Uwe
Lindemann
36
lat, nauczyciel biologii w liceum
Rodzice
Uwe i jego dwaj bracia – zamożni Niemcy z dziada pradziada –
sprowadzili się do Stanów, kiedy Uwe miał czternaście lat, i
zaczęli nowe, jeszcze lepsze niż dotychczas życie. Uwe miał
zostać chirurgiem, ale po drodze coś nie wyszło i skończył jako
nauczyciel biologii. Nie narzeka. Uchodzi za nauczyciela dobrego,
choć surowego i wymagającego, a umiejętności wyniesione ze
studiów wykorzystuje w innych celach.
Uwe
na ogół nie wzbudza sympatii – jest mrukliwy, raczej szorstki w
zachowaniu i szczery aż do bólu, często także złośliwy – ale
ma grono wiernych przyjaciół, wśród których uchodzi za
inteligentnego, interesującego faceta. Rzeczywiście, Uwe ma
nieprawdopodobnie dużą wiedzę na różne tematy i równie dużo do
powiedzenia, jednak na ogół mówi niewiele, nie chcąc strzępić
języka. Chociaż wygląda na cierpliwego, szybko i z byle powodu się
denerwuje, a w efekcie staje się agresywny. Ci, którzy poznali go
przypadkiem, zwykli nazywać go zboczeńcem. Dlaczego? Uwe kieruje
się w życiu znanym cytatem ze „Stu dwudziestu dni Sodomy”
markiza de Sade: „Och, jakąż zagadką jest człowiek! (...) I
właśnie dlatego pewien myślący jegomość powiedział, że lepiej
go jebać niż usiłować zrozumieć”. Te słowa idealnie
podsumowują filozofię życiową Uwe.
Lubi
kobiety i mężczyzn pomiędzy szesnastym a dwudziestym piątym
rokiem życia. Lubi przeżywać z innymi ich pierwsze razy. Lubi
wielkie balony i bezceremonialnie gapi się w dekolty nieznajomych.
Lubi wszelkie możliwe wydzieliny ludzkiego ciała – z krwią i
wymiocinami na czele. Lubi kontrolować sytuację, upokarzać
kochanków, dawać rozkosz poprzez ból. Praktyki sadomasochistyczne
to dla niego chleb powszedni – i nie chodzi o wiązanie czy klapsy,
dobre dla normalnych par, które chcą przełamać nudę w łóżku.
Nie zna żadnych granic, a jeśli do takich dotrze, stara się je
przesuwać. Najczęściej poszukuje osób chętnych do swoich chorych
zabaw na portalach internetowych, jednak nie zawsze od razu wykłada
kawę na ławę. Zdarzyło się, że jedna z uczennic, z którą się
przespał, oskarżyła go o molestowanie, najwyraźniej niezbyt
zachwycona jego pomysłami. Na szczęście dzięki starszym braciom
Uwe – prawnikowi i policjantowi – sprawa rozeszła się po
kościach, zanim ją nagłośniono, a jego reputacja została
uratowana. Nie szuka żony ani partnera na stałe, ponieważ uważa,
że to nikomu niepotrzebne ograniczniki.
Sam
twierdzi, że nie jest seksoholikiem – w końcu satysfakcja lub jej
brak wynikające z seksu nie wpływają na inne aspekty jego życia,
a ewentualna okresowa wstrzemięźliwość nie robi mu wody z mózgu.
Po prostu lubi wyuzdane zabawy w sypialni. Nie dba wtedy o
jakiekolwiek środki ostrożności, bo „na coś trzeba umrzeć”.
Z tego samego powodu pali jak smok, jeździ autem niczym niespełna
rozumu i prowokuje innych do bójek.
Czy
dąży w życiu do czegoś konkretnego? Wciąż jeszcze nie wie.
***
Mam nadzieję, że Uwe nie zniechęca. Kartę rozbuduję, tymczasem zapraszam
do wąteczków.
[Ciekawa postać szczerze muszę przyznać i Pan na zdjęciu też się podoba i jeszcze Niemiec w dodatku - nic dodać nic ująć, więc wątek i jakieś powiązanie może? O ile masz ochotę.:)]
OdpowiedzUsuńPrimrose.
[Wydawało mi się, że wczoraj ten pan się inaczej nazywał... O.O Ale mniejsza z tym. Ja mam ochotę na wątek. Tylko jakieś pomysły może masz?:D ]
OdpowiedzUsuńAlison McCall