1 grudnia 2012

stare dzieje.




Alex Miller


lat siedemnaście ♥
Londyn

Ojciec tłucze moją matkę, ja pierdolę. ♫ Pieprzyć szkołę! I tak nic nie będę z tego miał. ♫ Piętnaście lat, to zajebisty wiek, żeby spieprzyć z domu. ♫ Curtis, weź ode mnie te kłaki! ♫ No dobra, palę i co z tego? Przecież nie jestem od tego uzależniony. ♫ No nie bądź ciota... ♫ Weź wyjdź! ♫ Albo dobra, wracaj już… ♫ Czasem mam wrażenie, że tylko mój bas mnie rozumie… i Pies… no i Curtis. ♫ Nie chcę o tym gadać. ♫ To przecież ty się rozpychasz w łóżku, nie ja! ♫ Zostaw to, to mój bałagan. ♫ Idziemy się najebać? ♫ Ja się nie zakochuję.

Hi mum, look at me
I'm a ROCKSTAR!

3 komentarze:

  1. Mike od rana twierdził, że się nie nadaje na to, by pójść do szkoły. Zasadniczo próbował symulować, że się źle czuje, ale na jego matki nie było mocnych. A przecież był piątek, a w taki dzień zasadniczo nikomu nie chciało się siedzieć w szkole, więc już podczas pierwszej lekcji zaczął kombinować co może zrobić aby się stąd wydostać.
    I wymyślił, bo przecież był genialny i potrafił korzystać z zapalniczki oraz systemu spryskiwaczy, które były zamontowane w całej szkole i reagowały na dym.
    Wypadł z klasy głównie po to żeby przepchnąć się pomiędzy innymi umęczonymi tym miejscem duszami i trafić pod klasę gdzie lekcje miał mieć Alex, bo jego plan zajęć znał oczywiście na pamięć, ale nikt się temu nie dziwił skoro obaj byli prawie nierozłączni.
    - Ogarniaj dupę – powiedział na powitanie i wyszczerzył się po swojemu, przy czym odgarnął lekko grzywkę z oczu. Przysiadł na parapecie, zaraz obok najlepszego kumpla. – Spieprzamy z lekcji, ja zadymię w kiblu, ty na stołówce, włączą się spryskiwacze i zwiewamy, bo inaczej zadzwonią do moich matek – wyjaśnił Millerowi wszystko i nawet nie był w stanie przyjąć do wiadomości, że ten mu odmówi. Jemu się nie odmawia, po prostu.

    Curtis - tu masz odnośnik do karty

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy tylko się rozdzielili Curtis skierował swoje kroki w stronę męskiej łazienki. Na miejscu nawet nie bawił się w sprawdzanie, czy nikt poza nim się tu nie znajduje, po prostu wszedł do kabiny nad którą prawie bezpośrednio znajdował się czujnik dymu.
    Opuścił deskę na muszlę klozetową by na nią stanąć. Wyciągnął z kieszeni spodni swoją zapalniczkę, którą zasadniczo miał ze sobą zawsze, w przeciwieństwie do papierosów i pstryknął nią, by po chwili zobaczyć słaby ogień.
    Nie musiał się specjalnie wysilać, wystarczyło zbliżyć płomyk do czujnika i potrzymać tak chwilę by ten zaczął piszczeć, poza nim uruchomiło się też kilka sąsiednich alarmów, więc Curtis wypadł z łazienki zanim zdążyły włączyć się spryskiwacze.
    Wypadł na korytarz, gdzie zaczynało się już rozprzestrzeniać lekkie zamieszanie, ale szybkim krokiem podążył w stronę wyjścia ze szkoły. Nikt nie zwrócił na to uwagi, oczywiście, bo wszyscy byli zbyt zaaferowani możliwością pożaru.
    Spryskiwacze w szkole włączyły się, o czym mógł świadczyć chociażby pisk dziewcząt i Mike zacząłby się zaśmiewać z tej całej sytuacji, gdyby nie fakt, że teraz należało umknąć jak najszybciej.
    Wyszedł poza teren szkoły, przeszedł jeszcze kawałek żeby oprzeć się o mur, który odgradzał tę zacną instytucję od reszty świata.
    Zaczekał na Alexa, który wyłonił się zaraz, jakby doskonale wiedząc gdzie znajdywał się Mike, który właśnie wepchnął zapalniczkę do kieszeni wąskich spodni.
    - Co ty na to żeby wpaść do naszej kochanej Jackie z wizytą? – zaproponował i wyszczerzył się po swojemu, tylko siłą woli powstrzymując się od tego, aby nie zacząć domagać się nagrody za to, że wpadł na tak genialny pomysł.

    Wasze Curtisiątko!

    OdpowiedzUsuń
  3. - A po co? – zapytał, jakby uprzedzanie Jackie o wizycie było dla niego jakąś nowością. Bo w istocie tak było, ale on był sobą, więc mógł wejść swojej przyjaciółce do mieszkania z buciorami nawet jeśli byłaby w trakcie pewnych czynności.
    Wziął od Alexa papierosa i ruszył za nim. Od szkoły, do mieszkania, w którym żyła sobie spokojnie ich przyjaciółka nie było daleko, stąd właśnie dość często pojawiali się u niej podczas wagarów, bo drugą ewentualnością było szlajanie się bo Londynie aż do zmroku, a czasami nawet po nim, a to przecież robili praktycznie codziennie.
    Mike bez wahania wybrał odpowiednie wejście do kamienicy i podążył schodami w górę. Na szczęście dziewczyna nie mieszkała wysoko, bo tutejszej windzie nie należało ufać.
    Nawet nie zatrzymał się przed odpowiednimi drzwiami, tylko wszedł do mieszkania i rozejrzał się po nim, bo musiał się na chwilę zastanowić nad lokalizację Jackie.
    W końcu zdecydował szybkim, pewnym krokiem skierować się do sypialni. W pomieszczeniu rzeczywiście zastał dziewczynę, jeszcze śpiącą na dodatek, bo ona przecież miała tę dogodność, że nie musiała chodzić do szkoły.
    - Gwałciciel! – wydarł się i runął na łóżko gniotąc przy tym dziewczynę, która musiała się nieźle wystraszyć, skoro została tak nagle wyrwana ze snu.
    - Popierdoliło! – wrzasnęła Curtisowi do ucha, kiedy już udało jej się wyplątać z pościeli.


    Więc zaśpiewajmy to chórem - Curtis chujem jest!

    OdpowiedzUsuń