25 kwietnia 2013

Kill Your Heroes


Tumblr_mlej4r6i2y1rnmtm8o1_500_large
KABOOM! Here comes trouble!
dwudziestodwuletni chodzący, cholernie irytujący worek kości || niezrównoważona pani odejdź, bo odstrzelę Ci łeb || Alicja w Krainie Czarów || córeczka tatusia || córeczka mamusi || młodsza siostrzyczka || amerykański sen || pijące, palące, pełne frustracji lelum polelum || anioł || diabeł || wilk w owczej skórze || bezsenność || bezczelność || zbyt wysokie mniemanie o sobie || kofeina || kokaina || muzyka byle nie jakiś pieprzony popowy jazgot z dzisiejszych czasów! || sto siedemdziesiąt centymetrów pierdolnięcia || niecałe pięćdziesiąt kilogramów chodzącego nieszczęścia || szatańska krew || zepsuta do szpiku kości || podobno wiedźma || miła twarz || ciemne włosy || duże oczy || długie nogi || słodka? || rozkoszna? || urocza? || infantylna? || dziecinna? || niewinna? || Sweet? Me?! Hell Yeah! ||  magnes na kłopoty || wiecznie narzekająca bestia || femme fatale na drugim roku prawa
Primrose Dashwood
była wychowanka domu dziecka || działalność niekoniecznie legalna - szpieg w spódnicy, kierowca, transporter, bo rodzina zobowiązuje - takers || współwłaścicielka klubu Eleven - fun! fun! fun! 

other w budowie

<< to mnie wzięło na zmianę karty, nie wiem kiedy skończę, może jeszcze w tym życiu, postaram się ._. >>

19 komentarzy:

  1. [Wątek zawsze i wszędzie xD. Tylko jakieś pomysły? :) ]
    A.McCall

    OdpowiedzUsuń
  2. [Okej. Powiedz mi tylko, czy się znają, czy nie, a zaraz coś zacznę :D ]
    A.McCall

    OdpowiedzUsuń
  3. Robert Hunter26.04.2013, 18:21

    [ No jasne, że wątek, tylko nie mam pomysłu. Jak coś wymyślisz to pisz śmiało :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [A kto w starym nie odpisał? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo często obwiniała los za to co na nią nasłał. Za to, że wychowywała się w Domu Dziecka, za to, że była sierotą, za to, że nie miała blond włosów. Za wszystko za co tylko mogła. Jednak była wdzięczna losowi za to, że postawił na jej drodze wspaniałych ludzi, którzy zastępowali jej rodzinę. Byli dla niej podporą, wspierali ją kiedy najbardziej tego potrzebowała. Podczas pobytu w Domu Dziecka nawiązała pierwsze przyjaźnie, pierwszy raz się zakochała, pierwszy raz się całowała. Nie ze wszystkimi się lubiła jednak przecież wszystkich lubić się nie da. Starała się wszystkich tolerować ale nie zawsze jej się to udawało.
    Alison nigdy nie była słodką i potulną dziewczynką. Jeśli coś jej nie pasowało to zaczynała pyskować, jeśli ktoś ją wyzywał ona odwdzięczała mu się tym samym. Dziewczyny w wieku siedemnastu lat uganiały się za chłopakami. Stroiły się, malowały, podrywały. Ali uganiała się za chłopakami jednak tylko po to by mieć z kim spędzić czas na boisku. Z kim pograć w piłkę, z kim się powygłupiać. Od zawsze bardziej ciągnęło ją do mężczyzn, bo z kobietami nie za bardzo potrafiła się dogadać. Nie potrafiły zrozumieć, że jej nie obchodzi to kto jakim tuszem pomalował sobie rzęsy!
    Niektóre przyjaźni z Domu Dziecka pozostały aż do teraz. Tak ściślej to tylko jedna. Z Katy. Była z tego powodu szczęśliwa jednak bolał ją fakt, iż z resztą nie ma żadnego kontaktu. Jason, Charles, John... Uwielbiała ich, a teraz nie wiedziała kim są, co robią. Może mają własne rodziny? Może odnaleźli rodziców? Wszystko było bardzo możliwe.
    - Alison dostaliśmy wiadomość, że w klubie Eleven ostatnimi czasy dzieje się coś podejrzanego.. Weź kilku ludzi i jedź to sprawdzić - powiedział wysoki mężczyzna, a Ali pokiwała twierdząco głową. Odłożyła papiery na bok i wstała ze swojego krzesła.
    Całe przygotowanie akcji (wraz z zebraniem ludzi, dobraniem samochodów i dotarciem na miejsce) zajęło jej pół godziny. Równo o godzinie 13.30 grupka agentów federalnych weszła do budynku i od razu rozstawili się po kątach.
    - Mamy nakaz przeszukania tego miejsca. Gdzie wasz szef? - zapytała spokojnie jednego z pracowników i pokazała mu swoją odznakę. Czekając aż pracownik łaskawie kogoś przyprowadzi, zaczęła rozglądać się po kątach. W końcu nikt by ich nie ściągał gdyby nie działo się tutaj nic specjalnego. Chyba, że był to tylko kolejny żart, co ostatnio zdarzało się bardzo, bardzo często.

    OdpowiedzUsuń
  6. [wątuś, wątuś.. Xd a pomyślik jakiś może jest? ;>>>]

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo wszystko, takie sytuacje zawsze trochę go bawiły. Czuł się fatalnie, to prawda, ale bywało przecież gorzej, a widok Prim w takim stanie był bezcenny i wart każdego poświęcenia.
    -Tylko my zostaliśmy?- zapytał po chwili dźgając ją palcem w żebra. Nie było opcji żeby teraz zasnął, chociaż byłoby to może nawet i wskazane. Miał jednak coś w zanadrzu, tak na poprawę ich stanu i samopoczucia, jak zastrzyk pozytywnej energii i nie zamierzał się męczyć. Spojrzał na nią kątem oka. Zdecydowanie był to odpowiedni czas na postawienie się na nogi bardziej drastycznym sposobem i środkiem, w którego był posiadaniu.
    -Może trochę mocy?- nie spuszczał z niej wzroku, zakładał, że nie odmówi więc dłonią sięgnął po portfel.

    OdpowiedzUsuń
  8. -Niespodziankę.- rzucił z uśmiechem podnosząc się do pozycji siedzącej. Z portfela wygrzebał torebkę wypełnioną białym proszkiem. Miał w zwyczaju zostawianie sobie na rano orzeźwiającego 'szczurka'. Bez tego na prawdę ciężko przechodził by stan kaca a nie przepadał za tym. W końcu wszystko było dla ludzi, to także. Nie uważał, żeby przesadzał z takimi środkami, nie ćpał przecież dzień w dzień tylko podczas imprez, kiedy musiał pić i mieć trzeźwy umysł. To było niemożliwe, oczywiście jeśli nie miało się wspomagaczy.
    -Chętna?- spojrzał na nią z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzruszył lekko ramionami. Teraz na prawdę nie miał siły myśleć o tym, czy powinien proponować zażycie narkotyku Prim czy nie. W końcu była tak jakby dorosła i tak jakby sama mogła o sobie decydować, tym bardziej, że Dylana nie było w pobliżu.
    -Uważaj, bo nie wiem że też zdarza ci się z czymś odpłynąć.- zaśmiał się lekko robiąc sobie miejsce na szafce nocnej.
    -Jesteś już trochę za duża na kazania.- dodał spoglądając na nią. Zaraz jednak skierował swój wzrok i uwagę na przygotowanie dla siebie dawki 'dopalacza'. Miał to pod kontrolą, tak uważał, chociaż prawdę mówiąc każdy narkoman tak twierdzi. Był jednak przekonany, że nie ma z tym problemu, nie miewał głodów i jego organizm nie domagał się magicznych środków jakoś wyjątkowo często.
    -To dobrze, bo inaczej niestety za długo nie mógłbym ci towarzyszyć.- zażartował

    OdpowiedzUsuń
  10. Widział jej minę i nie mógł powstrzymać się przed śmiechem. Zawsze, kiedy ktoś w jakiś sposób, nawet taki zabawny próbował się o niego troszczyć wprawiało go to w stan rozbawienia. Może dlatego, że nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś martwi się o to, czy nie przedawkuje, albo czy nie jedzie za szybko pod wpływem alkoholu. Troska między nim a jego bratem wyglądała zupełnie inaczej. Kiedy wyszła przez chwilę przemknęła mu przez głowę lista potraw, które chętnie by teraz zjadł. Uśmiechnął się pod nosem rolując banknot przez który wciągnął do nosa biały proszek. Posiedział tak chwilę popijając co jakiś czas napój a kiedy już poczuł, że jest ogarnięty podniósł się z łóżka i skierował na dół. Prim siedziała na blacie i paliła te swoje smakowe papierosy. Nie rozumiał tego fenomenu. On sam palił, bo lubił smak papierosów, nigdy nie sięgał po te, które były smakowe, uważał, że to bez sensu. Z kieszeni spodni wyjął paczkę własnych papierosów i wyjął jednego ze środka. Słysząc jej pytanie westchnął ciężko.
    -Prim...- wywrócił oczami stając na przeciwko niej, dłonie oparł na blacie po jej obu stronach.
    -Nie martw się, do odwyku mi jeszcze daleko.- rzucił przypatrując się jej. Chciał rozpoznać, czy na prawdę się martwi czy po prostu chce mu potruć za uszami i dobić go takimi uwagami.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ A dawaj impreza, rozkręcimy się później :)]
    Robert jak zwykle w sobotni wieczór bez problemu zgodził się na wyjście do nowego klubu swojego kumpla. Dylana znał już parę lat, byli dobrymi kumplami i lubił z nim gadać, bo to jedna z nielicznych osób, która była w stanie znieść jego towarzystwo. Poszedł do Eleven, impreza już się trochę rozkręciła, ale on nie mógł jakoś wbić się w jej rytm. Poszedł trochę zrezygnowany w kierunku baru i zamówił piwo. Rozejrzał się dookoła i zauważył Dylana. Przywitali się, zamienili kilka słów, ale był bardzo zajęty i poszedł coś tam załatwić. Usiadł z powrotem na swoim miejscu i zauważył Primrose, po której widać było pokrewieństwo z Dylanem. Pamiętał ją trochę z czasów kiedy odwiedzał często jej brata, dlatego z braku innego towarzysza zaczął z nią rozmawiać.
    - Cześć, pamiętasz mnie? Primrose..- łatwo zapamiętać jej imię, bo jest bardzo oryginalne. Sam też się zdziwił, ze je pamiętał.
    - Jak tam życie? Jak widzę Ciebie też tutaj zaciągnął. Mam nadzieję, ze chociaż Ci płaci.- uśmiechnął się wesoło, przyglądając się rozmówczyni. Popatrzcie jak to ludzie się szybko zmieniają. Nie poznałby jej normalnie na mieście.
    Robert Hunter

    OdpowiedzUsuń
  12. [Nie, nie olałam. Tylko jak zobaczyłam taaaki długo komentarz, to wena uciekła i nie chce wrócić :( (a to bardzo dziwne, bo zazwyczaj widząc takie długaśne odpowiedzi aż chciało mi się odpisywać). Ale odpiszę dziś (później jak się obudzę, bo na razie to niezbyt ogarniam co się dzieje xD) albo jutro (jakby dziś mi dnia zabrakło xD)]
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  13. [Romans tomogl byc,alewczesniej bo on jestchwilowow 'powaznym zwiazku'oktorymnie napisalam w karcebozapomnialam... Ups? Xd ale mogli byc razemi moga do tej pory utrzymywac ze soba bardzo przyjazny kontakt. Wiec moze jakis obiad na miescie z Cesarem? Co myslisz! :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Noo wyszło świetnie :D Aż potrzebuje dłuższej chwili na odpisanie ;p ]

    Nikt nie miał na niego wpływu i udowadniał to niemal codziennie, nawet w najprostszych kwestiach. Mieszkał sam, to też nikt nie miał kontroli odnośnie tego o której wychodzi i wraca, czy wogóle wraca i w jakim stanie. Brat próbował trzymać nad nim pieczę, kiedy był młodszy. Do teraz, kiedy nawywija i narobi sobie problemów zdarza się, że Charles sprowadza go na ziemię ale tylko w poważnych sytuacjach. Jest zdany sam na siebie więc nie uważa, żeby musiał się dostosowywać, do kogokolwiek. Może mógłby to robić, gdyby słuchał. Słowa krytyki i próby przetłumaczenia mu czegokolwiek spełzały na niczym, bo nie słuchał, wyłączał się, prośby i pouczenia wpadały jednym uchem a wypadały drugim.
    Teraz też nie przejął się słowami Prim. Wydały mu się nawet zabawne, zważywszy na to, że nie słyszy ich za często. Poza tym, miał swoje powody, przez które w ten weekend popłynął. Po spotkaniu z Alison był prosto mówiąc rozbity, zwłaszcza kiedy dowiedział się, że jest agentką federalną. Musiał to w jakiś sposób odreagować, w końcu kiedyś coś ich łączyło i właściwie od tamtego czasu nie był w jakimś wyjątkowo poważnym związku. Wszystkie jego przygody z dziewczynami kończyły się na przelotnych znajomościach. Powód był prosty, miał kocią naturę. Chodził własnymi ścieżkami, nie lubił stałego tłumaczenia się o tym gdzie był, co robił i dlaczego wrócił tak późno. To nie było dla niego.
    -Chyba nie jestem jedną z najważniejszych osób w twoim życiu.- rzucił kiedy zsunęła się z kuchennego blatu, bo jej słowa w jakiś sposób zainteresowały chłopaka. Odwrócił się i oparł o blat a wzrokiem wodził za jej osobą.
    -Możemy coś zjeść.- wzruszył lekko ramionami. W sumie nie odczuwał jakiegoś wyjątkowego głodu ale ochotę na jedzenie miał.

    OdpowiedzUsuń
  15. [nie, nie, nie... ta opcja w ogole odpada... Cesar nie jest chujem (ze tak brzydko to nazwe XD) on jest uczciwy wzgledem kobiet... XD a postac jest jedynie w domysle, nie bedzie zadnej postaci do przejecia ani ta postac nie jest z bloga ;)]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Aw Julija Steponaviciute *_* Chętnie, chętnie jsk dasz pomysł toto zacznę ok? :]]

    Benjamin

    OdpowiedzUsuń
  17. Życie Alison było jedną, wielką niewiadomą. Nie wiedziała co będzie robiła dziś, jutro, czy za tydzień. Nie wiedziała nawet co będzie robiła za dwie godziny! Gdyby wiedziała to jakoś bardziej przygotowałaby się do tego przeszukania klubu. Przecież znała Prim i sama często zjawiała się w tym klubie. Osobiście nic ciekawego nie zauważyła jednak jak wiadomo nie zawsze wszystko idzie tak jakby się chciało.
    Na początku nie chciała iść na to przeszukanie. No, bo jak to by wyglądało? Naprawdę lubiła Prim i nie chciała aby to uległo jakieś zmianie. A teraz przez to wszystko zapewne ulegnie, bo dziewczyna nie będzie chciała rozmawiać z kimś kto przeszukuje jej miejsce pracy. Sama Alison szczerze wątpiła, że coś tutaj znajdą. Ale polecenie to polecenie. Musiała się słuchać. Najśmieszniejsze było to, że to nie były teraz żarty ani żadne próby wydobycia czegoś na wierzch. To była prawdziwa akcja, w której mogło dojść do rozlewu krwi. Osobiście wolałaby uniknąć jakiegokolwiek rozlewu krwi. Wolała załatwiać wszystko ugodowo niż przez siłę. Bo nie było też sensu by najpierw działać siłą.
    - Doszły nas słuchy, że w tym klubie dzieje się coś podejrzanego. Mamy nakaz aby go przeszukać - powiedziała i pokazała Primorse swoją odznakę oraz nakaz na piśmie, by nikt nie mógł jej się do tego przyczepić. - Nie radzę odstawiać żadnych numerów. Przeszukamy, a jak coś znajdziemy to inaczej porozmawiamy - powiedziała. Alison McCall zawsze była pokojowo nastawiona do wszystkiego i do wszystkich. Ponadto ostatnio jakoś nie miała humoru i naprawdę nie miała ochoty wyciągać pistoletu i wdawać się w awanturę. I to jeszcze w biały dzień!
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  18. [Pewnie, że Ci pomogę xD. To może napisz do mnie na GG 34885343 bądź maila zaczarowana9@gmail.com xD ]
    Ali

    OdpowiedzUsuń