2 lipca 2013

I wanna live but your words can murder.


Nowy Jork, miasto grzechu, biznesu, zabawy, milionerów i pucybutów,
Nowy Jork, miejsce alkoholizmu, gry, hazardu i imprez,
Nowy Jork, miejsce wspomnień, miłości i przyjaźni,
Nowy Jork, miasto gwiazd i megakorporacji,
Nowy Jork, dom.


 

21 wiosen | prezenterka radiowa | studentka |

" Witaj Nowy Jork'u! Mamy godzinę dokładnie siódmą rano. Boże, co ja robię o tej godzinie w pracy? No nic, jak chce się pieniążków to się pracuje. Wracam do audycji, bo już słyszę w tych moich magicznych słuchawkach, że mam nie owijać w wełnę.. To znaczy w bawełnę, tylko brać się do roboty! Więc, mamy godzinę siódmą, umm jeden i zaczynamy nasze poranne spotkanie. Tutaj Ariel Winter, wasz znienawidzony, zmysłowy i irytujący głosik. "

Znasz ten moment, kiedy po ciężkim dniu możesz wziąć orzeźwiający prysznic i w ulubionej piżamie kładziesz się w swoim łóżku, owijasz się ciepłą kołdrą i uciekasz w świat marzeń sennych? Twój organizm odpoczywa, twoje myśli odpoczywają,  rano budzisz się całkowicie naładowany nową energią, ponieważ masz za sobą osiem godzin snu. Ta kobieta niestety jest całkowitą przeciwnością tego.
Praca, praca, studia, sen, koncert, praca, sen, studia, praca, sen. Nie ma czasu na odpoczynek, trzeba iść cały czas przed siebie na pełnych obrotach, niczego nie dostaniesz za darmo. Doskonale wie o tym ta młoda kobieta. Ma zaledwie dwadzieścia jeden lat, a pracuje równie ciężko jak niejedna starsza osoba. W weekendy studiuje historię sztuki, którą jest obsesyjnie zainteresowana. Przez pierwsze trzy dni tygodnia pracuje jako prezenterka radiowa i irytuje ludzi swoim dziwacznym poczuciem humoru i roztargnieniem. Kolejny dzień spędza na koncercie lub zawodach pływackich swojego starszego brata - Nathaniel'a, a jeszcze kolejny na imprezie. I tak mija tydzień za tygodniem tej uroczej dziewuszki.

" Idzie blondynka z brunetką lasem. Nagle brunetka zatrzymuje się i rozgląda wokoło. Spójrz jaki piękny las! - mówi do swojej koleżanki na co ona odpowiada: Nie widzę, drzewa mi zasłaniają. Hahahahah, to takie śmieszne. Ojej. "

To jest właśnie poczucie humoru naszej Ariel. Śmieje się nawet z najdurniejszych żartów. Czasami wystarczy, że powiesz słowo ' budyń ', a ona już leży zapłakana na podłodze i dusi się ze śmiechu. Nie jest to do końca normalne, ale w sumie nikt nie jest idealny, prawda? Jednak, kiedy trzeba potrafi zachować powagę. Co prawda na jej buźkę cały czas wkrada się niewinny uśmieszek, ale to już chyba kwestia budowy jej twarzy. Poza nieograniczonym poczuciem humoru Ariel to prawdziwa artystyczna dusza. Wszędzie widzi jakieś ciekawe kształty, z niczego zrobi całkiem fajne coś, radzi sobie w życiu. Przyjaźń to coś bez czego nie potrafiłaby przeżyć. Uwielbia towarzystwo ludzi, kocha zabawę w towarzystwie. Jest szczęśliwa, kiedy jest w towarzystwie, jest w towarzystwie, kiedy jest szczęśliwa. Jednak jak każdy człowiek, a tym bardziej jak każda kobieta ma też gorsze dni. Zdarzają jej się napady furii i to dosłownie. Wtedy rzuca przedmiotami, krzyczy i płacze, a uspokaja ją tylko muzyka i kubek gorącej czekolady pity podczas kąpieli w wannie pełnej piany.

" Atrakcyjność fizyczna, dawniej seksapil to atrakcyjność erotyczna, mrr, związana przede wszystkim z wyglądem ciała, ale także zabachem, brzmieniem głosu, zachowaniem, wyraźnie pociągająca dla innych. A to ciekawe! "

Siedząc w wielkich słuchawkach na głowie, z mikrofonem przy ustach nie wygląda zbyt elegancko, modnie i dziewczęco. Pościerane jeansy z dziurami gdzieniegdzie, duża koszulka z szafy brata, którą sama przerobiła według własnego uznania, czarne ukochane Vansy i kok na czubku głowy, który wygląda jakby uczesała go w pół minuty - co jest zgodne z prawdą. Wiecznie czarne paznokcie, tusz do rzęs jako jedyny kosmetyk, którego używa i nieschodzący z twarzy uśmiech to jej znaki rozpoznawcze. Nie jest ideałem kobiety, nie jest tak zwaną seks bombą, na której widok opadają męskie szczęki. To zwykła dziewczyna, w zwykłym ciele. Jedyne co jest w niej nadzwyczajnego to dłuuuuugie nogi i talia jak u osy, której szczerze nienawidzi.

" Mówią, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach, że rodziny się nie wybiera. Macie jakieś ciekawe rodzinne historie, którymi chce się ze mną podzielić? Piszcie maile na adres naszej rozgłośni. Najciekawsze opowiastki przeczytam już w przyszłotygodniowej audycji.. Ale będę miała uciechę, hehe. O ****! To było nadal nagrywane? Przepraszam! Mamy bardzo ład.. Okej, już kończę. "

Piętnaście lat spokojnego życia wiodło małżeństwo noszące nazwisko Winter. Para doczekała się dwójki dzieci. Syna Matthew'a w wieku obecnie lat dwudziestu pięciu oraz o cztery lata młodszej córki. Jednak rodzinna sielanka została zburzona, kiedy starszy brat Ariel uczestniczył w wypadku, który uszkodził jego nerkę. Anthony, ojciec wtedy piętnastoletniego chłopaka był gotowy oddać mu potrzebny narząd. Okazało się jednak, że ich grupy krwi są niezgodne. Mężczyzna nie był ojcem żadnego ze swoich dzieci. W przypływie emocji, agresji i smutku połączonych z alkoholem rzucił się do gardła swojej żony Lucy i udusił ją na oczach przerażonej córki. 

" Czasami zastanawiam się czy wy przypadkiem nie macie dosyć wysłuchiwania mnie przez trzy dni w tygodniu, a potem sprawdzam z moim szefem jaki był odsłuch mojej audycji i za każdym razem mówię, że więcej nie będzie. Kiedy jest więcej idę się napie*dolić jak ostatnia sz*ata i mówię, że więcej tego nie zrobię, a potem wy dajecie mi powód do kolejnego chlania. I za to was kocham! Dziękuję Nowy Jork'u! "

  • Palaczka,
  • Nie przebiera w alkoholach, pije wszystko, najwięcej piwa,
  • Nienawidzi kawy,
  • Kocha zwierzęta i posiada psa rasy husky o imieniu Pies,
  • Jej brat jest wokalistą zespołu, który gra po piwnicach i daje koncerty w barach,
  • Wyrzekła się ojca,
  • Potrafi grać na gitarze, fortepianie i perkusji,
  • Utrzymuje, że mieszka w apartamencie, a w rzeczywistości apartamentem nazwała garaż, w którym urządziła sobie mieszkanie w domu swojego brata,
  • Porusza się cudnym samochodzikiem,
  • Kocha swój tatuaż,
  • Szuka współlokatora do swojego garażu! Sama zajmuje tylko kawałek.
[ Witam,  witam! Cześć i czołem.  Mamy tutaj moją Ariel, która nie gryzie i nie połyka w całości i zachęca do wątków i powiązań. (:
PS. W karcie znajdują się zalinkowane zdjęcia. 
PPS. Nie jestem zadowolona z karty chociaż spędziłam nad nią dłuższy czas niż przewidziałam.. ]

14 komentarzy:

  1. [Witam na blogu! :)
    Próbuję wymyślić coś, co mogłoby je połączyć w wątku, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Może Ty masz jakiś pomysł?]

    R. Harveth

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoretycznie na co dzień otaczali ją podobni do niej ludzie. Wszyscy zajmowali się tym samym - poprawiali teksty i tłumaczyli książki, ponadto mieli podobne zainteresowania, bo każdy w tym akurat wydawnictwie dość mocno interesował się literaturą. Jednak różnica między panną Harveth, a resztą pracowników była spora i najlepiej widoczna na podstawie sposobu pracy. Podczas gdy jej redakcyjni koledzy korzystali z udogodnień dwudziestego pierwszego wieku i edytowali rzeczy na laptopach tudzież tabletach, ona wolała sobie wydrukować dany materiał i poprawiać go ręcznie. Była okropną tradycjonalistką, co nieustannie prowadziło do żartów ze strony koleżanek, jednak ona się tym nie przejmowała. Współpracownicy w końcu przywykli do tego, że na jej notatki można się było natknąć dosłownie wszędzie i nie wyrzucali ich do kosza, starali się również nie naruszyć ich w żaden inny sposób.
    Niestety ludzie spoza branży nie mieli pojęcia o nietuzinkowych jak na te czasy przyzwyczajeniach Rose, tak jak pewna kobieta, która właśnie musiała stanąć oko w oko z rozzłoszczoną panną Harveth.
    - Spędziłam nad tym cały dzisiejszy poranek. Od szóstej siedzę i poprawiam ten cholerny tekst i po co?! Żeby teraz oglądać jak tusz spływa po kartce, tak? - mówiła chłodnym tonem, spoglądając prosto w oczy kobiety. - Kim ty właściwie jesteś, co?
    Cała Rose w fazie gniewu. Zero dobrych manier, zero powitań, zero gościnności.

    [A ja nie mogę zacząć bardziej sensownie. Również przepraszam :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ A może tak :D..Przed chwilą stwierdziłam jednak iż wybieram się spać..:D]

    OdpowiedzUsuń
  4. Informuję, że nominowałam Cię do Liebster Blog Award.
    Szczegóły znajdziesz tutaj:
    http://innowiercy.blogspot.com/2013/07/liebster-blog-award.html

    Gratuluję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Joel Marshall4.07.2013, 16:55

    [To ja myślę, że taki początek znajomości jest dobry ;)]

    OdpowiedzUsuń
  6. Joel Marshall4.07.2013, 22:43

    [Też bardziej pasuje mi od początku ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. Joel Marshall5.07.2013, 11:11

    Joel stał za barem i przyglądał się jak ekipa techniczna krząta się wokół niewielkiej sceny, rozwijając kable, podpinając instrumenty, mikrofony, sprawdzając nagłośnienie. Uśmiechnął się z sentymentem, przypominając sobie dawne czasy, kiedy to on sam jeszcze grywał po klubach. Ludzie pomału zapełniali salę, zamawiali alkohol, zajmowali miejsca, witali się ze znajomymi. Niestety ani widu, ani słychu głównej atrakcji wieczoru - zespołu. Joel rozejrzał się po sali, w poszukiwaniu drobnej blondynki z którą miał przyjemność omawiać szczegóły tego wieczoru. Nigdzie jej nie widział. Opuścił swoje stanowisko obserwatora za barem i wspiął się po schodach wychodząc przez klub. Rozejrzał się po ulicy i dostregł kobiecą sylwetkę, którą na moment oświetliły reflektory samochodu.
    - Hej! - zawołał i podszedł do niej, z przyjacielskim uśmiechem na ustach - No i jak tam? Gdzie ten Twój zespół, hm? Czas nam się kurczy, a ludzie czekają - nie mówił niczego z wyrzutem, jego głos był raczej przyjacielski. Nie omieszkał też przyjżeć się dyskretnie blondynce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Joel Marshall5.07.2013, 18:21

    Doskonale rozumiał zdenerwowanie dziewczyny, sam niejednokrotnie obrywał od swojego menagera, kiedy wraz z chłopakami spóźniali się na występy.
    - Spokojnie - położył jej dłoń na ramieniu i poprowadził w stronę wejścia - Myślę, że ludzie na dole nawet nie zauważą tego spóźnienia, więc odpręż się i przestań tu wystawać, a zamiast tego zapraszam na drinka na koszt firmy - mrugnął do niej i posłał firmowy uśmiech. Nagle jakby sobie o czymś przypomniał i zatrzymał się.
    - Wybacz, co ze mnie za dżentelmen, zapraszam na drinka, a nawet się nie przedstawiłem. Joel - stanął dumnie wyprostowany i wyciągnął dłoń przed siebue, przygotowany do uścisku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Joel Marshall5.07.2013, 20:22

    - Ariel... - powtórzył jej imię mrużąc oczy - Miło poznać taką piękną dziewczynę, a teraz chodź już do środka, bez sensu tak stać, tam jest przyjemniej - otowrzył przed nią drzwi i przepuścił przed sobą.
    Zeszli na dół, do zatłoczonej sali, a Joel ponownie stanął za barem.
    - Więc? Czego sobie życzycz moja droga? - uniósł brew w pytającym wyrazie twarzy, nachylając się do niej i zaglądając zawadiacko w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Joel Marshall5.07.2013, 21:32

    - To może... Hasta La Vista Baby - mruknął głosem Elvisa i roześmiał się sięgając po shaker - No chyba, że masz coś ulubionego na co masz szaloną ochotę, to ja służę pani - skłonił się przed nią jak przed księżną angielską, nie spuszaczając z niej spojrzenia czekoladowych oczu.
    Intrygowała go. Wcześniej, kiedy załatwiali sprawy dotyczące koncertu, nie miał okazji się jej przyjrzec, więc teraz otwarcie nadrabiał zaległości i wcale się przy tym nie peszył.

    OdpowiedzUsuń
  11. Joel Marshall5.07.2013, 22:57

    - Przyjmiesz wszystko co zaproponuję, tak? - spojrzał na nią znacząco - Pzystajesz na moje propozycje, tak? - uniósł brew w jeszcze bardziej znaczącym grymasie - Uważaj co mówisz piękna, bo ja to dokładnie zapamiętam - pogroził jej palcem i odwrócił się do półek z butelkami, ściągając potrzebne alkohole i soki. Wlał odpowiednie propoercje do shakera i wstrząsnął porządnie, przelewając drinka do szklanki z lodem. Resztę uzupełnił sokiem i nadział na brzeg szklanki plasterek cytryny.
    - Zamówienie gotowe, smacznego - podsunął jej wysoką szklankę i oparł się o bar, patrząc na nią. Musiał przyznać, że niezwykle podobał mu się jej uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  12. Joel Marshall5.07.2013, 23:28

    Już nabierał powietrza, już otwierał usta, aby zripostować i właśnie zadzwonił jej telefon. Wypuścił głośno powietrze, kiedy odeszła żeby pogadać i zabrał się za przygotowywanie drinków dla gości, którzy podeszli do baru. Kątem oka cały czas przyglądał się dziewczynie i jej drinkowi, tak jak prosiła. Wolał żeby nikt nie wrzucił jej tam żadnego świństwa. Kiedy tak stała w pewnym oddaleniu, mógł swobodnie przyglądać się jej kobiecej sylwetce, uśmiechając się pod nosem. Kiedy skończył podawać zamówienia, wrócił na swoje miejsce.
    - I co tam? - zapytał, kiedy skończyła i wróciła do baru.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście jej nieustannie krążące po głowie myśli i sumienie nie dały jej spokoju. Jak to było? Nie odreagowywać na niewinnych ludziach, tak? Świetnie Ci idzie, Rose . A przecież obiecała sobie, że będzie się starała trochę pohamować swój temperament. I co? Znowu nie wyszło.
    Wzięła głęboki oddech i potarła dłonią zmęczone oczy. Już i tak pokazała jaką jest niesamowicie miłą osobą, nie chciała więc jeszcze bardziej się pogrążać. Już słyszała w wyobraźni kolejne docinki swoich redakcyjnych kolegów.
    - Czyim gościem? - usilnie próbowała sobie przypomnieć czy i kogo miało tutaj przywiać. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że Jack, jej przełożony wspominał coś o krążącej po wydawnictwie speaker'ce.
    Cudownie. Cudownie. Cudownie.
    - Speaker'ka - odpowiedziała sobie głośno na pytanie. Zerknęła na stertę kartek sięgnęła po nie ręką. Czy dało się je uratować? Pewnie tak. Czy zareagowała zbyt emocjonalnie? Pewnie tak. Czy było jej z tym głupio? Tak. Czy miała zamiar przeprosić? Oczywiście, że nie.
    - Jakoś to załatwię - mruknęła, przyglądając się swojej pracy. - Nie jest tragicznie.

    [Przepraszam, wiem, że miało być wczoraj ale nie dałam rady nic napisać z powodu anginy.]

    OdpowiedzUsuń
  14. Joel Marshall6.07.2013, 13:48

    - Cieszę się, że Ci smakuje - uśmiechnął się, dumny ze swojego dzieła. Trzeba było przyznać, że znał się na kolorowych drinkach, lata pracy za barem czegoś go tam nauczyły.
    - To mówisz, że zaraz będzie zespół, idziesz do nich, czy sami sobie poradzą? Z mojej strony, zajmie się tym wszystkim ekipa techniczna, ale nie wiem czy nie potrzebują wsparcia swojej wspaniałej pani menadżer? - puścił do niej oczko.

    OdpowiedzUsuń