17 maja 2013

***

Up in the air, fucked up on life.

/ zgubił gdzieś rodzinę, ale specjalnie się tym nie przejął / dwadzieścia trzy lata, ale nie widzi żadnej różnicy poza tym, że teraz może legalnie kupić alkohol / studiuje, albo udaje, że to właśnie robi / w głowie ma wciąż pstro / uderzył swoją byłą dziewczynę, która okazała się być striptizerką / oszukano go tyle razy, że teraz sam wszystkich oszukuje / na ulicy nazywają go Jezusem / kiedyś miał wygodne życie / wieczorami pracuje jako dostawca pizzy, a w weekendy udaje, że jest trzeźwym barmanem / musi lubić mieć pokaleczoną mordę, innego racjonalnego wytłumaczenia nie można znaleźć dla jego agresywnego zachowania / kiedy miał czternaście lat, razem ze starszym bratem uciekli z domu / tydzień później znalazła ich policja / chciałby powiedzieć, że nie ćpa, nie pije i nie pali / dobre sobie / dobra, wcale nie ćpa bo przecież zioło to nie ćpanie / jak był mały bawił się lalkami barbie wraz z kuzynkami / co do tego ćpania, to kiedyś próbował heroiny / a jak już rzeczywiście nie ma gdzie nocować to śpi w swoim starym samochodzie / tatuś pewnie by go nie bił, gdyby miał głęboko w dupie mamusię, tak jak starszy brat / a może po prostu był tym gorszym dzieckiem? / zakopał na podwórzu rodzinnego domu skrzynkę, pełną zdjęć i sentymentalnych przedmiotów / obiecał sobie, że już więcej nie pokaże się w domu / lubi włóczyć się po ulicach / poszukuje tanich pokoi / zdarzają się noce, kiedy wykorzystuje kobiety tylko po to by mieć gdzie spać i co zjeść / trochę taki z niego włóczykij / a może tylko udaje? / legitymuje się nazwiskiem matki Karev / w akcie urodzenia ma wpisane nazwisko ojca O'Malley i wymarzone imię obojga rodziców Lelong / tak, on też uważa, że kiedy je wpisywali oboje byli na haju / kiedyś się stąd wyniesie i będzie miał wszystko w dupie / 


***
karta do kitu wiem, ale nigdzie nie było napisane, że nie może taka być,
pewnie to zmienię, jak przyjdzie odpowiedni czas,
no chyba, że rzeczywiście taka nie może być to zmienię to szybciej,
bywam wieczorami.
dupeczka ze zdjęcia to Jordan Lelong Reginez
karta jest również na innym blogu, więc możecie mnie kojarzyć.

10 komentarzy:

  1. [ Szybka jesteś XD Zaczynasz! ]

    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  2. [Karta być może, choć nie zaprzeczę, że ubolewam nad jej krótkością.
    Ach, zapytam od razu. Pod jakim nazwiskiem mam wpisać Twoją postać?]

    Połowa administracji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [wydłużę ją, obiecuję! a co do wpisania to ładnie proszę jako Lelong O'Malley]

      Usuń
  3. Domeną artysty jest widzieć nie tylko świat taki jakim na pierwszy rzut oka nam się jawi lecz taki, który chowa się gdy patrzymy na niego po raz pierwszy. Artysta wyciąga to co on widzi, co uważa, że inni powinni widzieć i to co chce widzieć. Dlatego jego świat jest taki barwny, taki inny i nie rozgrywa się na jednej płaszczyźnie. Można powiedzieć, że komplikuje sobie tym tylko życie lecz to nieprawda! On je ubarwia, ubiera tak, by było jak najwięcej warte.
    Takie podejście miała też Anastazja. Kiedy malowała, malowała to co widziała w duszy człowieka. Ponoć to oczy są zwierciadłem duszy i tak to one zawsze zdradzały najwięcej o jego właścicielu. Dlatego też nie skreślała człowieka na wstępie, bo wygląda tak a nie inaczej, bo mówią o nim źle, bo go nie lubię, nie chcą, bo ma niemiły wyraz twarzy. Oczy zdradzały wszystko. Może dlatego zaintersowała sie osoba jaką był Lelong. Trudno było jej go określić miał w sobie pewną zagadką. Chociażby to, że nie potrafiła go namalować, naszkicować, uwiecznić na zdjęciu jego postać tak jak ona go widziała, a może jeszcze go nie widziała? Może dopiero chciała go poznać i prawdziwie zobaczyć?
    Oparła się o maskę samochodu i czekała, aż chłopak uraczy ją jakimkolwiek gestem na przywitanie. Gdy usłyszała to co chciała uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - Hej. Jakieś ,,ambitne'' plany na dzisiejszy dzień?- zapytała unosząc jedną brew ku górze- będziesz tak tu siedział zastanawiając sie nad sensem istnienia czy gdzieś wyskoczymy?

    [ nie wyszło XD ale wiesz długa przerwa itp.itd. Starałam sie! :* ]

    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnęła się i obeszła samochód, by po chwili zająć miejsce pasażera. Zapięła pasy i ułożyła się jak zwykle wygodnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Sama nie wiedziała dlaczego tak jej do śmiechu, po prostu defekt genetyczny, mutacje czy coś takiego. Chociaż niekoniecznie musiała to być zmiana w informacji genetycznej, w końcu jej rodzice byli dość pozytywnie nastawionymi ludźmi. Może faktycznie nie byli aż tak szurnięci jak córeczka, jednak emanowało od nich ciepło, radość i coś co zawsze dawało Anastazji poczucie bezpieczeństwa. Oj dawno nie widziała rodziny. Mieszkali w innym stanie i od czasu do czasu przysłali jakąś paczkę z ciuchami, jedzeniem czy pieniędzmi, Jednak codziennie miała z nimi kontakt telefoniczny co było dla niej niezmiernie ważne.
    - Na co masz ochotę? Pizza, kebab inny fast food? Moglibyśmy skoczyć do takiej małej indyjskiej knajpki, jedzenie pycha i w cale nie drogie. Chociaż moglibyśmy też skończyć na chińszczyznę dawno nie jadła- zaczęła nawijać jak to zwykle miała w zwyczaju. - Co tam ciekawego u Ciebie? Coś ciekawego sie wydarzyło, coś zmieniło? Ostatnio byłam w galerii i dostałąm propozycje by wystawili jeden z moich obrazów na wystawę, niesamowite! Wyobrażasz to sobie! Setki ludzi będzie go oglądać, szkoda, że tylko jeden ale lepsze to niż nic. Oj, przepraszam. Już sie zamykam- powiedziała i położyła dłonie na usteczkach jakby to miało w jakiś sposób zahamować jej słowotok do którego miejmy nadzieje Lelong w pewnym stopniu przywykł. W najgorszym wypadku wyrzuci ją z samochodu, zadźga nożem whatever. W sumie śmierć też jest częścią życia tylko szkoda, że tego nie uwieczni na obrazie.

    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdawała sobie sprawę ze swojego gadulstwa jednak to było zdecydowanie silniejsze od niej. Lubiła nawijać szczególnie jeśli miała o czym chociaż ona zawsze miała o czym. Nawet jakby ja zamknęli w pokoju bez klamek ona i tak znalazłaby temat na który można rozmawiać w nieskończoność.
    - Uuuu będziemy szaleć- powiedziała szczerząc do niego białe ząbki- Tylko tak w granicach rozsądku. Poza tym nie będziesz płacił za mnie. ja jestem kobieta pracująca, niezależna, daje sobie radę. Płacimy po połowie.- urwała hamując się, by dać Lelongowi czas na odpowiedź.
    Westchnęła cicho i spojrzała w okno.
    - Masz rację. To tylko jeden obraz z pośród tysięcy- powiedziała jednak za chwile znowu sie ożywiła- ale i tak jest niesamowite,że osoba bez wykształcenia, właściwie samouk daje obraz na wernisaż tylu ważnych i sławnych artystów. Małymi kroczkami dojdę do celu, kiedyś na pewno- oznajmiła pewnym siebie tonem. Lubiła mieć jasno określony cel i do niego dążyć. To ją nakręcało, dawało jej chęć walki.
    - To gdzie będziemy szaleć? Wiesz, dla mnie to bez różnicy jak szaleć to szaleć na maksa bez ograniczeń gdziekolwiek nas nogi tudzież samochód poniesie. W ogóle myślałeś żeby go umyć? Ale to może kiedy indziej jest swietna myjnia ręczna na obrzeżach... już sie zamykam- powiedziała i zsunęła sie trochę z siedzenia.
    - To gdzie mnie porywasz?

    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionkami. Fajnie być niezależnym od nikogo to z pewnością dodawało jej pewności siebie.
    - Co kryje się za nazwą zdrowe jedzenie? Rozumiem, że zielskiem nazywasz warzywa, ale nie możesz być do nich uprzedzony. Ja mam świetny przepis na sałatkę i sosy warzywne szczególnie z pitą i grilowanym mięsem. Tak w ogóle mógłbyś wpaść do mnie, a nie szlajamy sie cały czas po ulicach albo spędzamy czas w twoim samochodzie- powiedziała krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Widząc jego kolejne mordercze spojrzenie przygryzła dolna wargę.
    - Zdrowe jedzenie, zdecydowanie cokolwiek sie za tym kryje. Od kiedy odżywiasz sie zdrowo? Znudziły Ci sie fast foody?- zapytała spoglądając na drogę przed nimi.
    Słysząć kolejne słowa Lelonga wbiła się w siedzenie i świdrowała go spojrzeniem dużych, zielonych oczu.
    - Nieeeee....ja tylko sugeruje, że twoje i tak już dopieszczone maleństwo mogłoby być troche bardziej dopieszczone- mówiła powoli chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji po czym zaśmiała się perliście spoglądając na chłopaka z rozbawieniem.
    - Porywanie może nie, ale gwałt, morderstwo, kradzież chociaż nie mam przy sobie nic cennego oprócz kilkudziesięciu dolarów, ale coś może sie znajdzie- ciagnęła jak gdyby nigdy nic.- Swoja droga zastanawiam sie jak to jest, że jeszcze mnie znosisz.

    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Hm, przyznam, karta odbiega od ogólnie przyjętego schematu, więc mnie się podoba i takie tam. No to wątek?]

    Scoobert

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Ojojojoj.... pomysł... hmm.. I tu zaczyna się problem i droga pod górkę. Nie jestem dobra w wymyślaniu, ale się postaram, ot co. No to może... dobra, jestem do dupy -.- Jedyne co mi przychodzi do głowy to jakieś bary i inne szemrane miejsca...]

    Scoobert.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Dzień dobry. Ja jestem chętna na wątek. Jakieś pomysły? :)]
    Alison McCall

    OdpowiedzUsuń