11 marca 2013

alone.



Lily Craven
15.05.1990 r. / Londyn
studentka architektury
bulimiczka

" Czasami myślę, że urodziłam się od tyłu. Wiesz.. Wyszłam z mojej matki złą stroną. Słyszę słowa, przychodzące do mnie od tyłu. Ludzi, których powinnam kochać, nienawidzę. A ludzi których nienawidzę..."

Dzieciństwo zniknęło z jej pamięci. Wszelkie wspomnienia z ogromnej karuzeli, z balu w przedszkolu oraz smak babcinego placka z jabłkami zostały przygniecione przez jej lata nastoletnie. Dwa lata tkwiła w toksycznym związku. Wiele razy próbowała odebrać sobie życie, jednak nigdy nie była na tyle odważna aby pozwolić krwi spokojnie wypływać z jej ciała. Niespełniona samobójczyni. Niespełniona marzycielka. Niespełniona anorektyczka i bulimiczka. Zakochała się w nieodpowiednim człowieku, którego z czasem cholernie znienawidziła. Dzięki tej uroczej znajomości straciła wszelkich przyjaciół. Nie mogła nic poradzić. Była na to zbyt słaba. Żyła sama w swoim egoistycznym świecie. Bała się sprzeciwić komukolwiek i z kimkolwiek porozmawiać. Długa i wyczerpująca ją znajomość skończyła się gdy trafiła do aresztu zaćpana. Nie ćpała umyślnie. Ktoś podrzucił jej tabletkę gwałtu i wstrzyknął w jej żyły coś nieodpowiedniego. Ktoś, kogo nie chciała kochać. Ktoś, kogo ona sama chciałaby zabić. Psycholog stwierdził u niej depresję i została wysłana do szpitala psychiatrycznego dla młodzieży na kilka miesięcy. Po tym czasie wróciła do szkoły i perfekcyjnie zdała A-levels. Pragnęła być architektem. Dostała stypendium i wyjechała do NY. Nic nie trzymało jej w Londynie. Bała się tego miasta. Bała się, że spotka złe wspomnienia.
Od kilku miesięcy studiuje na New York University. Znalazła przestronne mieszkanko na Bronxie. Mieszka sama. Chociaż niezupełnie. Jej współlokatorką jest kotka znaleziona w śmietniku. Nadała jej imię Abigail. Rozpoczęła też pracę w bibliotece nieopodal jej mieszkania.
Czasami dorabia sobie jako niańka dla wrednych bachorów obrzydliwie bogatych rodzin.
Jest spóźnialska i zbyt ambitna. Bierze na siebie okropnie dużo obowiązków. Prawie nie sypia. Jest uczciwa. Nigdy nie wagarowała co jest dość dziwne. Za wszelką cenę stara się pomóc tym, którzy są w potrzasku. Jej osobowość właściwie zatraciła się poprzez to co zdarzyło się w jej życiu. Jest gadatliwa. Często gubi się w słowach co napawa jej rozmówcom wiele śmiechu. Wchodząc do jej mieszkania można uznać, iż jest pedantką. Prawie wszystko jest tam w idealnym porządku. Nawet kot zawsze jest porządnie wyczesany. Żyje samotnie. Chce odnaleźć nową siebie. Boi się okazywać uczucia, boi się angażować i za wszelką cena  stara się unikać przelotnych romansów. Bardzo szybko lokuje uczucia dlatego właśnie  boi się miłości i straty. Uwielbia pić zieloną herbatę i słuchać indie rocka. Często fotografuje. W jej fotografia tkwi jej krucha dusza. Jest niepewna siebie. Nienawidzi siebie. Za wszelką cenę walczy o to, aby pokarm z jej żołądka nie lądował w ściekach, mimo to  uwielbia  eksperymenty kuchenne. Zakochana w książkach,herbacie i wszystkim co proste i piękne. Wiele razy sięgała po to co zakazane aby poczuć jakiekolwiek szczęście. Używki? Co to, to nie! Przynajmniej w oczach mamy... Czasami lubi się upić i rozmawiać ze swoją kotką o istocie życia.
Wysoka. Mierząca metr siedemdziesiąt i sześć centymetrów brunetka. Ważąca pięćdziesiąt dwa kilogramy. Gruba dla siebie samej. Koścista dla otoczenia. Porcelanowa, delikatna twarz. Blada bo nie lubi przebywania na słońcu, od którego na jej zadartym nosie pojawiają się piegi. Na pozór nie wyróżnia się niczym spośród miliona młodych kobiet chodzących po tej ziemi. Jednak kiedy spojrzysz w jej oczy zauważysz smutek i romantyczność, zło i dobro. Ujrzysz piękno.

A gdzie możesz ją spotkać? Oczywiście w jej perfekcyjnym mieszkanku, gdzie Ona powita Cię szklanką gorącej herbatki jak przystało na prawdziwą Angielkę. Do herbatki dostaniesz kota na kolona i kilka cynamonowych ciasteczek.  Spotkanie z Panną Craven zapewni Ci też uczelnia. Wydział Architektury. Miliony uczniów. Miliony kolorów skóry. A gdzieś tam Ona. Ta, której szukasz. O przenikliwym, jednak zagubionym spojrzeniu.  A co jeśli nie szkoła? Zakurzona biblioteka, zanieczyszone ulice, zielony, pachnący pach, okolice starych budynków, bo przecież gdzieś trzeba zbierać fotografie do szkoły, małe, vintagowe sklepy, wszelkie place zabaw gdy opiekuje się dzieciakami, a no i ta mała knajpka nieopodal jej mieszkania. Wiesz, tam na rogu budynku, w którym można kupić japońskie przysmaki... O i tam też często przebywa. 

"Chcę być wystraszona! Chcę być zraniona! Chcę pamiętać!"





twarz : kaya scodelario

[ JESTEM W BUDOWIE ]

13 komentarzy:

  1. Dobry anonim podpowiada wyjustowanie karty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ch. Mindless11.03.2013, 16:58

    [Przyszło mi do głowy, że nasze postacie mogły ze sobą rozmawiać, zanim Lene straciła pamięć, jednak było to tylko jednorazowe spotkanie, gdyż ona nie mieszkała w Nowym Jorku.
    Druga opcja: znają się z biblioteki.
    Nic więcej nie wymyśliłam :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. Diego Morales11.03.2013, 23:18

    [jeżeli masz pomysł i lubisz zaczynać... to jak najbardziej.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Miałam raczej na myśli coś takiego, że Lily znałaby Charlene,lecz ta by jej nie pamiętała. Po prostu Lily mogłaby przypomnieć jej o czymś, na przykład o ich spotkaniu.]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ No jasne~ Jak czytałam, to zahaczyłam coś o Bronx... Może y tam dziewczyny się na siebie natknęły? ]

    Melyonen.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Hm, hm... Ja nie wiem jak ich tu połączyć, ale oczywiście chęć ażeby Nico poznał Lily wyrażam.]

    Nicolas Carter

    OdpowiedzUsuń
  7. Charlene lubiła czytać. Na moment zapominała o rzeczywistości, wchodząc w fascynujący świat książek. Już nie musiała zastanawiać się nad tym, kim jest i dlaczego znalazła się w Nowym Yorku. Całe szczęście, wypożyczanie kolejnych powieści było całkowicie darmowe.
    Lene po przeczytaniu kilku książek, wracała do biblioteki po nową porcję. Nie trwało to długo, zanim znalazła interesujące ją pozycje. Później wystarczyło podejść do jednej z pracownic budynku i wpisać się na kartę.
    Charlene.

    OdpowiedzUsuń
  8. [hym, a ja chyba mam pomysł - jako że obie panie przygarnęły pod swoje dachy koty, mogłyby się spotykać w Klubie Anonimowych Kociar Dokarmiających Dachowce, a jako że Fran jest całkowicie nowa w NY, to mogłyby stworzyć coś na wzór bardzo trudnej przyjaźni - siedzieć w nocy na balkonie w dekadenckich nastrojach, żłopać wódkę i prowadzić dysputy o samobójstwach ;D]

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  9. [Dzień dobry, dzień dobry. Ja tu się zjawią z chęcią na wątek, aczkolwiek pomysłów brak. Z chęcią zacznę jeżeli byś coś podrzuciła :)]
    Rosemary Stranger

    OdpowiedzUsuń
  10. Charlene początkowo nie zdawała sobie sprawy, że bibliotekarka mówi właśnie do niej. Jednak gdy usłyszała swoje nazwisko, niemal machinalnie odwróciła się w jej stronę.
    - Tak, przychodzę tu dość często - mruknęła, uśmiechając się nikle. Zdziwiła się, kiedy dziewczyna dodała, że widuje ją nie tylko tutaj. W zakamarkach myśli próbowała przypomnieć sobie cokolwiek. Na próżno. - To znaczy... gdzie? - zapytała.
    Charlene.

    OdpowiedzUsuń
  11. Praca, praca, praca. Ostatnio w życiu Rosemary nie działo się nic innego po za wcześniej wspomnianą czynnością. Siedziała w szpitalu ucząc się do kolejnego, nie ubłagalnie zbliżającego się egzaminu. Łapała się wszystkich operacyjnych pacjentów, pragnęła prowadzić wszystkich, z nadzieją, że trafi się jej jakiś niesamowicie ciekawy przypadek. Jednak wiadomo jak jest - szpital nie był jedynie dla niej, a ona musiała się z tym pogodzić i z nienaganną postawą przyjmować wszystkie przeciwieństwa życia.
    Jednak przychodzi moment, gdzie potrzebny jesteś Ty. Nikt inny, tylko Ty. Wtedy to Twój pager daje o sobie znać, budząc się z najprzyjemniejszego snu, byś mogła znowu uratować komuś życie. Byś mogła pokazać, że to Ty jesteś najlepsza.
    Przetarła zaspane oczy, sięgając po dzwoniące urządzenie. W szpitalu spała kiedy tylko mogła, nie zależnie od pory dnia. Spieszyła się, chciała być jak najprędzej na miejscu - nawet nie związała włosów, co w jej przypadku było wielką rzadkością.
    - Proszę usiąść i się uspokoić. Zajmiemy się chłopcem - powiedziała wskazując dłonią na krzesło pod ścianą, a sama podeszła do łóżka, na którym usadzono chłopca - proszę, niech Pani mi powie wszystko co wie o stanie chorobowym dziecka. Proszę się skupić, zastanowić i powiedzieć wszystko co jest Pani wiadome - mówiła, osłuchując chłopca w oczekiwaniu na odpowiedź dziewczyny.
    Rosemary Stranger

    OdpowiedzUsuń
  12. Charlene słuchała jej uważnie, chłonąc każde słowo dziewczyny. Niewykluczone, że skądś ją znała. W końcu szatynka nie pamiętała znacznej części swojego życia. Z każdym kolejnym wyrazem jej entuzjazm blednął. Może faktycznie bibliotekarce tylko się zdawało, a nadzieja na znalezienie pewnych wiadomości z przeszłości nagle zniknęła.
    - Jestem Lene. Charlene znaczy - mruknęła cicho, zakłopotana. - Prawdopodobnie to tylko przypadek - wymamrotała.

    OdpowiedzUsuń