zostaniem tutaj do rana sam w sobie był dobry, bo naprawdę nie miała najmniejszej ochoty się stąd ruszać i nawet nie zastanawiałaby się nad inną możliwością, gdyby nie to, że desperacko potrzebowała prysznica lub gorącej kąpieli. Miała wrażenie, że całe jej ciało jest jedną wielką mokrą plamą, która w dodatku klei się i zapewne śmierdzi alkoholem. Teraz jeszcze bardziej, po wypiciu tego piwa.
    - I to, i to mi odpowiada. Dorzuć do tego prysznic i brzmi całkiem kusząco - wychrypiała i odruchowo odwzajemniła pocałunek. Cholera, smakował tak znajomo, że to było aż bolesne. Lucasem. Tym Lucasem, z którym przyjaźniła się od przedszkola, z którym zdecydowała się przeżyć swój pierwszy raz.
    Nie miała siły nawet podnieść głowy, więc jedynie odchyliła ją do tyłu, pozwalając się całować, a po chwili nie pozostając dłużna i pogłębiając ów pocałunek. Wysunęła nawet język, przejeżdżając nim po koniuszku języka White'a i obejmując ustami jego dolną wargę. I jakoś tak odruchowo sobie przy tym zamruczała, a jej dłoń, która do tej pory jedynie kreśliła wzory na jego brzuchu, wsunęła się pod materiał koszulki i tam już została.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie miała pojęcia, skąd chłopak wie o najwrażliwszych miejscach na jej ciele, ale dotychczas trafiał bezbłędnie i Mae się to podobało. O ile nie lubiła seksu, bo w sumie od czasu feralnego rozdziewiczania nie nabyła zbyt wiele doświadczenia, tak wszystkie pieszczoty związane z grą wstępną już tak. Poza tym, był jeszcze jeden pozytyw całej tej sytuacji. Zmęczenie przeszło tak gwałtownie, że teraz pozostawało jedynie niewyraźnym wspomnieniem. Jedyne, co świadczyło o tym, że Mae ma za sobą nieprzespaną noc, to wciąż obolałe nogi i fakt, że naprawdę śmierdziała w tym momencie piwem. Co, jak widać, Lucasowi nie przeszkadzało.
    Jeszcze zanim zdążył ją podnieść, do reszty dobrała się do jego koszulki, zdejmując ją dość gwałtownie i niezdarnie, po czym opuściła ją gdzieś na podłogę, zapewne ją brudząc. Żeby nie spaść, objęła go mocno nogami w pasie, a rękami za szyję i w międzyczasie jeszcze raz krótko go pocałowała, na koniec przygryzając jego wargę i ciągnąc w swoją stronę.
    - Wieczór pierwszych razów - odparła równie cicho i odwróciła się na sekundę, żeby sprawdzić, gdzie chłopak ją niesie. - Zostańmy tu. Chcę pierwszy raz na barze - powiedziała tonem nie znoszącym żadnego sprzeciwu i uśmiechnęła się nieco szatańsko. - Albo na stole. Gdziekolwiek - dodała po chwili, pochylając się nad nim, by przyssać się do jego szyi i zostawić po sobie niewielką, fioletową pamiątkę.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  36. Podejrzewała, że od zawsze mieli się ku sobie, potrzeba było tylko jakiejś iskry, swego rodzaju zapalnika, który wszystko uruchomił. Choć wiedziała, że na pierwszym i ostatnim razie się skończy, bo przecież ostatnio było podobnie. Co nie znaczyło, że tym razem zamierza dać się potraktować jak jednorazowa panienka. Też jej się coś od życia należało, poza tym pracowali razem i znali się jakieś piętnaście lat, a to chyba dość sporo, prawda?
    - Kurwa, bałagan robisz - fuknęła, spoglądając wymownie na rozbity kufel na podłodze. W sumie przejmowanie się tym teraz było bardzo nie na miejscu, ale sprzątanie szło na marne, a ona naprawdę nienawidziła sprzątać. Zaraz jednak o wszystkim zapomniała, uśmiechając się szelmowsko i przyciągając do siebie Lucasa, by wszcząć nieco brutalny pocałunek, taki, przy którym zęby się zderzają, a i tak się to olewa. - Między nami zawsze jest na ostro - podsumowała, łapiąc głęboki oddech. Czując jego wargi na swojej piersi, odchyliła się lekko do tyłu i przymknęła powieki, wydając z siebie ciche westchnienie, a może nawet jęk. Palce dłoni, na której się nie opierała, wplotła jego włosy, przyciskając do siebie jego głowę, a nogami mocniej objęła go w pasie, poruszając biodrami, by się o niego otrzeć. Teraz było jej dobrze, tak dobrze, że to aż nieprzyzwoite. A chciała jeszcze więcej.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  37. Z jego znikaniem mogła się pogodzić, owszem, bo przecież nie chciała z nim sypiać cały czas, czy coś, uznajmy to za chwilową słabość. Ale ze względu na ów długoletnią przyjaźń mógłby sobie to darować, naprawdę. Cholera, przecież nie była na tyle głupia, żeby po wszystkim się w nim zakochać. Wtedy tego nie zrobiła, teraz też nie zrobi.
    - Wiesz, że tak - mruknęła niezbyt wyraźnie z ustami tuż przy jego wargach, po czym odsunęła się, żeby dać mu więcej miejsca. Nie zwróciła uwagi na to, że pozbył się jej majtek, w tej chwili nie miała zbyt dużo wstydu, a na pewno nie na tyle, by chcieć się zasłonić bądź uciec jakoś przed jego spojrzeniem. Zresztą i tak już ją widział, nie zmieniła się zbytnio od tamtego czasu. Westchnąwszy po raz kolejny pod wpływem jego dotyku, przymknęła powieki i odchyliła się do tyłu, opadając plecami na blat stołu. Przez chwilę po prostu dała mu się pieścić, czerpiąc z tego tak dużo, jak tylko mogła, jednak w końcu uświadomiła, że ona jest już zupełnie naga, a on wciąż ma na sobie spodnie. Odepchnęła więc go od siebie i musnąwszy przelotnie jego usta, dobrała się do jego rozporka, odpinając go powoli. A kiedy w końcu uporała się z dżinsami, wsunęła palce pod materiał bokserek Lucasa i objęła dłonią jego męskość, masując ją niezbyt delikatnie.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  38. Rose nie ukrywała swojego zadowolenia z tego, w jaki sposób ciało Lucasa reagowało na jej dotyk. Pobudzony członek chłopaka był najlepszym dowodem tego, że dwoje ludzi odnalazło się w idealnym momencie na tego typu niezobowiązujące spotkanie.
    Jej usta rozchyliły się pod wpływem jego dotyku, a oczy dziewczyny po raz pierwszy od czasu kiedy się poznali z taką niezachwianą pewnością siebie wpatrywały się w niego. I chociaż wiedziała, co Lucas za moment zrobi, jej ciało przeszedł dreszcz. Przymknęła oczy, zagryzła dolną wargę i wygięła się w łuk czując po raz pierwszy jego palce w sobie.
    A potem uniosła się nieznacznie i rozpoczęła kolejny mało grzeczny pocałunek, w którym trudno orzec, który język jest czyj. Ona z pewnością nie miała zamiaru się zajmować takimi błahostkami, znacznie bardziej interesowała ją rozkosz, która wielkimi krokami zbliżała się do nich.
    Odchyliła się nieco do tyłu, pociągając go za sobą, ułatwiając mu tym samym dostęp do swojej kobiecości. Opierała się obecnie na jednej ręce, drugą błądziła po jego plecach.

    OdpowiedzUsuń
  39. Mae po prostu nie pchała się tam, gdzie jej nie chcieli. Nie miała najmniejszego zamiaru po wszystkim narzucać się Lucasowi, bo nie była jedną z tych nachalnych laseczek, które po wszystkim wyobrażały sobie nie wiadomo co.
    Wyprostowała się, przesuwając się na samą krawędź stołu, ażeby wcisnąć piersi jeszcze mocniej w jego dłonie. Nie umiała skupić się na wszystkich doznaniach jednocześnie, więc robiła to pojedynczo, powoli, chociaż przecież do tej pory zachowywali się tak, jakby bardzo im się spieszyło. Najpierw pozwoliła sobie czuć jedynie pieszczoty na jej piersiach, wzdychając cicho i otwierając oczy, by widzieć przy tym twarz Lucasa, bo w tej chwili wydawało jej się to tak niesamowicie erotyczne i pociągające, że niemal nie do wytrzymania. Potem skupiła się jedynie na swojej własnej własnej dłoni, nieco mocniej zaciśniętej na członki chłopaka i poruszającej się w górę i w dół coraz szybciej. Wolną ręką zsunęła materiał bokserek, który wyjątkowo jej teraz przeszkadzał. A na sam koniec dopuściła do siebie pocałunek, który odwzajemniła jeszcze intensywniej. Nawet zacisnęła palce na lucasowych włosach, żeby przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej i na chwilę przestała go pieścić, chyba trochę za bardzo wczuwając się w doznania dotyczące jej ust. No proszę, już miała problem z myśleniem, a przecież jeszcze nic takiego nie zrobili...

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie ukrywajmy, w tej sprawie po prostu dogadaliby się jak nikt inny. Zresztą, Smith jakoś nie miała zbytnio oporów przed rozmawianiem z nim w stu procentach szczerze, nawet, jeśli chodzi o takie tematy. W sumie nie oczekiwała od niego nic więcej, prócz odwzajemnionej szczerości.
    Kiedy się w nią wsunął, chciała jęknąć, ale głos uwiązł jej w gardle. Mae naprawdę nie miała wielkiego doświadczenia związanego z seksem, więc w obecnej sytuacji mogła jedynie zazdrościć tym, które uprawiały go już na tyle dużo razy, żeby czuć przyjemność, a nie ból (o ile można zazdrościć rozruchanej cipy). Dlatego zanim Lucas zdążył cokolwiek zrobić poza tak brutalnym potraktowaniem jej kobiecości, zacisnęła uda na jego biodrach i przytrzymała go w miejscu, chcąc przyzwyczaić się do jego obecności w sobie.
    - Powoli... I delikatnie, proszę... - sapnęła, opierając czoło na jego klatce piersiowej i ostrożnie rozluźniła nogi, dla odmiany obejmując go rękami. Ułożyła ręce na jego biodrach i powoli przycisnęła do siebie, pozwalając jego męskości wypełnić całkowicie swoje wnętrze, a na koniec jęknęła cicho. Teraz miała tylko nadzieję, że jej posłucha.

    OdpowiedzUsuń
  41. Gdyby zrobił coś takiego, Mae prawdopodobnie urwałaby mu fiuta. Dosłownie. Nie sypiała z pierwszymi lepszymi, właściwie z nikim nie sypiała, a Lucas był kiedyś jej przyjacielem, wiadomo, że z nim wyglądało to inaczej. Poza tym, pierwszy pierwszym pozostaje, sentymentalne gówno, ale niestety prawdziwe.
    Odwzajemniła pocałunek równie delikatnie, jednak pogłębiając go z sekundy na sekundę. To było swego rodzaju odwrócenie uwagi od nieprzyjemnego uczucia rozpychania, które towarzyszyło jej od chwili, kiedy Lucas znalazł się w niej. I pomogło, bo z każdym pchnięciem, ruchem, czy jakkolwiek to ująć, biorąc pod uwagę, że wszystko było tak płynne i delikatne, Smith przyzwyczajała się do obecności White'a w swoim drobnym ciele. Nawet zaczęła poruszać biodrami, wychodząc mu naprzeciw, przez co wsuwał się w nią jeszcze głębiej. Oczywiście wyrwało jej się przy tym kilka pojedynczych jęków, ale za każdym razem były one tłumione przez usta Lucasa, w które wpijała się raz po raz, nie mogąc się nasycić. A kiedy tego nie robiła, po prostu obserwowała jego twarz, w jakiś sposób napawając się tym widokiem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Czasami wolałaby być facetem. Nie przywiązywać się tak bardzo do ludzi, nie pamiętać, z kim straciła dziewictwo, kto ostatnio gościł u niej w łóżku... To byłoby tysiąc razy lepsze. Jedyne, czego nie potrafiła, to się zakochać. Chociaż jeden pozytyw.
    Szczerze mówiąc, jego palce dopuściła do siebie z niejaką wdzięcznością. Uśmiechnąwszy się delikatnie, przyciągnęła go do siebie, ostatni raz całując go zachłannie, po czym opadła plecami na blat stołu, tym samym ułatwiając mu do siebie dostęp. Jakoś tak nie czując wstydu, w przypływie nagłej chęci 'ulżenia sobie', dotknęła palcami swojej łechtaczki, prawdopodobnie tym samym pokazując Lucasowi, co ma zrobić swoją własną dłonią. Cóż, jej też się przecież od życia coś należy, prawda? A skoro seks sam w sobie zbyt przyjemny nie był, White mógł jej jakoś pomóc, naprawdę nie miała nic przeciwko temu. Można by rzec, że wręcz desperacko tego pragnęła.

    OdpowiedzUsuń
  43. No i to było to, czego w tym momencie potrzebowała. Nie wiedziała, czy tak idealnie naśladował to, co u pokazała, czy zapamiętał wszystkie wrażliwe punkty na jej ciele, czy może u każdej dziewczyny to tak wyglądało (bo niby skąd miała to wiedzieć), ale kilka pojedynczych jęków, które wyrwały się z jej gardła, nie były już jękami bólu czy czegoś, co wiązało się z nieprzyjemnością. Wręcz na odwrót, aktualnie było jej tak dobrze, że chyba lepiej być nie mogło. Z każdym kolejnym ruchem przyjemne fale ciepła rozlewały się od maltretowanej łechtaczki na całe ciało, sprawiając, że Mae powoli zaczynała tracić nad sobą kontrolę. Jej mięśnie zaciskały się bez udziału jej woli, doprowadzając ją niemal na skraj wytrzymałości. W dodatku te wargi na jej piersiach, sprawiające, że było jeszcze lepiej... Miała wrażenie, że jej ciało zaczyna rozpadać się na płonące kawałki, fragment po fragmencie. A jedyne, na czym ostatecznie potrafiła się skupić poza tymi wszystkimi doznaniami, była twarz Lucasa. I jego oczy, które niemal cały czas obserwowała swoim coraz bardziej zamglonym spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  44. W momencie, kiedy jej ciało ostatecznie zapłonęło, zacisnęła powieki, wygięła się w łuk, a z jej gardła wyrwał się głośny jęk, prawdopodobnie pomieszany z wypowiadanym imieniem White'a, ale tak naprawdę Mae nie miała co do tego pewności. Była zbyt pochłonięta doznaniami, by zwracać uwagę na cokolwiek innego.
    Kilka razy jeszcze odruchowo poruszyła biodrami, pulsując wokół członka chłopaka, po czym rozluźniła się, przez chwilę leżąc niemal całkowicie bez ruchu. Jedyne, na co była teraz w stanie się zdobyć, to wplecenie palców obu dłoni w jego włosy, objęcie jego bioder nogami i odwzajemnienie leniwego, acz namiętnego pocałunku. Chciała wszystko w jakiś sposób skomentować, ale w tym momencie nie potrafiła nawet sformułować w głowie odpowiedniego zdania. Nic więc nie powiedziała, jedynie leżąc, wciąż nie odrywając się od Lucasa i trwając nadal w resztkach przyjemności, która przepływała przez jej stygnące ciało raz po raz. Byle jak najdłużej, chociaż wiedziała, że za chwilę wszystko skończy się w dość brutalny sposób. Po prostu miała takie przeczucie.

    OdpowiedzUsuń
  45. Szczerze mówiąc, spodziewała się po nim czegoś zupełnie innego. Jej wyobraźnia sama zaczęła pisać dalszy scenariusz tuż przed ostatnim, leniwym i delikatnym pocałunkiem. Już widziała, jak odsuwa się od niej z głupim uśmiechem, rzucając jedynie ''dzięki, fajnie było'', po czym ubiera się i idzie na zaplecze, zamykając drzwi, żeby mu przypadkiem nie przeszkadzała.
    To tylko dowodziło, jak kiepsko go znała. Była zaskoczona, owszem, ale pozytywnie. Z lekkim trudem podniosła się ze stołu, biorąc od Lucasa koszulkę i naciągając ją na siebie przez głowę. Ostrożnie zsunęła się na podłogę, czując, że wszystko między jej nogami nieco boleśnie pulsuje, po czym zadziwiająco posłusznie ruszyła za chłopakiem. Jedyne, o czym teraz marzyła, to chociaż kilka marnych godzin snu.
    - Pewnie nie mam co liczyć na prysznic, hm? - spytała cicho, bojąc się, że jeśli powie to głośniej, zniknie cała ta intymna otoczka wokół nich. A tego cholernie nie chciała. Wolała, żeby tak zostało jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  46. Szkoda, że to nie był hotel. Naprawdę potrzebowała prysznica. Przede wszystkim po to, żeby zmyć z siebie płyny ustrojowe, zarówno swoje, jak i jego. Poza tym, miała wrażenie, że cała klei się od różnego rodzaju cieczy, na których najprawdopodobniej wcześniej leżała. No i cały czas wydawało jej się, że pachnie piwem. I to ją niesamowicie denerwowało.
    - Szkoda, że nie mam siły jechać do domu - mruknęła sama do siebie i splotła ręce na klatce piersiowej, obserwując Lucasa. Słysząc jego słowa, prychnęła głośno i wywróciła oczami. - Chyba ja ciebie powinnam o to spytać - stwierdziła. - Posuń się - dodała po chwili, po czym wgramoliła się na kanapę obok niego. - I nawet nie myśl o tym, żeby mnie stąd zepchnąć, Lucas, bo obiecuję, że przestanę być taka grzeczna - wyszeptała wprost do jego ucha i ułożyła się nieco wygodniej, opierając głowę na jego klatce piersiowej. Cóż, zdolny był, skoro w sekundę stracił w jej oczach jednym pytaniem. Ale nikt nie twierdził, że będzie kolorowo, a teraz na wierzch wychodził White, jakiego się spodziewała.

    OdpowiedzUsuń
  47. Przymknęła powieki i po raz kolejny ułożyła dłoń na jego brzuchu, przebiegając palcami po odznaczających się mięśniach i kreśląc na nich bliżej nieopisane wzory. Można pokusić się o stwierdzenie, że teraz było idealnie. Choć Mae sama nie dopuszczała do siebie takich myśli, bo to przecież niemożliwe, mogłaby się do czegoś takiego przyzwyczaić.
    Westchnęła cicho i na sekundę otworzyła oczy, patrząc z zamyśleniem gdzieś w dal. O ile stan, w którym się znajdowała, można nazwać zamyśleniem, bo tak naprawdę niewiele już do niej docierało. Marzyła tylko o tym, żeby w końcu iść spać. Zresztą chyba nic dziwnego po tylu godzinach tańczenia w szpilkach i seksie, który totalnie ją wycieńczył.
    - Czasami za tym tęsknie. W sensie za tym, kiedy oboje mieszkaliśmy w Anglii, kiedy jeszcze mogłam cię nazywać najlepszym przyjacielem... - wymamrotała sennie, niezbyt kontrolując to, co wydobywa się z jej ust. Miała wrażenie, że śni na jawie, a wszystko, co mówi, pozostaje jedynie nieco zbyt głośną myślą w jej głowie. - Wtedy było fajnie. Szkoda, że już tego nie ma - wzruszyła ramionami i uniosła głowę, by wbić spojrzenie w twarz Lucasa. - Chcę cię z powrotem, White - uśmiechnęła się nieco ponuro i pochyliła się, by musnąć ustami jego wargi, a sekundę później znowu ułożyć się na jego klatce piersiowej.

    OdpowiedzUsuń
  48. Mae nigdy nie była specjalnie sentymentalna. Nie wspominała, jedynie za bardzo przywiązywała się do niektórych osób, ale wtedy liczyło się tu i teraz, nic innego. Nie miała pojęcia czemu akurat teraz zaczęła rozpamiętywać, może to ponowna obecność Lucasa, a może to, że była naprawdę zmęczona i jej myśli krążyły po głowie bez żadnego udziału pełnej świadomości w tym procesie. Poza tym, te wspomnienia nie były bolesne, były szczęśliwe.
    Chwilowo uczepiła się resztek przytomności, na tyle, by jego słowa dotarły do niej jak przez mgłę. Jednak chwilę potem odpłynęła w objęcia Morfeusza, nie śniąc absolutnie o niczym.
    Obudziła się kilka godzin później, słysząc pod sobą miarowe bicie i czując pod głową unoszącą się i opadającą klatkę piersiową z każdym branym przez chłopaka oddechem. Uniosła się na łokciu, tym samym zrzucając z siebie jego dłoń, która do tej pory spoczywała na jej talii i niewiele myśląc, okryła Lucasa kocem. Tym samym kocem, który zaplątany był wokół jej nóg. Uśmiechnęła się lekko i musnąwszy czoło White'a ustami, wstała ostrożnie uważając, żeby go nie obudzić. I wyszła z zamiarem zrobienia sobie kawy, której desperacko potrzebowała.

    OdpowiedzUsuń
  49. Gdyby wiedziała, co mu chodzi po głowie, już dawno by jej tu nie było. Zapewne też spóźniłaby się do pracy i wyszłaby z niej wcześniej, żeby skrócić czas ich przebywania ze sobą do minimum. Niestety, daru czytania w myślach nie posiadała, a telepatia między nimi jak widać z czasem wygasła.
    Odwróciła się gwałtownie, słysząc za sobą jego głos i niemal rozsypała przy tym kawę, której szukała dobrych kilka minut. Zbieranie jej z podłogi nie było zbyt zachęcającą perspektywą.
    - Cholera, wystraszyłeś mnie - wyrzuciła z siebie na wydechu i przyłożyła wolną dłoń do walącego serca. Kiedy już względnie się ogarnęła, posłała Lucasowi uśmiech i wyjęła jeszcze jedną szklankę, planując wsypać do niej kawę. - Cześć - odpowiedziała w końcu na jego przywitanie.
    Niedługo potem postawiła jedną ze szklanek na barze, przesuwając ją w stronę White'a.
    - Niesłodzona, trochę mleka. O ile preferencje ci się nie zmieniły - wzruszyła ramionami i chwyciła swoją porcję życiodajnego napoju, po czym ruszyła wgłąb lokalu, planując usiąść na jakiejś kanapie i spokojnie się napić. A potem znaleźć swoje ciuchy, iść do domu i w końcu się umyć, bo czuła się co najmniej dziwnie.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  50. Ogólnie rzecz biorąc, pamiętała dość sporo takich mało ważnych błahostek. Nie, wróć. Błahostek, jednak czasami taka błahostka okazywała się dużo ważniejsza, niż można by się tego spodziewać. Zresztą to chyba widać na załączonym obrazku. Poza tym, patrząc z innej strony, picie kawy było kiedyś ich swego rodzaju rytuałem. Gdyby nie zapamiętała, to byłoby nieco dziwne, przynajmniej w jej mniemaniu.
    Oparła szklankę na kolanie, po czym uniosła wolną dłoń i odruchowo zaczęła przeczesywać palcami włosy Lucasa, momentami pewnie ciągnąc je odrobinę za mocno. Dawno tego nie robiła, po prostu wyszła z wprawy.
    - W takim negliżu mogę występować tylko po pracy i dla bardzo wąskiego grona wybrańców - odparła, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. Miała ochotę naciągnąć koszulkę na kolana, by zrobić mu na złość i zakryć się jak najbardziej mogła, ale to wymagałoby postawienia kawy na stolik, a ten słodki ciężar spoczywający na jej ramieniu był zbyt absorbujący, by to zrobić. Więc jedynie ułożyła się wygodniej i podkuliła pod siebie nogi, przyciskając je do klatki piersiowej. - Chyba takim na baterie - prychnęła i pokręciła przecząco głową. - Nie stać mnie na razie na samochód. Może za jakiś czas, kiedy odłożę trochę kasy. A czemu pytasz? - uniosła brwi i popatrzyła na niego z niejakim zaciekawieniem, choć zdawała sobie sprawę, że chłopak i tak tego nie zobaczy.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  51. Parsknęła śmiechem, słysząc jego słowa i niemal wypluła przy tym kawę, której akurat trochę upiła. Przełknęła napój i dla podkreślenia tego, co przed chwilą powiedział, powąchała swoje przedramię, krzywiąc się przy tym teatralnie.
    - W tym momencie idealnie bym tam pasowała, śmierdzę jak obszczymur - podsumowała, śmiejąc się pod nosem i odstawiła kubek na szklany stolik. Opadłszy z powrotem na oparcie, zmierzyła Lucasa długim, bliżej nieokreślonym spojrzeniem i westchnęła ciężko. Z jednej strony naprawdę nie uśmiechało jej się tłuc autobusem, co wiązało się z dłuższą drogą do domu, bo przecież przystanki i tak dalej, ale z drugiej nie chciała mu robić żadnego kłopotu. Podejrzewała zresztą, że jest równie zmęczony jak ona, więc tym bardziej nie mogła go o to prosić. Poza tym, była już dużą dziewczynką, umiała radzić sobie sama.
    - Daj spokój, Lucas. Nie chcę ci robić kłopotu, dam sobie radę - wzruszyła ramionami, wypowiadając na głos swoje myśli. Po chwili wahania pochyliła się w stronę chłopaka, po czym ułożyła dłoń na jego policzku i musnęła wargami jego usta, uśmiechając się przy tym. - Ale dzięki za propozycję, to cholernie słodkie. Rzygam tęczą - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i jeszcze bardziej rozczochrała jego włosy, wracając do poprzedniej pozycji.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  52. Wzięła paczkę do rąk i wbiła w nią spojrzenie, obracając ją w palcach. Nie była stuprocentowo przekonana do papierosów, od dawna nie paliła. Chyba po prostu zdążyła się od tego odzwyczaić. Mimo to, wyjęła jedną fajkę z ciężkim westchnieniem, po czym wsunęła filtr do ust i odpaliła, zaciągając się z lekkim wahaniem.
    - Wiesz, równie dobrze mogłam powiedzieć, że pierdolę autobusy i od tej pory będziesz mnie tu przywoził i odwoził. No a tego chyba nie chcesz, nie? - uniosła pytająco brwi i wypuściła dym. Z tym akurat byli podobni, nie lubili się narzucać. I znowu, z jednej strony było to coś pozytywnego, a z drugiej mogło doprowadzić do wielu niezrozumiałych, dość skomplikowanych sytuacji.
    Nie wiedzieć czemu, poczuła się dziwnie rozczarowana. W sensie tym, że go nie będzie. Oczywiście liczyła się z tym, że coś takiego może mieć miejsce, ale i tak uczucie było dość, jakby to ująć, chujowe.
    - A jak ktoś mnie zgwałci, poćwiartuje i wrzuci do rzeki? Będziesz miał mnie na sumieniu - stwierdziła, mimo wszystko uśmiechając się szeroko.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  53. Machnęła jedynie ręką, patrząc, jak znika za drzwiami. Cóż, chciała opuścić to miejsce jak najwcześniej, a okazało się, że wychodzi jako ostatnia. Przejebane.
    Kiedy znalazła się w mieszkaniu, pierwsze, co zrobiła, to wejście w końcu pod ten pieprzony prysznic, o którym myślała od dobrych kilku godzin. A co potem? Potem położyła się spać, cały czas śniąc o wydarzeniach z minionej nocy. I to sprawiło, że miała w głowie totalny mętlik.
    Skończyło się na tym, że kiedy wieczorem przekroczyła próg baru, nie miała pojęcia, co myśleć. Od tego wszystkiego zaczynała boleć ją głowa. Chciała po prostu się wyłączyć, ale wybieranie ubrań w garderobie i malowanie się nie było na tyle absorbującą czynnością, by choć na chwilę dać sobie spokój. Dopiero gdy weszła na ten bar i zaczęła tańczyć, a po jakimś czasie zaczęły boleć ją nogi, skupiła się na tym na tyle, by zapomnieć o istnieniu kogoś takiego, jak Lucas White. I to było cholernie dobre, a przede wszystkim pomocne dla jej umęczonego już umysłu. Wypadałoby się jeszcze przy tym upić, ale w pracy przecież nie mogła. Chociaż kusiło, kusiło jak cholera.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  54. Miała nadzieję, że wkrótce się zahartuje, bo na razie nie miała zbytnio siły, żeby chociażby wstać z baru, a co dopiero ponownie zacząć tańczyć. Ostatecznie mogła jeszcze zdjąć buty, ale deptanie po rozlanych drinkach i innych substancjach niewiadomego pochodzenia też nie było zbyt kolorową perspektywą.
    Tak w gruncie rzeczy, potrzebowała małej przerwy. Podniósłszy się, przeszła po blacie, starając się kręcić przy tym biodrami jak najbardziej zmysłowo. Prawdopodobnie też została zmierzona wygłodniałymi spojrzeniami od góry do dołu z nadzieją, że panowie siedzący najbliżej ujrzą chociażby jej bieliznę (jakby kiecka, którą miała na sobie jakoś szczególnie dużo zasłaniała), ale, tak szczerze mówiąc, aktualnie miała to gdzieś. Wychodziła z założenia, że mogą patrzeć, ale nie dotykać i póki nie byli zbyt nachalni, miała ich wszystkich w dupie.
    Zdjęła buty i zeskoczyła na podłogę, marząc tylko o tym, żeby na chwilę gdzieś usiąść. Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła opierającego się o ścianę Lucasa.
    - Miało cię nie być - zauważyła, podchodząc do niego, rzucając szpilki gdzieś w kąt i biorąc od niego szklankę z alkoholem. Pomijając, że nie miała pojęcia, iż to alkohol, dlatego po wzięciu pierwszego łyka skrzywiła się niemiłosiernie. - Pijesz w pracy, nieładnie.

    OdpowiedzUsuń
  55. Miała ochotę wytknąć mu język, niczym obrażone dziecko, a gdyby nie dopił resztki alkoholu, zapewne zabrałby mu szklankę i już by jej nie oddała.
    Słysząc jego uwagę na temat tańca, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się nieco ponuro. Nie lubiła krytyki, bo w sumie kto niby ją lubił, ale musiała przyznać mu rację. Była po prostu do dupy.
    - Nie każdy jest takim ideałem jak ty, słoneczko - posłała mu całusa w powietrzu i dała pociągnąć się za rękę. Popatrzyła na niego trochę jak na debila, nie wiedząc, czy mówi poważnie, czy tylko robi sobie jaja. - Serio? - spytała, chcąc się upewnić, ale nie dostrzegłszy żadnej zmiany w wyrazie jego twarzy, kiwnęła tylko głową i bez zbędnych ceregieli odpięła sukienkę, pozwalając jej zsunąć się na podłogę. Przecież widział ją już w bieliźnie, nawet nago, więc nie miała czego się wstydzić. Podeszła do fotela, przez który przewieszone były jej rzeczy i wciągnęła na siebie krótkie spodenki oraz koszulkę w której przyszła. - Gdzie chcesz iść? - spytała, związując włosy i przerzucając sobie torbę przez ramię. - Gotowa - dodała, tak, żeby nie było żadnych wątpliwości co do tego.

    OdpowiedzUsuń
  56. Czasami po prostu każdy miał taki dzień, że wszystko było do dupy. U Mae ostatnio zdarzały się te dni zdecydowanie zbyt często, jak widać nie umiała tego zbyt dobrze maskować, skoro Lucas aż zaproponował skrócenie sobie godzin pracy i wspólne wyjście. Właśnie, wspólne wyjście. Nie przestał się do niej odzywać, tak jak to było poprzednim razem. Może jednak się zmienił? Na lepsze?
    Po raz kolejny tego dnia, czy też wieczoru, popatrzyła na White'a ze zdziwieniem. Odruchowo złapała kluczyki i spojrzała na nie, jakby co najmniej wyrządziły jej krzywdę. Nie to, że była złym kierowcą, bo przecież nikogo jeszcze nie zabiła, wypadku też żadnego nie miała. Tylko... No właśnie, tylko.
    - To nie jest dobry pomysł - mruknęła, kręcąc lekko głową i odrzuciła kluczyki w jego stronę, mając nadzieję, że trafi, bo z tym bywało u niej różnie. - Jestem tu może trochę ponad tydzień, ty znasz lepiej wszystkie ulice, wiesz gdzie jechać i inne tego typu - uśmiechnęła się z jakimś dziwnym zawstydzeniem i ruszyła w stronę drzwi pasażera. - Następnym razem zobaczysz, jaka ze mnie zajebista baba za kółkiem - dodała jeszcze, teraz już szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  57. Owszem, ale to, że razem pracowali, nie znaczyło wcale, że musieli gdzieś razem wychodzić. W sumie, gdyby White sobie tego zażyczył, Mae byłaby w stanie traktować go trochę jak powietrze. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe.
    Zatrzymała się w połowie drogi i westchnęła ciężko, wracając na swoje poprzednie miejsce. Nie wiedziała, w jakim stanie upojenia alkoholowego Lucas się znajduje, ale była za to pewna, że nie chce wylądować na żadnym drzewie. Chwyciła więc leżące na dachu kluczyki i wsiadła do środka. Dawno nie siedziała za kierownicą i czuła się trochę dziwnie. W dodatku miała świadomość, że Lucas jest tysiąc razy lepszym kierowcą i spodziewała się, że będzie w jakiś sposób oceniał jej umiejętności, a tego bardzo nie chciała.
    - Zero chlania, kiedy wiesz, że masz siedzieć za kółkiem, White. Tak, pierdolę jakbym była twoją matką, ale w tym momencie jestem zła - fuknęła, przysuwając fotel i sprawdzając, czy sięgnie do pedałów. Po dłuższej chwili odpaliła samochód i przygazowała, przesuwając palcami po kierownicy, jakby chciała się z nim przywitać. Tak, cholernie dziwne. - Prowadź, alkoholiku - mruknęła, ruszając z parkingu.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  58. Cóż, tak szczerze mówiąc, Lucas chyba nie był jej obojętny i w tym właśnie tkwił cały problem. O ile przez jakiś czas ignorowanie go w miarę by jej wychodziło, nie miała pojęcia, jak długo wytrzymałaby taki stan rzeczy. W końcu nie bez powodu teraz siedziała z nim teraz w tym samochodzie i również nie bez powodu poprzedniej nocy (tudzież poranka) zwyczajnie się z nim przespała, choć uparcie utrzymywała, że nie lubi seksu, bo nie sprawia jej przyjemności. Jeśli byli wobec siebie fair, to obustronnie, tylko Mae nie do końca potrafiła zaakceptować, że ktoś nie ma na nią wyjebane.
    Wykonała polecenie Lucasa, z trudem powstrzymując się od wywrócenia oczami, gdy otworzył piwo. Nie trzeba chyba wspominać, że sama również z chęcią by się napiła, a tak wpieprzył ją za kółko i musiała siedzieć cicho. Zapadła się wygodnie w fotel, patrząc uważnie na drogę i przez chwilę wsłuchując się jedynie w muzykę, którą słyszała.
    - Nie radzę sobie. Lepiej mi było ze świadomością, że jesteś gdzieś w pobliżu. Dzisiaj było dziwnie - powiedziała zgodnie z prawdą i wzruszyła lekko ramionami. Popatrzyła na niego przelotnie i zagryzła wargi w zamyśleniu. W końcu wypuściła ze świstem powietrze i pokręciła głową, jakby chciała odgonić od siebie jego słowa. - To nie tak. Po prostu wiem, jak było poprzednim razem i teraz cały czas się boję, że będzie podobnie, że w każdej chwili coś może ci się odmienić i po prostu znikniesz. A ja chcę z powrotem swojego White'a, już ci zresztą powiedziałam.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  59. Cała ta sytuacja była strasznie zagmatwana, a Mae z trudem potrafiła się w niej połapać. Znała nowego Lucasa od nieco ponad dwudziestu czterech godzin, a już miała wrażenie, że przyzwyczaiła się do jego obecności. Nie chciała, żeby uciekał. Sama nie miała tego w planach, więc naprawdę byłaby wdzięczna, gdyby on również został. Ot, żeby po prostu być.
    - Nie chodzi o to, że chcę tego samego Lucasa, którego miałam kiedyś. Chcę przyjaciela, który zawsze będzie gdzieś w pobliżu. Ja nie mam się o kogo troszczyć, a chcę mieć taką osobę i chyba byłbyś idealny - westchnęła, niezupełnie rozumiejąc co sama ma na myśli. Skręciła w zjazd i przycisnęła pedał gazu, a samochód przyspieszył na tyle, że niemal wcisnęło ich w fotele. W życiu nie spodziewała się, że właśnie teraz, z Lucasem, będzie prowadzić ni mniej ni więcej jak trudną rozmowę, gdzie na wierzch wychodzą tematy, których nigdy by nie poruszyła. A już na pewno nie na trzeźwo. - To twoje życie i robisz z nim co chcesz - stwierdziła, po raz kolejny spoglądając na chłopaka przelotnie. - Jak dla mnie po prostu się boisz, że ktoś będzie wymagał od ciebie uczuć, czy czegoś innego. Ale nie wiem, może się mylę - wzruszyła ramionami i w nagłym przypływie pragnienia, odebrała mu piwo, pociągając z butelki solidny łyk. Olać to, że siedziała za kierownicą, kto by się tam przejmował.

    OdpowiedzUsuń
  60. - Nie martw się, przy mnie ci to nie grozi - posłała mu szeroki uśmiech, a oddawszy mu butelkę, poklepała go po dłoni, żeby jakoś dodać mu otuchy. I sobie chyba też, ale o tym wiedzieć nie musiał.
    Mar i tak miała wrażenie, że przepierdoliła najlepsze lata swojego życia, więc tracenie czasu na poważne rozmowy o uczuciach, czy innych tego typu bzdetach, nie robiło jej zbytniej różnicy. Zresztą, czasami każdemu się to przydaje, podobno łatwiej wtedy ułożyć sobie wszystko w głowie. Przynajmniej Smith tak miała, ale wiedziała, że Lucas nie lubi tego typu rozmów, to jedno jak widać wcale się nie zmieniło.
    - Mam taką nadzieję, bo inaczej wpierdol - oznajmiła, wytykając mu język. Ciekawe, jak niby miała pić, skoro prowadziła, ale tego postanowiła nie komentować. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że zostaną tam do rana, a wtedy przecież zdążyła y wytrzeźwieć. - gdzie właściwie jedziemy? Mam się bać? - spytała, po raz kolejny skręcając we wskazane przez chłopaka miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  61. To zależało od podejścia do sprawy. Jeśli ktoś chciał wygadać się komuś obcemu, to wtedy kończyło się to właśnie tak. Zupełnie inaczej było z przyjacielem. Czasami potrzebne było takie ramię do wypłakania i usłyszenie, że wszystko będzie okej, chociaż tak naprawdę się wie, że to dalekie do zrealizowania. No ale na to już każdy miał swój własny pogląd, nic nikomu nie można narzucić.
    - W tym momencie specjalnie powinnam do niego wjechać. Jak możesz aż tak wątpić w moje umiejętności? Ranisz mnie - powiedziała nieco zbyt teatralnie, dramatycznym gestem przykładając dłoń do serca i celowo przyspieszyła, po czym gwałtownie zahamowała. - Następnym razem to zrobię - ostrzegła, odbierając mu butelkę i wysiadła z samochodu, wdychając dość chłodne, nocne powietrze. Objęła się ramionami i oparła się o maskę, rozglądając się. Musiała przyznać, że miejsce miało jakiś nieodparty urok. Mae przypominało to aurę tajemnicy wiszącą gdzieś nad ich głowami. Co prawda nie mogła wiele powiedzieć o wyglądzie, bo było zbyt ciemno, ale miała wrażenie, że jest tak pięknie, jak sobie wyobraża. - Skąd znasz to miejsce? - spytała cicho, jednak nie na tyle, by chłopak jej nie dosłyszał. Nie chciała, żeby wszystkie te przyjemne odczucia rozpłynęły się w powietrzu przez zbyt głośne słowa, które i tak były w tym momencie zbędne.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  62. - Sugerujesz, że jestem złym kierowcą? - spytała, unosząc brwi i przez chwilę spoglądając na niego tak, jakby miała go zabić, jednak nie wytrzymała długo i parsknęła cichym śmiechem. I tak go podziwiała. Kto normalny daje babie prowadzić swój samochód, w dodatku z własnej, nieprzymuszonej woli, a właściwie niemalże zmusił ją do tego, by siedziała za kierownicą (to niemalże jest tu absolutnie niepotrzebne, zmusił, kropka)? Jak widać, alkohol zaczął wpływać na Lucasa jeszcze zanim dolał do tego wszystkiego piwa. - Przynajmniej nas nie zabiłam - dodała, celując w niego butelką.
    Pociągnęła kolejny łyk i spojrzała w dal gdzieś ponad ramieniem chłopaka. Jej oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności, więc teraz mogła zobaczyć nieco więcej, a przynajmniej kontury drzew oraz to jezioro, o którym White wcześniej mówił. Jedyne, co słyszała, to ich oddechy i koniki polne, prawdopodobnie zewsząd. To też miało swój nieodparty urok. - Mogłeś się wykąpać - zasugerowała, odruchowo odchylając głowę w bok, przymykając powieki i oddychając głęboko. Do jej nozdrzy wdarł się zapach Lucasa i nie mogła powiedzieć, że ów zapach ją odrzucił. Wręcz przeciwnie, sprawił, że ledwie zauważalnie przysunęła się bliżej. - Zawsze mogę nim wjechać w drzewo - stwierdziła, uśmiechając się znacząco.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  63. Od kiedy pamiętała, raczej nie umiała być przy nim poważna. Oczywiście jeśli wymagała tego sytuacja, potrafiła się zachować, bo przecież wiadomo, że nie zacznie się śmiać, gdy ktoś jej się zwierza. Ale znalezienie wspólnego języka z Lucasem nie było trudne, więc tym bardziej nie stanowiło problemu powiedzenie czegoś, co rozśmieszy ich oboje.
    - Na pewno nie będziesz miał problemów z zaniżoną samooceną - mruknęła, patrząc gdzieś w bok, jednak sekundę później wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu i objęła go jedną ręką w pasie, przytulając go, ale tylko przez chwilę. - Dobrze, dobrze, racja. Lepiej, żebym zabiła się tylko ja - pokiwała głową i odsunęła się. Po chwili zastanowienia oparła się o maskę samochodu i wsunęła się na nią, siadając względnie wygodnie. - Nie mam nic przeciwko, o ile mnie nie zgwałcisz, nie poćwiartujesz i nie wrzucisz do bagażnika w plastikowym worku - powiedziała, unosząc butelkę do ust i pociągając z niej kilka łyków. W sumie nie miałaby nic przeciwko jakiemuś mocniejszemu trunkowi, upiciu się też nie. Chyba musiała odreagować. Zresztą, skoro i tak mieli w planach zostać tu do rana... - Mam nadzieję, że masz coś jeszcze. Tak na wszelki wypadek - uniosła do góry trzymaną w dłoni butelkę i popatrzyła na nią w zamyśleniu. Miała również nadzieję, że pozwoli jej pić, bo wiedziała, jaki potrafi być nadopiekuńczy. I czasami to było dobre, ale przychodziły takie momenty, kiedy chciała go udusić gołymi rękami. Ale nie, musiała być miła. On przecież był. Zresztą, nie miała powodu, by zachowywać się inaczej.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  64. - Nie wiedziałam, że gdzieś wewnątrz ciebie siedzi ukryty romantyk - powiedziała dość cicho i odruchowo uniosła dłoń, przesuwając opuszkami palców po nadgarstku Lucasa, a po chwili zastanowienia splotła ze sobą ich ręce i oparła je na swoim udzie. A kiedy się przysunął, ścisnęła kolanami jego biodra i sama również wysunęła się do przodu na tyle, że niewiele brakowało, aby przylgnęła do niego całym ciałem. Ogólnie rzecz biorąc, Mae od jakiegoś czasu nie przepadała za bliskością drugiej osoby i naprawdę nie miała pojęcia, co takiego posiada w sobie Lucas, że wręcz sama chciała być jak najbliżej mogła.
    - Przeżyjesz bez kolejnej ofiary. Zwłaszcza, że ta ofiara może wrócić zza grobu i nawiedzać cię w nocy, a ty dobrze i tym wiesz - pogroziła mu palcem, niczym niegrzecznemu chłopcu i po raz kolejny przyłożyła gwint butelki do ust, pociągając z niej kilka solidnych łyków. Ot, żeby go dogonić. Poza tym, im szybciej piła, tym bardziej szumiało jej w uszach i ogólnie chciała dotrzeć do tego momentu, gdy będzie czuła się tak, jakby tak naprawdę była nieobecna. Lubiła to uczucie. I nie, taki stan nie był niebezpieczny, przynajmniej, jeśli chodzi o czyny. Po prostu w pewnym momencie zaczynała zbyt dużo gadać, ale do tego jeszcze trochę jej brakowało.
    Odchyliła głowę w bok i przymknęła powieki. Jej puls nieznacznie przyspieszył, oddech również, a dłoń przesunęła się w górę brzucha White'a. Zacisnęła palce na jego koszulce i przysunęła się jeszcze bliżej, na tyle, że mogła oprzeć czoło na jego obojczyku.
    - Cholera, podpuszczasz mnie - stwierdziła i jęknęła cicho. Dlaczego musiał dotknąć akurat jednego z najwrażliwszych miejsc? To było po prostu nie fair.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  65. Fakt, miała rodzinę. A przynajmniej jej połowę, skoro pod uwagę mogła brać tylko matkę. Była wychowana w nadopiekuńczej miłości, rodzicielka nie chciała, aby ktokolwiek skrzywdził jej dziecko. Do osiemnastego roku życia musiała wracać przed dwudziestą trzecią, nasłuchała się wielu ostrzeżeń, a tak naprawdę jedyną rzeczą, którą matka wpajała jej od zawsze, była niechęć do mężczyzn. Nie miała ojca, nie wiedziała, jacy w rzeczywistości są. Jedynym męskim pierwiastkiem w jej młodości był właśnie Lucas, ale jego do siedemnastki traktowała jak brata. Paradoksalnie, teraz jedyne, czego potrzebowała, to bliskość mężczyzny. Mężczyzny, przy którym będzie czuła się dobrze, bezpiecznie. Problem w tył tkwi, że nie chciała zostać zraniona. I sama nie chciała zranić, co było możliwe, skoro uciekała, gdy widziała, że komuś zaczyna bardziej zależeć. Nie ukrywajmy, to po prostu popieprzone.
    Pokręciła lekko głową, dalej oddychając głęboko z zamkniętymi oczami i pozwalając zapachowi i głosowi Lucasa niemal całkowicie zawładnąć jej umysłem.
    - Mówiłam ci, nie przywykłam do tego. Nie chodzi o to, że w jakiś sposób cię oceniam, bo jestem od tego daleka. Po prostu mam wrażenie, że zrobię coś źle i znikniesz. A ja często nawet nie zdaję sobie sprawy, że mogę czymś odstraszyć - powiedziała cicho. Ta szczerość znaczyła ni mniej, ni więcej, jak to, że szybkim piciem doprowadziła do tego, co wcześniej chciała osiągnąć. Włączyło jej się gadanie. I trzeba było z tym jak najszybciej skończyć, bo co jak co, ale nie chciała jeszcze na dodatek ryczeć.
    Wbiła spojrzenie w jego niebieskie tęczówki, a po polanie, czy jakkolwiek to ująć, rozniósł się jej śmiech.
    - Oczywiście, w życiu nie odpuściłabym sobie takiej okazji. Pod warunkiem, że mogłabym też dotknąć. To ciało jest zbyt idealne, żeby zostawić je w spokoju - pokiwała nieznacznie głową i wyciągnęła się nieznacznie w stronę chłopaka, by ułatwić mu dostęp do swoich ust. Oderwawszy się od niego, oparła czoło na jego policzku i zamknęła oczy. - Chociaż mam nadzieję, że to nie podchodziłoby pod gwałt - wymruczała jeszcze, muskając wargami jego szyję.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie chodziło o to, że nie chciała się angażować. Chciała znaleźć w końcu kogoś, dla kogo będzie ważna z wzajemnością, kogo będzie mogła obdarzyć miłością, bo, tak szczerze mówiąc, nie miała pojęcia, co to za uczucie. Po prostu w tym wszystkim istniała jakaś bariera, przez którą nie mogła się przedostać. Zresztą, nawet gdyby, jak widać Lucas był złym materiałem do tego, żeby obdarzyć go jakimkolwiek uczuciem poza siostrzaną miłością. Bała się bólu, naprawdę nie chciała cierpieć po jego odejściu, jeśli miałoby ono miejsce.
    Jego słów postanowiła w żaden sposób nie komentować, bo wiedziała, że nie ma to większego sensu. On wiedział swoje, a ona swoje, koniec tematu.
    - Ktoś mi kiedyś powiedział, że zboczone dziewczyny są fajne. Tego staram się trzymać - uśmiechnęła się uroczo i wzruszyła ramionami, jakby zupełnie nie miała pojęcia, o co mu chodzi. Ponownie ucałowała jego szyję, lekko zasysając przy tym skórę i sprawiając, że zaróżowiła się nieznacznie. Na razie. Ot, taki znak, że tu była. - W sumie sama chciałam to zaproponować, ale nie miałam pojęcia, czy mi na to pozwolisz z tą swoją nadopiekuńczością. Telepatia - poklepała go po klatce piersiowej i przechyliła piwo, wypijając je do końca, a następnie rzucając butelkę gdzieś w trawę. - Bary mnie nie kręcą, a tu jest całkiem uroczo. Nie mam najmniejszego zamiaru się stąd ruszać - pokręciła lekko głową i w końcu wplotła palce w jego włosy, przyciągając do siebie i całując, bez żadnego czajenia się czy ciotowatego ''tak bardzo cię kocham, że boję się cię dotknąć''. Prawdziwy, niezbyt grzeczny pocałunek, bo miała taki kaprys, o.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  67. Zazdrościła ludziom, którzy nie czuli strachu. Chcieli z kimś być, po prostu byli. Nudziło im się, zrywali. Potrafili w pięć minut pogodzić się ze swoim losem i zacząć szukać pocieszenia. Jak widać, zarówno Lucas, jak i Mae, byli dwoma skrajnymi przypadkami, które nie umieją poradzić sobie ze swoimi uczuciami, czy chociażby ich namiastkami.
    - Dalej mam słabą głowę. Może nie aż tak - odparła, a oczy rozbłysły jej na widok wina. Sama nie wiedziała, czemu miała taką słabość akurat do tego alkoholu, zwłaszcza, że ''im ciemniejsze, tym mocniejszy kac''. Właściwie, chyba to tylko dlatego, że było lepsze od piwa, za którym raczej nigdy nie przepadała, a piła je zazwyczaj z braku laku. - Nie wiem czemu, ale cholernie mnie cieszy, że pamiętasz - stwierdziła zgodnie z prawdą i posłała mu szeroki uśmiech. Zawsze myślała, że Lucas nie przywiązuje wagi do takich szczegółów. Poza tym, wspomniała o tym jedynie kilka razy, tak przy okazji, gdy po raz kolejny uparcie twierdziła, że piwo jej nie smakuje. Nie sądziła, że wyłapie to wśród wielu innych słów, które wtedy wypowiedziała. To było jakieś takie podnoszące na duchu, 'mały gest, a cieszy'.
    Dalej dzierżąc w dłoni butelkę, wysunęła się do przodu, oplatając Lucasa nogami w pasie i splotła ręce na jego karku.
    - Wiesz, jakoś wcale mi to nie przeszkadza - wymruczała, trącając nosem jego nos i objęła ustami jego górną wargę, nie chcąc pozostać dłużna. - Też mam z tym trudności - dodała jeszcze, odsuwając się na sekundę, jednak zaraz potem znowu zmniejszyła przestrzeń pomiędzy nimi do absolutnego minimum.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  68. Poczuła się trochę tak, jakby odebrał jej ostatnią iskierkę nadziei. Nawet otworzyła przy tym oczy i odetchnęła głęboko, czując napływające rozczarowanie. Jednak nie pamiętał... No cóż, z drugiej strony co się dziwić, minęło sporo czasu, nie mogła wymagać od niego takich rzeczy. To, że ona część rzeczy zapamiętała, nie znaczyło przecież, że on również.
    - Nieważne - westchnęła jedynie i odchyliła głowę do tyłu, przymykając powieki i całkowicie się wyłączając. Nastawiła się jedynie na odbieranie bodźców, a musiała przyznać, że były one cholernie przyjemne. Ten znajomy, miły w odczuwaniu zapach Lucasa, jego ciało tuż przy jej ciele i jeszcze te usta skubiące jej szyję. Kiedy wyczuła zęby, jęknęła z zadowoleniem i niemal upuściła butelkę. W ostatniej chwili mocniej zacisnęła na niej palce. No co, szkoda wina.
    - Zwierzę? Chyba wampir - roześmiała się cicho i zadrżała lekko. Wolną dłoń zsunęła po jego ramieniu, przez klatkę piersiową, brzuch, aż dotarła do skraju koszulki, który uniosła i zaczepiła palce o szlufkę spodni White'a, głaszcząc kciukiem jego podbrzusze. Jeśli o nią chodziło, już była nieźle nakręcona, a przecież nawet nie była pijana.

    OdpowiedzUsuń
  69. W jakiś sposób ją to rozczuliło i gdyby była bardziej ckliwa, zapewne teraz całowałaby go zapamiętale, ciesząc się, niczym idiotka, że jednak nie było tak, jak przypuszczała. Ale jedynie uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową, potwierdzając, że nic z tych rzeczy się nie zmieniło. Zresztą, cała Mae niewiele się zmieniła. Może tylko troszkę dorosła. Co nie zmienia faktu, że czasami zachowywała się jak prawdziwe dziecko. Po pijaku na przykład. W tym momencie dziękowała Bogu, że Lucas widział ją w wielu kompromitujących sytuacjach, przynajmniej nie miała się czego wstydzić.
    - Tak. I dalej nie rozumiem, jak można nie lubić jajek - powiedziała, spoglądając na niego znacząco. Cóż, jeśli to też się nie zmieniło, wciąż go nie rozumiała. Bo przecież jajka są dobre, no nie?
    - Wampir Lucas dwa, zemsta zmartwychwstałego wampira - uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła się w jego stronę, by złapać zębami skórę na jego szyi i zostawić po sobie kilka śladów układających się w dwa półksiężyce. - Jesteśmy kwita - szepnęła mu do ucha, muskając je językiem. - Co twoje to i moje, a co moje to nie ruszaj - odebrała mu wino i upiła łyk, przymykając przy tym powieki i wzdychając. O tak, tego jej brakowało. Dawno nie miała do czynienia z tym trunkiem.
    Złapawszy jego dłoń, zacisnęła palce na jej zewnętrznej części i wbijając w nią spojrzenie, przesunęła w dół i w górę swojej nogi, chcąc sprawdzić, jakie wywołuje to u niej wrażenie. A było na tyle silne, że na jej ciało wstąpiła gęsia skórka.
    - Myślę, że dla ciebie najlepiej by było, gdybym cały czas chodziła nago - stwierdziła, śmiejąc się cicho pod nosem.

    Mae

    OdpowiedzUsuń
  70. - Z pewnością. A co, próbowałeś? - spytała, unosząc zaczepnie brwi i wybuchając nieco już pijackim śmiechem, chociaż nie była pijana. Może tylko trochę śmielsza i szczersza w swoich czynach oraz słowach, ale daleko jej było do stanu, kiedy nagle film ci się urywa, a potem nagle budzisz się i wydaje ci się, że od początku imprezy minęło dwadzieścia minut, podczas gdy powoli się ona kończy.
    Jeśli o nią chodzi, każde możliwe miejsce było wrażliwe na dotyk jakiejkolwiek jego części ciała. Skoro palce sprawiały, że drżała, co mogłyby uczynić, dajmy na to, usta? W tym momencie prawdopodobnie wiłaby się pod nim, pragnąc jeszcze więcej i błagając, by jej dotknął.
    A ta ręka wcale nie pomagała jej wrócić do rzeczywistości. Nawet przestała śledzić ją spojrzeniem. Popatrzyła za to w niebieskie tęczówki Lucasa i odruchowo rozchyliła wargi, łapiąc przez nie nieco więcej powietrza, które teraz było jej potrzebne. Po raz kolejny wszystko przyspieszyło, a White zapewne wyczuwał jej szaleńczy rytm serca pod palcami.
    - O ile dostaniesz na to zgodę - wymamrotała i niemalże jak zahipnotyzowana obserwowała, jak zdejmuje z siebie koszulkę. Na jej usta wpłynął zawadiacki uśmiech i tym razem to ona wyciągnęła rękę, by ułożyć ją na jego klatce piersiowej i pogłaskać ją opuszkami palców. - Rozbierana pijacka gierka - powiedziała bardziej do siebie, niż do niego i powoli, wręcz denerwująco, chwyciła za kraniec swojej bluzki i zdjęła ją przez głowę, odkładając materiał na maskę obok siebie.

    Mae

    OdpowiedzUsuń